Atak na redakcję satyrycznego pisma w Paryżu został uznany za akt terroru. W tej sytuacji trudno uciec od pytań o sens tych zdarzeń.

Zazwyczaj wobec śmierci niewinnych ludzi (niewinnych przynajmniej w tym sensie, że ich śmierć nie ma związku z ich działaniem), jedyną akceptowalną reakcją jest wyrażenie żalu lub oburzenia wobec sprawców. Utarło się nawet powiedzenie: „ciszej nad tą trumną”. Na refleksję jest czas później - po pogrzebie. Jednak w dobie pędzących niusów, później następują inne wydarzenia, przykuwające powszechną uwagę. Jakiś polityk korzysta z wróżki, innemu przemówienia pisze obcy dyplomata, jeszcze inny wykorzystuje stanowisko do reklamowania ciuchów – kto ma w nawale takich „wiekopomnych zdarzeń” czas by myśleć o dniu wczorajszym..... :-(.

Korzystajmy więc z chwili powszechnego oburzenia....

1. Chyba nie warto zwracać uwagi na to, co mówią „gadające głowy” w telewizji. Nawet jeśli pojawi się między nimi człowiek autentyczny, to skonfundowany dziennikarz szybko odbierze mu głos. Anonimowość internetu (nieważne - na ile prawdziwa) ma w tym wypadku pewne zalety - pozwala poznać autentyczne reakcje osób, które coś skłoniło do napisania komentarza. Komentarze te można z grubsza podzielić na trzy grupy:

  • Wyrażenie oburzenia: na terrorystów, na islam, albo bardziej generalnie – na religijnych fanatyków.

  • Refleksje ludzi o prawicowych poglądach, w których prócz potępienia czynu pojawia się krytyka działalności „satyryków”.

  • Polemika z prawicą. A raczej jej brak, który jak zwykle zastępują epitety w rodzaju „PISdzielcy”, „PISmatołki” albo po prostu „PIS stulic mordy !” (na podstawie komentarzy pod artykułem w Dzienniku”).

Chyba najbardziej reprezentatywnym dla prawicy jest komentarzach Tadeusza Kolińskiego (z 2015-01-07 13:56 – wyjątkowo podpisany imieniem i nazwiskiem):

Zabijanie kogokolwiek nie jest żadnym usprawiedliwieniem, żadnej ideologii ani religii, i jako takie zasługuje na bezwzględne potępienie.
A teraz do rzeczy.
No i nareszcie stało się. Pewnie będzie więcej. Dopóki do szpiku kości zgniła i zdegenerowana poprawnością polityczną, pseudointelektualna lewacka łobuzeria rządząca mediami (czy tylko mediami?) w Europie, nie zrozumie, że obrażanie, poniżanie, haniebne szydzenie i wyśmiewanie wierzących w jakąkolwiek religię (katolików, prawosławnych, starozakonnych, islamistów – niepotrzebne skreślić) to nie jest „wolność prasy”. A co do samej Francji to normalka przecież, dawno wiadomo było, że wyrugowanie i wypalenie do gołej ziemi korzeni chrześcijańskich w tym kraju spowoduje że na puste miejsce wejdzie inna religia, a wiec na przykład islam zaimportowany z byłych kolonii. Na to co się stało i co się jeszcze wydarzy, ciężko i długo pracowały pokolenia ogłupiałych tzw Rewolucją Francuską w jej antyreligijnym wymiarze, postępowców, twórczo rozwijając tę lewacką i nihilistyczną ideologię. A co do polskiego podwórka, to ponawiam apel do malutkiego tchórzliwego - niajkiego darskiego (z małej litery d) o to, aby pokazał swoją „odwagę” i skoro chwali się że podarł Biblię, to teraz niech no tylko spróbuje podrzeć publicznie Koran! Takich durniów jak wiadomo na tzw „zachodzie Europy” jest więcej, no i są owoce…
Reasumując globalnie. Rejony Świata (szczególnie Europa) gdzie w
ypala się i niszczy dotychczasową religijność chrześcijańską, nie pozostaną „czarną dziurą” jak chciałyby lewackie bandy „kulturowiannych” łobuzów. Życie nie znosi próżni. Szczególnie życie duchowe ludzi. Tym się różnią od zwierząt, których to różnic nie dostrzega medialne i kulturowe lewactwo. Na to miejsce wejdzie inna religia. Czy chcecie tego czy nie. Brednie i bełkot różnych Pałasińskich, nawet (w ) Środę jak „wstajesz i łżesz” o atakach terrorystycznych kategorii 11 września, oczywiście tylko zaciemnia diagnozę która jest jasna jak słońce od kilkudziesięciu lat….

