Drukuj
Kategoria: otwarta edukacja

 

Na innowacyjności można w Polsce zarobić – pisząc o niej. Czasami – o dziwo, nawet pisząc prawdę: „Z innowacyjnością jest jak z Yeti – wszyscy o niej mówią, a nikt jej nie widział tak naprawdę”. Ale już w dwa zdania dalej wracamy do normy: „Niektórym wydaje się, że innowacyjność można zadekretować, że przez samo mówienie o niej stanie się ona faktem. Ona staje się faktem wtedy, kiedy jest bardzo ścisła, interdyscyplinarna współpraca pomiędzy nauką i biznesem, a tej ciągle jeszcze brakuje”. Jak wygląda polska nauka z którą biznes mógłby współpracować, pisze jeden z naukowców: „Rozwiązaniem dla Polskiej Nauki mogłoby być zbudowanie komplementarnego systemu naukowego - nazwijmy go alternatywnym lub offowym. Ten istniejący można by zaś pozostawić - niech sobie funkcjonuje i próbuje się zmieniać jak do tej pory. Odżałujmy na ten cel wydawane obecnie 1% PKB. Zarówno dla spokoju obecnej Nauki Polskiej i na wszelki wypadek, gdyby jednak w przyszłości okazało się, że posiadanie takiego skansenu ma jakąś wartość, np. można go za opłatą pokazywać turystom z całego świata”.

Podstawowym błędem w myśleniu o innowacyjności w Polsce jest założenie, że to z nauki do biznesu ma przenikać świeża naukowa myśl. Polskie uczelnie są feudalne, a pasja tworzenia to przecież domena młodych naukowców. Tymczasem swobodę pracy badawczej zyskują dopiero stetryczali profesorowie (nierzadko mający elementarne problemy z nowoczesną technologią).

Zmiany jakie następują w związku z przejściem części kierunków na kształcenie praktyczne oraz forsowany model wydawania pieniędzy na innowację mogą doprowadzić do ściślejszej współpracy uczelni z biznesem. Wzrasta też świadomość konieczności realizacji „trzeciej misji uczelni”: pierwszą jest kształcenie, drugą działalność naukowo-badawcza, a trzecią kreowanie wzajemnych relacji z otoczeniem. W takim heterogenicznym środowisku mogą pojawić się prawdziwe innowacje, będące odpowiedzią na potrzeby gospodarki i społeczeństwa. Te zmiany dotyczą w pierwszym rzędzie małych uczelni zawodowych. Jest to więc dla nich wielka szansa. Może więc w ten sposób rozpoczniemy budowy nowej Nauki Polskiej o której mowa powyżej?