W Wielkiej Brytanii zabito posłankę Partii Pracy Jo Fox. W związku z tym zawieszono na jeden dzień kampanię przed referendum na temat wyjścia z UE. Śmierć polityka ma znaczenie polityczne. Jednak pisanie o męczeństwie przeciw Brexitowi, to już chyba lekka przesada. Kiedy Antoni Macierewicz użył słowa „męczeństwo” w odniesieniu do Prezydenta Kaczyńskiego – wywołało to falę hejtu.

Podobno zamachowiec który zabił brytyjską posłankę krzyczał „Britain First”. W Wielkiej Brytanii istnieje prawicowa partia polityczna o takiej nazwie. Jej lider stanowczo potępił zamach, mówiąc o tym, że atak na młodą matkę rodziny jest rzeczą haniebną. Joe Cox osierociła dwójkę dzieci.

To rzeczywiście barbarzyństwo i jeśli morderca nie był człowiekiem szalonym – to stoją za nim ludzie, którzy nie cofną się przed niczym. Gdyby byli to zwolennicy Brexitu – to trzeba by ich określić nie „skrajną prawicą”, ale „skrajną głupotą”. Jeśli stałyby za tym wielkie pieniądze – to miałoby to sens i mieściło się w tradycji działań banksterów, opisanych w „Wojnie o pieniądz”.


Zastrzelenie 50 homoseksualistów w Orlando to zbrodnia, która może zwiastować koniec epoki politycznej poprawności. Reakcję na nią są równie przerażające jak sama zbrodnia. Nie dlatego, że turecka gazeta napisała o śmieci 50 zboczeńców, ale dlatego – że ta śmierć jest wykorzystywana w bieżących rozgrywkach politycznych. W USA trwa kampania wyborcza i ostro atakujący islam Donald Trump nie potrafił sobie odmówić satysfakcji – że to on miał rację w sprawie islamskiego terroru. Stonowana reakcja Prezydenta Obamy wygląda w tej sytuacji jak przejaw słabości. Jego komentarz to klasyczny przejaw myślenia życzeniowego: zainspirowany informacjami z internetu, niezrównoważony człowiek skorzystał ze zbyt liberalnego prawa dostępu do automatycznej broni.

W Polsce nieoceniony Jan Hartman skorzystał z okazji pisząc o „Orlando i Podłej Zmianie”. I nie jest to absolutnie żadne „granie trumnami” ;-).

W podwarszawskiej miejscowości Rynia trwa „World Run 2016″ – międzynarodowy zjazd motocyklistów z klubu Hells Angels, organizacji oficjalnie uznanej w Stanach za przestępczą, stawianej na równi z kartelami narkotykowymi i grupami terrorystycznymi. Grupa Hells Angels ma według szacunków policji około 5 tys. członków rozsianych po całym świecie. Towarzystwo jest znakomite, charaktery uczestników w pełni odpowiadają nazwie, która w wolnym tłumaczeniu oznacza „aniołki z piekła”.

Nazywanie klubów motocyklowych gangami nie jest zupełnie bezpodstawne. Dlatego pewne kontrowersje wzbudza zwyczaj święcenia motocykli, powiązany niekiedy z Mszą świętą. Mszę świętą na tle emblematów Hells Angels widać na przykład na zdjęciach z otwarcia sezonu motocyklowego 2013. Jeszcze większy kontrast mamy na zdjęciu z roku ubiegłego:

Jeśli nie potraktujemy nazwy klubu jako deklaracji światopoglądowej, to w sumie nie ma w tym nic złego. Ale nawet wtedy księża powinni zadbać o to, by należyta powaga była zachowana.

 

 

Komisja Europejska odpuszcza. Po spotkaniu z Premier Szydło wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans stwierdził: „ zgadzam się z panią premier, że konflikt wokół TK to wewnętrzny problem, którego rozwiązanie można wypracować w Polsce”.

Polskie (?) media starają się nie dostrzegać sukcesu niewątpliwego Pani Premier. Tymczasem wśród prawicowych blogerów zapanowała nieomal euforia. Do końca roku zostało jednak jeszcze trochę czasu, a akurat kilka tygodni przed referendum w Wielkiej Brytanii to nie jest czas odpowiedni dla wojny z polskim rządem.

