Istotą przekrętu z OFE jest „ukryty dług”, który wygenerowali polscy ekonomiści. Oczywiście oni sami tego nie wymyślili. Ale wykonanie: perfect.

Aby zrozumieć na czym to polega zastanówmy się nad podobną reformą polskiej służby zdrowia.

W latach 90-tych ekonomiści spod znaku Balcerowicza proponowali wszystko sprywatyzować. Polscy lekarze oczywiście nie zdążyli się dorobić, aby wykupić całą infrastrukturę (szpitale, pogotowia etc). Ale dobry wujek z Ameryki ma taką cudowną maszynę drukarską, na której drukuje dolary i chętnie za te dolary wszystko kupi. Niestety mając ręce pełne roboty przy wyprzedaży innych aktywów, zostawionych przez ten straszny PRL, ze szpitalami Balcerowicz nie zdążył się uwinąć.

Teraz jest już za późno, bo po pierwsze w takiej prywatyzacji mogą uczestniczyć Polacy (niektórzy się dorobili), a po drugie społeczeństwo przestało wierzyć w cudowną moc „prywatyzacji”. Nadal jednak wierzy w cudowną moc „rynków finansowych”. Dlatego potrzebny Balcerowicz drugiej generacji – powiedzmy taki Ryszard Petru, który dokona „reformy”. Zamiast prywatyzacji infrastruktury, trzeba sprywatyzować fundusz finansujący jej utrzymanie. Wystarczy, by ludzie uwierzyli, że każde zobowiązanie jest długiem finansowym. Dla naszych genialnych ekonomistów nic trudnego.

 

Etap pierwszy: wygenerowanie „ukrytego długu”.

Co zrobić, aby służba zdrowia funkcjonowała lepiej? Państwo musi wydawać na nią co najmniej 100 mld rocznie. Oczywiście „opieka medyczna” nadal będzie w 100% bezpłatna. Zakładając, że przeciętna długość życia to 70 lat, na każdego obywatela państwo wydaje 184 tys. (70*100mld/38mln). Państwo ma wobec obywateli "ukryty dług" w wysokości 7bln PLN (184 tys. * 38mln). Łolaboga co to będzie? Jak my to spłacimy?

 

Etap drugi: pomoc „rynków finansowych”.

Balcerowicz drugiej generacji doznaje objawienia i głosi dobrą nowinę: nie martwicie się, rynki finansowe dokonają cudownego rozmnożenia. Wystarczy, że będziecie im płacić powiedzmy po 200mld rocznie na poczet tego „ukrytego długu”, a służbę zdrowia będziecie mieć z głowy. Prywatne NFZ, które będą te środki inwestować i z tego utrzymywać służbę zdrowia.

 

Etap trzeci: kryzys demograficzny.

Ludzie będą się dziwić, że opieka medyczna jest coraz gorsza, choć płacą na NFZ dwa razy więcej, a na dodatek lekarze płaczą, że prywatne NFZ kontraktują coraz mniej. Trzeba to jakoś to wyjaśnić. Żyjemy coraz dłużej, a nowoczesna medycyna kosztuje coraz więcej. Społeczeństwo się starzeje, więc cieszcie się, że w ogóle jest jakaś bezpłatna służba zdrowia. A najlepiej to sobie samemu odkładać, by w razie czego leczyć się prywatnie. Poza tym pamiętajcie, że macie do spłacenia jeszcze kilka bilionów „ukrytego długu”, więc morda w kubeł – bo w każdej chwili możemy was zbankrutować.

 

Oczywiście podany przykład ma mieć wartość edukacyjną, więc jest prosty jak budowa cepa. W praktyce trzeba to jakoś udziwnić, aby ten przekręt nie był tak oczywisty.

 

Podoba się? No to głosujcie na Ryszarda Petru i jego ferajnę.