Drukuj
Kategoria: Krótko

Radek Sikorski ujawnia, że w 2008 roku Putin zaproponował Tuskowi udział w rozbiorze Ukrainy. Premier Tysiąclecia nie odpowiedział, bo zdawał sobie sprawę, że jest nagrywany. Co by powiedział, gdyby był pewny, że nagrywany nie jest? „Jasne stary”?

Ciekawe podsumowanie tej wizyty napisała w „Rzeczpospolitej” Maja Narbutt (ta Pani tam już nie pracuje ;-)): „Polityka wschodnia do góry nogami”. Autorka przytacza opinie polityków Litwy i Ukrainy, które są bardzo jednoznaczne (pomimo, że nie znali propozycji Putina):

 

Dlaczego premier Tusk wiedząc to wszystko i mając w pamięci słowa Putina wypowiedziane w Moskwie, grał rolę statysty w tej grze „w pojednanie”, której kulminacja nastąpiła dwa lata później w Katyniu?

 

Trzy dni przed katastrofą TU154, w dniu 7 kwietnia 2010 odbyły się uroczystości, które komentowano następująco: To piękny dzień, jestem szczęśliwy, że go dożyłem - powiedział reżyser "Katynia" Andrzej Wajda po uroczystościach w Lesie Katyńskim. - Usłyszałem od Putina to, co chciałem usłyszeć. Jego przemówienie bardzo dobrze się zrymowało ze słowami naszego premiera - ocenił Wajda. Jego zdaniem, sam fakt spotkania w Katyniu jest ważną deklaracją ze strony Putina.

 

Sikorski zaś mówił wówczas: "wszyscy jesteśmy pod wrażeniem" uroczystości w Katyniu, obecności na niej premiera Rosji, ale przede wszystkim słów premiera Donalda Tuska nad grobami katyńskimi. - To, że takie spotkanie w Katyniu mogło mieć miejsce, jest wynikiem prowadzonej przez rząd Donalda Tuska polityki, ale też wynikiem intensywnej, zakulisowej pracy grupy ds. trudnych.

 

PS.

Radek Sikorski wydał oświadczenie - na Twitterze, jak na dyplomatę przystało:

Rozmowa z Politico nie była autoryzowana i niektóre moje słowa zostały nadinterpretowane.
Przypominam też, że V.Putin mówił o Ukrainie jako o sztucznym zlepku publicznie, na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008.