Poza tym obecne stanowisko KE jest jedynie odejściem od skrajnej bezczelności – więc nie ma powodu do triumfu. O skali lekceważenia Polski świadczy fakt, że KE nie dysponowała żadnymi analizami prawnymi, wszczynając spór z Polską: Oficjalna korespondencja, którą dysponuje nasza redakcja, trwała od 16 lutego do 23 maja. W pierwszych pismach urzędnicy unijni zasłaniali się tajnością tych ekspertyz, by na końcu przyznać, że w zasadzie ich nie było, a decyzję podjęto na bazie ogólnodostępnych informacji i komentarzy.

Właściciel nowej „Trybuny Ludu” ogłosił, że jego gazeta „to od lat najbardziej opiniotwórczy dziennik w Polsce, który zachowuje neutralność wobec sporów politycznych”.

Swoją troskę o neutralność pan Hajdarowicz udowodnił choćby reakcją na żale "księdza" Sowy.

Tak się złożyło, że na stronie rp.pl, tuż obok można znaleźć link do analizy konfliktu z KE: „Zdaniem red. Haszczyńskiego Komisja Europejska nie wycofa się ze swojego twardego stanowiska i realna jest groźba sankcji, które mogą dotknąć Polskę. - KE tak się rozgrzała, że może być bardzo mocna reakcja”.

Co w tym dziwnego?

Niby nic – poza tytułem gazety: „Rzeczpospolita” sugeruje, że chodzi o gazetę polską. W polskiej gazecie opinia Polaka brzmiałaby mniej więcej tak: „Miejmy nadzieję, że Komisja Europejska wycofa się ze swojego twardego stanowiska i groźba sankcji, które mogą dotknąć Polskę nie będzie realna. Przecież chodzi o merytoryczne rozwiązanie sporu, a nie o emocjonalne „rozgrzanie”.

Jeszcze lepszym dowcipem Grzegorz Hajdarowicz kończy swoje oświadczenie (w którym brakuje jakimś cudem zapowiedzi drogi prawnej przeciw Ministerstwu Skarbu które ponoć obraziło biznesmena-wizjonera): „Liczę, że wolność i niezależność polskich mediów prywatnych będzie przez państwo polskie wspierana i chroniona”.

A ja liczę na to, że media zaczną odpowiadać za swoją antypolską działalność. Na przykład „opiniotwórcza” gazeta przestanie udostępniać swe łamy dla wszystkich, którzy zechcą (niezgodnie z prawem) obrażać Prezydenta Polski. Prezydent uosabia godność Rzeczpospolitej i nieustanne pomówienia pod jego adresem dotykają pośrednio ludzi, których On reprezentuje. Dlatego te pomówienia są podłe i państwo wreszcie powinno zacząć to ścigać.

A oto kilka dość przypadkowych cytatów z Trybuny Ludu:

  • "prezydent nie jest samodzielny, nie jest strażnikiem konstytucji, nawet nie jest skłonny do analizy sytuacji prawnej" [z wypowiedzi Halickiego]

  • Cimoszewicz dodał, że jest mu wstyd, że "doktor prawa prezydent Andrzej Duda mówił o tym, że wyrok TK nie jest sądem faktów. 

  • Mamy sytuację, kiedy prezydent Andrzej Duda łamie prawo [z wypowiedzi Petru]

  • "Panie prezydencie już na początku swojej prezydentury, postąpił Pan niegodnie szkalując swój kraj za granicą. Zrobił Pan to w imię doraźnych interesów politycznych swojej macierzystej partii, Prawa i Sprawiedliwości” [cytat z petycji domagającej się dymisji Prezydenta]

  • Cimoszewicz: prezydent jest niedouczony albo jest ignorantem

  • "Duda naruszył konstytucję. Może się boi" [tytuł wzięty z wypowiedzi Giertycha]

Jeśli ktoś ma pamięć dłuższą nić tydzień, to powinien pamiętać pouczenia ze strony „autorytetów”, że nie można mówić o tym, że ktoś złamał prawo, póki sąd tego nie udowodni. Prezydent nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Austriacy wybierali wczoraj prezydenta. Ponieważ jednak aż 14% głosów oddano listownie – nadal nie wiadomo, kto wygrał. Różnica między kandydatami jest bowiem niewielka. Sama możliwość wygranej przez reprezentującego „skrajną prawicę” Hofera jest dla eurokratów straszna.

