Czy tradycyjne podziały polityczne mają dzisiaj sens? Zakwestionował je Prezydent Obama goszcząc na Kubie. Wygłosił on pojednawcze przemówienie (ocenione przez Fidela Castro jako cukierkowe). Zwrócił uwagę na osiągnięcia socjalistycznej gospodarki – jak powszechna opieka medyczna i szkolnictwo podstawowe. Może zatem zamiast zastanawiać się, czy coś jest socjalistyczne, czy kapitalistyczne – po prostu należy wybierać to co działa? Te słowa wywołały słuszne oburzenie w USA. Utylitaryzm jest bowiem czymś zupełnie obcym amerykańskiej tradycji. Obama został po raz kolejny oskarżony o bycie marksistą, który przedkłada autonomię państwa nad autonomią jednostki.

Podobny problem dostrzega w Polsce Jan Wróbel, zarzucając rządzącej partii, że nie wierzy w ideały prawicy. Przedstawia on przy tym szereg poglądów, które jego zdaniem są „prawicowe”, a które są obce politykom PiS.

Współczesne społeczeństwa nie są w stanie funkcjonować bez sprawnych organizacji i struktur – także państwowych. Jaka więc powinna być rola państwa? Czy minimalistyczna, jak chcą liberałowie, czy totalna – jak chcą komuniści?

Odpowiedź jakiej udzielił Jan Paweł II jest jasna: powyższy dylemat jest źle postawiony. Państwo jest dobrem wspólnym mieszkającej w nim wspólnoty. Zarówno kolektywizm (socjalizm, komunizm) jak i indywidualizm (liberalizm) są błędem – odstępstwem od idei wspólnotowości.

Rozważne działanie dla dobra wspólnoty nie może być oparte na pustym haśle Obamy: wybieramy to co działa. Europejska tradycja jest odmienna od amerykańskiego mitu. Dlatego powinniśmy wybierać to co słuszne, a nie to co działa. Problemem Europy jest to, że odrzuca chrześcijaństwo, bez którego traci zdolność rozróżnienia między dobrem a złem. Dlatego potrzebne jest odrodzenie chrześcijańskiego konserwatyzmu niszczonego przez liberalizm.

Podział na lewicę i prawicę jest rzeczywiście mało przejrzysty. Liberałowie bardzo chętnie wrzucają do worka z napisem „prawica” liberalizm wraz z konserwatyzmem i powiadają: w życiu indywidualnym jesteśmy konserwatystami, ale stosunki gospodarczo-społeczne kształtujemy wedle zasad wolności. Oznacza to de facto odrzucenie idei dobra wspólnego i wspólnotowości.

Jan Wróbel – choć reprezentuje postawę typową dla liberała – ma sporo racji w krytyce PiS. Nie da się zbudować wspólnoty odgórnie, zaczynając od silnego państwa. Jednak to nie znaczy, że stymulowany przez państwo rozwój instytucji należy potępiać jako budowę socjalizmu.

 

Dobrym przykładem jest uruchamiany właśnie program 500+. Czy głodujące dzieci w Polsce są czymś słusznym? Nie. Czy musimy się z tym godzić, gdyż próba zaradzenia temu powoduje więcej złego niż dobrego? Także nie. Czy program 500+ jest zatem skutecznym i optymalnym rozwiązaniem tego problemu? Tu można się zastanawiać nad optymalnością, ale z pewnością jest to rozwiązanie skuteczne. Wbrew krytykom stosunkowo niewielka jest też ingerencja państwa w funkcjonowanie rodzin, związana z tym programem. Najciekawszym jest jednak problem finansowania tego programu. Zostało wybrane rozwiązanie oparte na wpływach podatkowych, co może być interpretowane jako działanie „janosikowe”. Ale przecież to nie jest jedyna możliwość. Gospodarka nie może funkcjonować bez pieniądza, a jego emisja jest związana z tak zwanym senioratem (renta mennicza). Obecnie jest on w większości przejmowany przez system bankowy. Czy wprowadzanie pieniądza w obieg poprzez program 500+ byłoby jedynie korektą systemu w którym to bankier decyduje o tym, co się społeczeństwu „opłaca”. Być może takie proste rozwiązanie (o którym mówiła między innymi prof. Grażyna Ancyparowicz) umyka uwadze rządzących właśnie dlatego, że ich myślenie jest zbyt centralistyczne?

Na zakończenie poświęćmy nieco uwagi wyliczance Jana Wróbla. Większość jego tez wyraża poglądy liberalne (niewielkie różnice w stosunku do typowych tez liberałów ujęto w nawiasach klamrowych). Zastanówmy się zatem jaka może być konserwatywna na nie odpowiedź.

LP

liberalizm

PiS

konserwatyzm

1.

chroni rodziny przed zaborczością Lewiatana – państwowych agend [i indywidualistycznego konsumpcjonizmu]

obiecuje rodzicom wzmacnianie agend państwa i większe możliwości konsumpcyjne

Kieruje się odpowiedzialnością za dobro wspólnoty (miłość chrześcijańska). Sprawne państwo jest wartością, póki działa dla dobra tej wspólnoty.

2

wierzy, że samodzielny i przedsiębiorczy obywatel stanowi kręgosłup rozwoju gospodarki

stawia na współdziałanie wielkich firm i wielkich ministerstw dla realizacji, co oczywiste, bardzo wielkich planów

Państwo jest instytucją, która dba o rozwój infrastruktury w ramach której społeczeństwo się rozwija i troszczy o swój los. Zło rodzi się dopiero wówczas, gdy działanie państwa zamiast wspierać oddolne działania, zaczyna je wyręczać.

3

wierzy w planowanie – ale w wykonaniu rodzin, jednostek, przedsiębiorców

chce, aby zaplanowało za nas państwo

Złożone struktury współczesnej gospodarki i powiązania międzynarodowe sprawiają, że niezbędne są strategie współdziałania. Tylko na szczeblu państwa można uzyskać informacje dotyczące krajowych zasobów, ich relatywnej wartości i potencjalnych możliwości wykorzystania.

4

[wierzy w decyzje rodziców dotyczące rozwoju i wychowania własnych dzieci]

deklaruje, że przeciwnie, wzmocni państwowy nadzór wychowawczy nad szkołami i krzywo patrzy na jedno z największych osiągnięć społecznych wolnej Polski – szkolnictwo niepubliczne

Rodzina powinna być podstawowym środowiskiem kształcenia dzieci i młodzieży. Jednak rewolucje w tym obszarze są szkodliwe. Państwowe szkolnictwo powszechne jest dobrem, którego nie wolno niszczyć w imię ideologii.

5

wierzy w tkankę społeczną, w wielość grup, stowarzyszeń, publicznych i prywatnych instytucji niezależnych od rządu i jego macek

proponuje oczyszczenie Polski z antyrządowych złogów, tak aby władza mogła szybko i sprawnie poprowadzić Polaków ścieżką wytyczoną przez Tych, Co Wiedzą Lepiej

W tym punkcie wyraźnie u Jana Wróbla wzięła górę publicystyczna zapalczywość. Rozwój oddolnych struktur jest dobrem, co do którego w Polsce nie ma sporu.