Przy okazji wdrażania bezwarunkowego dochodu podstawowego dla obywateli Finlandii rozgorzał absurdalny spór o sens takiego rozwiązania. Sebastian Stodolak uważa, że „pieniądze za nic” to szkodliwa utopia. Z kolei Rafał Woś zwraca uwagę, że obecnie rentierzy otrzymują pieniądze za nic i jakoś to nikomu nie przeszkadza. Te i inne podobne opinie łączy jedno: akceptacja pieniądza jako uniwersalnej miary wartości a przepływów pieniężnych jako sposobu redystrybucji bogactwa. Wartość pracy i bogactwa (dobrobytu) jest wyrażana w pieniądzu. Spór toczy się zaś jedynie o to na ile państwo ma dbać o to, by każdemu tych pieniędzy wystarczyło na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Jeśli zaakceptujemy fakt, że każdy członek społeczeństwa wzbogaca ją swym istnieniem, a celem wspólnoty jest dbałość o to, by każdy człowiek żył godnie – to kwestia przepływów pieniędzy staje się drugorzędna. To tylko jeden z aspektów funkcjonowania wspólnoty. Polski system 500+ czy amerykański system bonów żywnościowych nie są z założenia „rozdawaniem pieniędzy za nic”. Są to jedynie sposoby realizacji celów społecznych w warunkach dominacji pieniądza.

Nikt nie protestuje przeciw „pieniądzom za nic” nie tylko uzyskiwanym ze zgromadzonych kapitałów, ale też przeciw redystrybucji bogactwa realizowanej w formie inwestycji strukturalnych. Zbudowanie autostrady, obwodnicy czy kopalni w sposób radykalny zmienia warunki bogacenia się korzystających z tych inwestycji osób (bynajmniej nie wszystkich jednakowo). Na instytucje państwowe i obronne godzą się łożyć także wszyscy obywatele – niezależnie od stopnia w jakim z tego korzystają. Darmowa edukacja i wsparcie kultury to także „pieniądze za nic”, przeciw którym prawie nikt się nie buntuje. Oczywiście artyści i „profesory” będą utrzymywać, że oni nie dostają pieniędzy za nic – bo wykonują ciężką pracę. Gdyby to była prawda, to płaciliby im wyłącznie ci, którzy z tej pracy korzystają.

Całkiem sporo tych „pieniędzy za nic”. Jeśli więc akceptujemy taki system darmowego pieniądza, to dyskusja powinna się ograniczać do tego – jaki zakres wsparcia jest możliwy i konieczny. Ważniejsze jest jednak to, że wraz z rozwojem innych (niż przepływy pieniężne)  systemów wymiany dóbr i usług możliwe będzie realizacja rozwiązań opartych na innych zasadach, niż rozdawanie pieniędzy. Szerszy będzie wtedy zakres dóbr, które mają ekonomiczną wartość. I to powinien być główny kierunek refleksji i poszukiwań.