Kończąca się kampania wyborcza jest określana mianem „brutalnej”. Bez wątpienia była ona czymś wyjątkowym.

 

1. Niesłychana była w niej skala chamstwa i kłamstwa.

Internet pełen jest popisów chamstwa oraz agresji i trudno ocenić zwolennicy której strony byli w tym „lepsi”. Jeśli jednak wziąć pod uwagę tylko polityków – to trudno znaleźć odpowiednika posła Nitrasa… Może Wojciech Cejrowski by sprostał – ale on nie jest politykiem (ani nawet zwolennikiem obecnej władzy). 

O żadnej symetrii mowy być nie może, gdy weźmiemy pod uwagę skalę zakłamania.

Cała kampania Rafała Trzaskowskiego toczyła się pod hasłem „dość dzielenia ludzi”. To niebywałe u przedstawiciela formacji politycznej ufundowanej na przekonaniu, że są czymś lepszym (zob. podkreślanie na każdym kroku, że reprezentują „młodych wykształconych z wielkiego miasta”). Mamy bez liku przykładów piętnowania i stygmatyzacji ich przeciwników. Tu już nawet nie chodzi o zwykłe podziały polityczne, ale o odmowę uznania większości społeczeństwa za godnych partnerów w demokratycznym procesie.

Obaj kandydaci bez wątpienia mówili dokładnie to, co zdaniem sztabowców należało powiedzieć, by przekonać ludzi. Jednak Rafał Trzaskowski wykazał się przy tym całkowitym brakiem zahamowań. Nawet Marsz Niepodległości przestał być dla niego demonstracją faszystów.

Takie zakłamanie nie byłoby możliwe bez dwóch kolejnych czynników, które w tej kampanii były wyjątkowe: sądów i mediów.

 

2. Udział sądów.

Nie od dziś wiadomo, że sędziowie są przeciwnikami „dobrej zmiany”. Zadziwiająca jest wewnętrzna spójność tego środowiska. Gdy część środowiska lekarskiego zaatakowała rząd – z miejsca pojawił się list w jego obronie. W innych – mniej zorganizowanych środowiskach nawet próby zajmowania jednolitego stanowiska w tak ważnych kwestiach byłyby nie do pomyślenia. Natomiast polskie sądy są przewidywalne do bólu (zob. doktryna Neumanna). W tej sytuacji próba sądowego powstrzymania Rafała Trzaskowskiego przed szerzeniem kłamstw była skazana na porażkę.

 

3. Rola mediów.

Znaczenie mediów stało się tak wielkie, że można wręcz postawić tezę, że był to pojedynek telewizji publicznej z TVN. Mając na uwadze rolę sądów - media prorządowe musiały ograniczać się do klasycznej propagandy. Taka propaganda jest przedstawianiem wykoślawionego obrazu rzeczywistości. Media antyrządowe poszły dalej. One kreują alternatywną rzeczywistość, którą Rafał Ziemkiewicz podsumował: "Pięć lat histerii i kłamstwa".
Wyobraźmy sobie, że bez zaplecza medialnego wyszedłby i powiedział "dość dzielenia Polaków". Odważyłby się na takie zakłamanie? 
Ta sytuacja jest na dłuższą metę nie do utrzymania - także dlatego, że próby podjęcia walki na takim "poziomie" przez telewizję publiczną spotyka się z coraz bardziej histeryczną reakcją "elit" - które z jednej strony znajdują posłuch, a z drugiej - nie wiadomo do czego się posuną.... Przede wszystkim zaś: zło należy zwyciężać dobrem, a nie walką na wyznaczonym przez zło terenie...

Diagnozę tej sytuacji postawiłem już kilka lat temu, pisząc książkę „Uwaga na lemingi”:

Trudno zatem się dziwić rządzącym, że stosują w telewizji publicznej dość prymitywną propagandę. Oni po prostu tworzą swoją narrację. W tej informacyjnej wojnie erystyka sprawdza się lepiej niż retoryka. Choćby nie wiem jak psudoelity zaklinały się, że przyłączyły się do ataku na “państwo pisowskie”, a nie po prostu na Polskę (która z woli ludu stała się “pisowska”) - nie pozbędą się etykiety “obóz zdrady i zaprzaństwa”. Dlatego rządzący czują się usprawiedliwieni w swych działaniach tym, że bronią Ojczyzny. Media tworzą swoją opowieść na potrzeby milionów. Jest to szczególnie tragiczne, gdy popatrzymy na to z perspektywy jednostkowej. Ile osób ulega nienawiści i zatruwa życie sobie i innym? A przecież w ten sposób opartego na propagandzie zła nie da się pokonać. Na pewno głoszenie prawdy nie jest prostą drogą do zwycięstwa. Jest to jednak jedyna droga godna człowieka myślącego.

Zarysowany program („prawda was wyzwoli”) może brzmieć atrakcyjnie. Ale to nie jest program na zwycięstwo wyborcze a.d. 2020. Miejmy nadzieję, że jednak totalne zakłamanie nie zwycięży, a rządzący zdobędą się na refleksję i zaprzestaną walki ze złem złymi (propagandowymi) środkami.

Jerzy Wawro, 07-2020