Drukuj
Kategoria: Polemiki

Tak się złożyło, że w dniu śmierci Józefa Oleksego, SLD przedstawiło swojego kandydata na prezydenta. Została nim urodziwa Magdalena Ogórek (obok zdjęcie z jej blogu). Zostało to skomentowanie przez historyka Antoniego Dudka jako oddanie wyborów walkowerem. Bo gdzie jej tam do „poważnego polityka” jakim jest obecny prezydent?

Tymczasem kandydatura młodej Hanyski wydaje się idealną odpowiedzią na wybór PiS: Andrzeja Dudę. Oboje młodzi, elkowentni, urodziwi, obyci w świecie. Magdalena Ogórek jako historyk Kościoła Katolickiego często wypowiada się krytycznie o tej instytucji, ale nie wykracza w tej krytyce poza to, co przystoi wierzącemu katolikowi – do czego się otwarcie przyznaje. Jej wystąpienie w debacie na niezbyt mądry temat „Kościół Katolicki hamuje rozwojój nowoczesnej Polski” rozpoczęła od czegoś, co jest oczywiste dla każdego myślącego człowieka: zwrócenia uwagi, że w tym temacie ewidentnie brakuje znaku zapytania. Całe przemówienie mogłoby spokojnie być nadane przez „Radio Maryja”.

Polskie samozwańcze „elity” często biadolą, że polska polityka jest „brudna” i brak w niej szacunku do przeciwnika. Z kolei wiele osób (zwłaszcza o prawicowych poglądach) odczuwa życie we współczesnej Polsce jak miotanie się w bagnie znanym ze słynnej sceny rozmowy dziennikarza z przełożonym w „Człowieku z Mamuru”. Może jedyną odpowiedzią na to jest zmiana pokoleniowa? Zarówno Andrzej Duda jak Magdalena Ogórek są ludźmi, z którymi można się nie zgadzać, ale można do nich czuć szacunek a nawet sympatię. Polsce jest bardzo potrzebna debata o sprawach publicznych, a to są ludzie którzy mają własne zdanie i potrafią je wyrazić.

Wspomniany na wstępie Józef Oleksy także miał własne zdanie - ale prywatnie. Można się było o tym przekonać słuchając taśm ujawnionych przez obstawę Aleksandra Gudzowatego. Oleksy mówił wówczas między innymi, że „gangi kosmopolityczne rozkradły Polskę”. Ale ten temat nigdy nie stał się obiektem publicznej debaty. „Wytrawni politycy” zaprawieni w obrzucaniu się inwektywami gwarantują to, że żaden poważny temat nigdy nie zostanie poruszony.

Polska (i Europa) potrzebuje sensownej lewicy. Takiej, która nie skupia się na sprawach obyczajowych i nie jest ani antyklerykalna ani kosmopolityczna. Wybór Leszka Millera może być sygnałem, że on chce przebudować swoją partię w taką właśnie lewicę.

Być może nikomu nie znany i nie żyjący już funkcjonariusz WSI sprawi, że w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzy się Andrzej Duda z Magdaleną Ogórek? A transmisję na żywo nada „Telewizja Trwam” :-). Nam – odchodzącym powoli w przeszłość mieszkańcom bagien - pozostaje mieć nadzieję, że w Polsce wszystko jest możliwe.

Jerzy Wawro, 10-01-2015