Kiedy w Hiszpanii przez 8 lat rządziła skrajna lewica Zapatero – jakoś nikogo w Brukseli głowa z tego powodu nie bolała. Co w ogóle ma znaczyć przymiotnik „skrajny” w tym wypadku?

Lewicę wyróżnia kolektywizm – podporządkowanie jednostki oficjalnej ideologii. Prowadzi to do inżynierii społecznej, która może przyjmować bardzo skrajne formy. W naturalny sposób lewica zwraca się przeciw wszystkiemu, co można nazwać „zakorzenieniem” narodu: tradycji, religii, nacjonalizmowi. Wszyscy ludzie są równi, dlatego w sferze gospodarczej lewica wybiera socjalizm.

Skrajną lewicę można więc utożsamiać z komunizmem lub odgórnie sterowaną rewolucją obyczajową (lewactwo).

W przypadku prawicy mamy do czynienia z poszanowaniem tradycyjnych wartości, tradycyjnego modelu społeczeństwa – opartego na prawie i autorytecie (w tym autorytecie władzy). O skrajnościach możemy mówić wówczas, gdy prawica staje się szowinistyczna, albo gdy jest gotowa siłą bronić istniejącego ładu. Stąd wojskowe zamachy miały najczęściej charakter prawicowy.

Jak to ma się do Hofera i austriackiej partii wolności?

FPÖ (Freiheitliche Partei Österreichs), czyli Wolnościowa Partia Austrii sama określa się jako formacja eurosceptyczna głosząca hasła liberalno - nacjonalistyczne. Kategorycznie sprzeciwia się przyjmowaniu islamskich imigrantów na Stary Kontynent, a także nie chce dopuścić do tego, aby Turcja stała się członkiem Unii Europejskiej. Partia jest za wolnością gospodarczą i obniżeniem podatków. Liderem formacji jest Heinz-Christian Strache, który chce, aby Austria powróciła do swoich chrześcijańskich korzeni. W obliczu wygranej Hofera to właśnie najprawdopodobniej on zostanie przyszłym kanclerzem Austrii.

Co w tym jest skrajnego? Europa ojczyzn?

 

Austriacki nacjonalizm kojarzy się brzydko – z Adolfem Hitlerem. Ten przykład rzeczywiście nakazuje obawiać się „germańskiego ducha”, który wiąże się z austriackim nacjonalizmem. Współczesny nacjonalizm austriacki jest przede wszystkim anty-imigrancki. Sprzeciwia się nie tylko islamizacji, ale też imigracji na przykład z Polski. Z drugiej jednak strony przesunięcie na prawo jest korzystne dla Polski, w której nawet SLD mogłaby uchodzić za europejską prawicę ;-).  

 

PS

Jednak wygrał "lewak przebrany za burżuja" (jak go nazwali polityczni przeciwnicy). Skrajna lewica nie jest dla UE kłopotem - więc świat został uratowany. Kolejne ważne wybory, wygrane "o włos" dzięki ręcznemu liczeniu głosów. Mamy XXI wiek - więc może by z tym skończyć?

Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej. Potwierdzają to przedstawione przez rząd Premier Beaty Szydło wyniki audytu. Choćby ktoś myślał jak najgorzej o rządach Tuska – to tego się na pewno nie spodziewał. Największy chyba szok przyniosło wystąpienie Mariusza Kamińskiego. Gdy do polskiej ambasady w Moskwie zgłosił się człowiek twierdzący, że posiada dowody mogące świadczyć o zamachu w Smoleńsku, polskie służby nie tylko nic z tym nie zrobiły, ale przekazały dane potencjalnego świadka FSB.