Mamy więc alternatywę: albo jest to element „wojny z terrorem”, albo „wojny cywilizacji”. Prawica skłania się ku tej drugiej diagnozie, a politycy i żyjący z nimi w symbiozie tak zwani dziennikarze ku tej pierwszej. Kto ma rację? Jakąś odpowiedź dadzą najbliższe wybory prezydenckie we Francji (niestety prawdopodobnie dopiero w 2017 roku). A w szczególności wynik Marine Le Pen, która ma duże szanse na zwycięstwo. Jej poglądy można sprowadzić do chęci powstrzymania Francji przed „samobójstwem”, które jest związane aktywnością gejów, feministek i imigrantów. Warto przy okazji zwrócić też uwagę, na to co głosi ona w sprawie Ukrainy: „Lud Europy nie chce Ukrainy w Unii Europejskiej, tak samo jak nie chce Albanii, Macedonii czy Turcji” oraz w kwesitach gospodarczych: „Globalizacja to barbarzyństwo, to państwo narodowe powinno ograniczać nadużycia i regulować. Dziś świat jest rządzony przez międzynarodowe koncerny i wielką finansjerę”.

2. Pisząc na wstępie o „niewinnych ofiarach” miałem na myśli przede wszystkim zabitych policjantów. Tak się dziwnie pozmieniał nasz świat, że to słowo i obraz stały się orężem.

Redakcja „Charlie Hebdo” była zaś na pierwszej linii frontu. Jednak jej oręż okazał się nieskuteczny w starciu z brutalną siłą.

Czesław Niemen śpiewał: często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem. Jednak patrzył na to z optymizmem: Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. Czy w karykaturalnym „państwie laickim”, w którym zakazuje się bożonarodzeniowych szopek, oraz toleruje desakralizacje kościołów, ale walczy z przejawami "islamofobii", można liczyć na zwycięstwo „ludzi dobrej woli”? Czy też raczej grozi nam powtórka z historii. Kryzys i zagrożenie komunizmem zrodziły kiedyś faszyzm. Co pojawi się w sytuacji kryzysu połączonego z zagrożeniem islamem?

3. Może jednak rację mają ci, którzy widzą w paryskim ataku przede wszystkim akt terroru? Możemy przynajmniej uznać to wydarzenie za element „wojny z terroryzmem” (która albo nie ma końca, albo wręcz prowadzi do klęski). U początków tej wojny – po ataku na WTC - Andrzej Grzegorczyk napisał tekst „W poszukiwaniu sensu zdarzeń”, który nie wywołał takiej reakcji, na jaką zasługiwał. Polacy nie byli gotowi na religijną interpretację historii. To były czasy triumfu michnikowszczyzny (pod której wpływem nadal pozostaje polskie społeczeństwo). Jeśli dostrzegamy analogię między atakiem na WTC i atakiem na paryską redakcję, to warto ponownie sięgnąć do tekstu Grzegorczyka. Filozof pisze w nim między innymi: Gdyby Bóg chciał nie dopuścić do nieszczęścia, które spotkało tysiące Amerykanów, to by do niego nie dopcił. Trywialny to wniosek z tezy o wszechmocy Boga. Ta teza teologiczna inspiruje nas do intelektualnych poszukiwań. Mamy prawo starać się zrozumieć sens zła. [...]

Jeśli więc Amerykanie, jak wykazują statystyki, naprawdę wierzą w Boga, to: Amerykanie i my z nimi, powinniśmy bardziej pomyśleć o nas samych, o tym jak my się zachowujemy w tym świecie, nie o odwecie. […]

Program naprawy globalnych stosunków jest programem zmiany sposobu myślenia nas wszystkich, wielu narodów świata. Jest programem powszechnego wyjęcia poza egoizm swojej grupy, programem myślenia w kategoriach dobra wszystkich ludzi. Jest, zwłaszcza dla bogatych, programem przejęcia od konsumpcjonizmu do ascetyzmu. Taki program nie zostanie przez nikogo łatwo przyjęty. Stąd realizacji takiego programu nie można nawet rozpocząć bez wielkiego poświęcenia się dużej grupy ludzi, którzy wytworzą coś w rodzaju zakonu związanego ślubem prawdziwego ubóstwa i którzy, jak apostołowie, będą jeździć po całym świecie i przekonywać osobiście innych, małych i wielkich.

Uświadomienie sobie aktualności takiego wyzwania, jest może najwłaściwsza reakcją na wydarzenia.

Słowa tak samo celne, prawdziwe i niestety zupełnie nie przystające do naszej cywilizacji, jak 14 lat temu. Czy to nie jest fanatyzm, który pryncypialnie odrzucamy? Niestety przeciwnik w tej walce nie tylko nie stroni od fanatyzmu, ale uczynił go głównym swoim orężem. Na tyle skutecznym, że najsilniejsza armia świata, którą chełpi się Barack Obama nie potrafi sobie z tym poradzić.

 

Jerzy Wawro, 07-01-2015