Ewolucja tego potworka, jakim jest współczesne państwo polskie przebiega w odwrotną stronę, niż jego poprzedniego wcielenia - PRL. Komuniści zaczęli od bezczelnych łgarstw i niszczenia wrogów ideologicznych, a z czasem - gdy ideologiczny terror zaczął przynosić efekty, przestał być niezbędny i państwo nieco się cywilizowało. W III RP odwrotnie - do objęcia rządów przez PO zachowywano pozory. Teraz coraz częściej są one odrzucane i pozostaje brutalna siła, kłamstwa i niszczenie wrogów ideologicznych.

 

Przypadek profesora Chazana jest tego najlepszym dowodem. Oto przebieg zdarzeń ustalony, na podstawie opublikowanego przez stołeczny Ratusz dokumentu pokontrolnego:

 

 

  1. Pod koniec 2013 pacjentka zachodzi w ciążę w wyniku zabiegu in vitro.

  2. Od 10-tego tygodnia jej lekarzem zostaje dr Maciej Gawlak w ramach swojej praktyki prywatnej.

  3. Pacjentka kilkakrotnie jest hospitalizowana. Pierwszy raz w 13 tygodniu - dokonano zabiegu chroniącego przed poronieniem (szew szyjkowy). Wykonane przy okazji badania USG – nie wykryto wad płodu.

  4. W 19 tygodniu (8 marca) kobieta ponownie pojawia się w szpitalu – z bólem brzucha. Znów wykonano USG (10 marca) – ale pod kątem groźby poronienia (badania wykonał inny lekarz, a nie dr Gawlik). Nie stwierdzono nieprawidłowości u płodu. Lekarz podkreśla trudną wizualizację płodu u Pacjentki spowodowaną otyłością i złą przeziernością tkanek.

  5. Ponowne USG zostało wykonane w 21 tygodniu – tym razem badania rozszerzone. Przy badaniach retrospektywnych po 22 tygodniu , dr Gawlak uznał, że jedno ze zdjęć „może zastanawiać”. W dniu 28 marca po konsultacji z dwoma innymi lekarzami uznał, że dziecko ma wady rozwojowe. Zdecydował w związku z tym o potrzebie przeniesienia pacjentki do Instytutu Matki i Dziecka (IMiDz) w celu pogłębienia diagnostyki i ewentualnego leczenia.

  6. W IMiDz pacjentka przebywała na badaniach od 28 marca do 2 kwietnia br. Na propozycję „rozważenia wykonania aborcji”, lekarze w IMiDz stwierdzili, że nie są "terminatorami". Ustalono (2 kwietnia), że pacjentka ma rozważyć z mężem decyzję w sprawie ewentualnej aborcji. Po kilku dniach podjęła decyzję o dokonaniu aborcji. Według lekarza prowadzącego decydującym miały być badania serca, które – jak informowała pacjentka, lekarze z IMiDz obiecali dostarczyć w kilka dni.

  7. W dniu 7 kwietnia br. - po uzgodnieniu z prof. B. Chazanem „zdjęto szew szyjkowy uznając, że jeżeli u pacjentki dochodziło do poronienia, być może sytuacja się powtórzy, co byłoby optymalnym postępowaniem akceptowanym również przez Pacjentkę”.

  8. Jednak w dniu 14 kwietnia (w 24 tygodniu ciąży) pacjentka z wynikiem badań i zwróciła się z prośbą o aborcję (na spotkaniu z dr Gawlakiem i prof. Chazanem). Lekarze odmówili, a dwa dni później (16 kwietnia) pacjentka odebrała odmowę na piśmie. Na jej prośbę dr Gawlak wypisał jej skierowanie do szpitala Bielańskiego w celu dokonania aborcji.

  9. W Szpitalu stwierdzono, że upłynął 24 tydzień ciąży (podobno o 5 dni). Pacjentka wróciła do dr Gawlaka. On poinformował ją, że w termin w ustawie nie jest tak jednoznacznie określony, a w krajach UE dopuszcza się również aborcję w późniejszych terminach. Ale ona „zrezygnowała” z dalszych działań.

  10. Na początku czerwca poinformowała lekarza, że jest proszona o wywiad dla gazety. Wahała się, ale w końcu jednak tego wywiadu udzieliła.


Według Ministra Zdrowia: "odraczanie przez prof. Chazana terminu konsultacji ciąży uniemożliwiło przeprowadzenie zabiegu przerwania ciąży", a "odmowa wskazania przez prof. Chazana ośrodka lub lekarza, gdzie pacjentka mogłaby otrzymać pomoc jest niezgodna z obowiązującymi regulacjami prawnymi". Podobnie uważa krajowy w dziedzinie ginekologii.

Kobieta zwróciła się o dokonanie aborcji 14 kwietnia a 16 kwietnia dostała odmowę na piśmie. Teza o „uniemożliwieniu” wskutek „odraczania terminu” jest więc jawnie fałszywa.

Poza tym prezes Naczelnej Rady Lekarskiej zwraca uwagę, iż stwierdzenie, że ktoś złamał prawo, może nastąpić tylko w drodze wyroku sądu powszechnego lub sądu zawodowego jakim jest sąd lekarski. – Użycie tego sformułowania przez wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia jest nadużywaniem danej im władzy, nie mają do tego absolutnie żadnych praw”.

Warto w tym miejscu wspomnieć czas rządów PiS, gdy media omal nie dostały obłędu z powodu pochopnego formułowania wyroków!

 

Jeszcze lepsza jest Hanna Gronkiewicz-Waltz, która stwierdza:

"W obecnie obowiązującym stanie prawnym administrator szpitala nie mógł odmówić prawa pacjentce do zabiegu przerwania ciąży. Może to zrobić jedynie lekarz prowadzący i tylko ten korzysta z klauzuli". Takie mamy czasy, że byle bufetowa zajmuje się „pisaniem prawa” pod własne potrzeby. Oto odpowiednie artykuły ustawy:

Art. 39.

Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.

Art. 30.

Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.

Gdzie tu jest mowa o lekarzu prowadzącym? Poza tym – jeśli już przyjąć taką interpretację – to lekarz prowadzący nie tylko wskazał inny szpital, ale nawet wypisał skierowanie. Profesor Chazan podpisał się zaś jako dyrektor szpitala – bo miał wiedzę co w tym szpitalu jest możliwe. Gdzie w tym jest jakiekolwiek przewinienie?

Nie wiadomo też na jakiej podstawie pani Gronkiewicz-Waltz orzeka, że badania (kardiograf) nie były potrzebne? Czy lekarz prowadzący został oskarżony o błąd w sztuce i zapadł wyrok?

Na zakończenie należy poruszyć jeszcze jeden wątek tej sprawy. Pacjentka dr Gawlaka została użyta do szczucia na profesora Chazana w ramach reakcji na deklarację wiary lekarzy. Na okładce tygodnika atakującego Profesora widniał napis: „Deklaracja braku sumienia. Wracając do porównania III RP z czasami PRL'u – zasadna wydaje się teza, że w tej ideologicznej wojnie takiej kolaboracji ludzi Kościoła Katolickiego z władzą nie było od czasu „księży patriotów”. Ksiądz profesor Andrzej Szostek, etyk z KUL głosi: Jeśli ktoś uważa, że wskazanie innego lekarza kłóci się z jego sumieniem, to nie powinien pracować jako lekarz, zwłaszcza ginekolog. Lekarz musi znać prawo i je respektować.

Na ilustracji okładka tygodnika o której mowa w tekście.