Uzupełnienie z 12 maja:

Przegląd najważniejszych wystąpień w 15 punktach można znaleźć na portalu dziennik.pl:

Polska nie pojawia się zbyt często na czołówkach internetowych portali. Dlatego warto odnotować obszerny tekst na popularnym portalu poświęconym gospodarce zerohedge.com. Tekst opatrzono zdjęciem protestujących Polaków:

Może kogoś dziwić, że nie ma na zdjęciu karykatury Jarosława Kaczyńskiego, ani reprezentujących światowy poziom „opozycjonistów”. Nie ma flag tęczowych ani niebieskich, a wyłącznie biało-czerwone. Pewnie się pomylili i wzięli zdjęcie tych „gorszych” Polaków?

Rzeczywiście zdjęcie przedstawia manifestację anty-imigrancką, ale nie ma mowy o pomyłce. Tekst dotyczy stanowczej postawy Polski w kwestii szantażu UE. Cytowany jest Jarosław Kaczyński mówiący o tym, że Polska się nie ugnie przed szantażem, a dla władzy ważniejsze jest bezpieczeństwo własnych obywateli.

To tyle w temacie politycznego znaczenia ostatnich protestów.

 

W Syrii obowiązuje zawieszenie broni, które jednak nie dotyczy miasta Aleppo. Trwają tam ciężkie bombardowania, których ofiarą padły nawet szpitale.

Jeden z lekarzy opublikował poniższe – przerażające zdjęcie:

 

Wśród technik twórczego myślenia (opisywanych między innymi w książkach Andrzeja Góralskiego) można znaleźć strategię zmiany perspektywy. Spojrzenie na problem z innej strony może pomóc go zrozumieć lub znaleźć nietypowe rozwiązanie. Zastosowanie takiej techniki do otaczającej nas rzeczywistości daje bardzo interesujące rezultaty.

 

1. W USA trwają prawybory, których motorem jest Donald Trump – człowiek „niewybieralny”. Znaczna część Amerykanów po prostu go nienawidzi. Mówi on o wielkim murze na granicy z Meksykiem, bazie muzułmanów (podobnej do funkcjonującej bazy pedofilów) itp… Republikańscy „eliciarze” są przekonani, że to Demokraci wkręcają ich w Trumpa. Bo przecież on nie ma szans z Hillary Clinton i po raz kolejny prezydent będzie Demokratą. Spójrzmy na to jednak z drugiej strony. Znalezienie kandydata po stronie Demokratów, z którym Trump miałby większe szanse, niż z umoczoną po uszy Hillary byłoby naprawdę trudne. Może więc to Trump wkręca Demokratów? Trump wspierał finansowo Demokratów – w tym Clintonów. Może dalej to robi? Przecież Hillary to dla niego wymarzony przeciwnik ;-).

 

2. Filmy z Hollywood wytworzyły w nas przekonanie, że jeśli na Ziemię przybędą kosmici, to będą bardziej inteligentni od nas. Skąd to przekonanie? Bo oni nas znaleźli, a my ich nie? Ziemianie szykują się do podróży na Marsa (NASA wydała już nawet folder „turystyczny”). To ma być podróż w jedną stronę. Czy ktoś sądzi, że do tej misji zgłosili się ludzie inteligentni (albo choćby normalni)? Także osiągnięcie wyższego poziomu technologicznego może degenerować społeczeństwa, a przyszłością ludzkości może być idiokracja. Jeśli nawet na Ziemię przybędą wysłannicy znacznie bardziej rozwiniętej cywilizacji, to przecież tymi wysłannikami mogą być cyborgi, które nie są w stanie zaliczyć „testu Turinga” w bardziej złożonej sytuacji. Weźmy na przykład byłego premiera Buzka. Już w czasach jego premierowania co bardziej bystrzy obserwatorzy mogli nabrać wątpliwości. Ale od kiedy został pozbawiony armii doradców i musi czasem coś powiedzieć samemu – sprawa staje się oczywista. Ludzie nie są aż tak głupi, by straszyć nas wojną z powodu nie przyjęcia imigrantów. Takich podejrzanych osobników jest więcej. W internecie pojawia się na przykład mnóstwo kpin i memów na temat Rzeplińskiego, Schetyny czy Petru. Nie ma się z czego śmiać, bo sprawa jest poważna. Stanowczo powinni to zbadać „faceci w czerni”.