Współczesnym bohaterem narodowym Irlandii jest księgowy! Na dodatek nie dlatego, że po godzinach nudnej pracy dokonał jakiegoś niezwykłego wyczynu, ale właśnie z powodu dobrze wykonanej roboty! Feargal O’Rourke – bo o nim mowa – jest uważany za twórcę irlandzkiego prawa podatkowego. Dzięki niemu duże korporacje mogą płacić bardzo niskie podatki. Mechanizm nazywa się Double Irish (podwójna irlandzka), gdyż wymaga dwóch irlandzkich firm. Jego działanie można prześledzić na przykładzie Google, który posiada w Irlandii dwie firmy:

  1. Google Ireland Limited („Irlandia1”)
  2. Google Ireland Holdings Ltd. („Irlandia2”)

Aż 91% przychodów ze sprzedaży usług Google’a poza USA trafia do firmy „Irlandia 1”. Natomiast Irlandia 2 jest właścicielem praw do wyszukiwarki i związanymi z nią narzędziami reklamowymi. Jednak  „Irlandia 2” jest rezydentem podatkowym na Bermudach, gdzie obowiązuje zerowa stawka podatkowa. Zgodnie z prawem irlandzkim wystarczy w tym celu usytuowanie na Bermudach zarządu spółki. Jeśli więc Irlandia1 uzyskuje przychód i ponosi koszty licencji uzyskiwanej od Irlandia2, to podatek dochodowy płaci w Irlandii tylko od niewielkiej różnicy i według prawie najniższej stawki w Europie (12,5%). Drobnym problemem jest to, że w stosunku do firm usytuowanych poza UE w Irlandii podatek jest pobierany „u źródła”. Czyli Irlandia2 „sprzedając licencję” Irlandii1, musiałaby zapłacić w Irlandii 12,5%. Nie ma takiego problemu wobec firm działających w Unii Europejskiej. Dlatego do „optymalizacji podatkowej” potrzebna jest jeszcze spółka holenderska  - bo akurat w Holandii podatku "u źródła" się  nie płaci -  Google Netherlands B.V. („Holandia”). Amerykanie lubujący się w takich określeniach nazwali to „dutch sandwich” (holenderska kanpka).

Całą strukturę pokazano na schemacie (źródło):

Prześledźmy jak to działa:

  1. Polska spółka kupuje usługę reklamową w firmie Google. Zgodnie zgodnie z polskim prawem podatkowym, podatek dochodowy od tej transakcji nie jest w Polsce płacony. Przychód uzyskuje „Irlandia1”.
  2. Irlandia1 ma wielki przychód i niewielkie dochody (podatek 12,5%), gdyż płaci za licencję firmie holenderskiej.
  3. Holenderska firma tylko pośredniczy między Irlandia1 i Irlandia2 za niewielką prowizję w wysokości 0,2% (podatek w 25,5%). Irlandia2 od tych przychodów podatku nie płaci w ogóle.

Załóżmy, że Polacy zapłacili milion dolarów, a Irlandia1 ma z tego tytułu 5% zysku. (Dla uroszczenia złóżmy, że całość kosztów (95% z miliona = 950tys) to opłaty licencyjne. Wskutek powyższego mechanizmu dostajemy:

  • podatek zapłacony w Polsce: 0
  • podatek zapłacony w Irlandii: 5% * 1mln * 12,5% = 6250
  • podatek zapłacony w Holandii: 25,5% * 950tys * 0,2% = 485

Ogółem wychodzi poniżej 1% podatku dochodowego. Od dochodów uzyskanych w USA korporacje płacą 35% CIT. Ale dzięki „podwójnej irlandzkiej” i „holenderskiej kanapce” udaje im się zejść z opodatkowaniem do 2-3%. Mistrzem w takiej „optymalizacji” jest Apple. Amerykański senat wszczął nawet dochodzenie w sprawie podatków (nie)płaconych przez tą firmę. Prezes Apple zapewniał, że jego firma płaci podatek co do centa. Zainspirowało to dziennikarzy do użycia tej wypowiedzi jako komentarza w prezentacji pokazującej prezentacji pokazującej działanie "podwójnej irlandzkiej".

Także europejskim krajom (poza Polską oczywiście) nie podoba się to, że podatek od uzyskiwanych na ich terytorium dochodów nie jest płacony. W czasie kryzysu finansowego, Francja i Niemcy usiłowały zmusić Irlandię do zmiany przepisów, uzależniając od tego udzielenie jej wsparcia. Irlandczycy jednak się postawili (co wyklucza w zasadzie możliwość, by Polska stałą się „drugą Irlandią”). W Wielkiej Brytanii komisja parlamentarna usiłowała się dowiedzieć, jakie podatki płaci Google w ich kraju. Prezes Barney Jones odparł bezczelnie, że oddział brytyjski jedynie „udziela wsparcia” Irlandczykom i nie sprzedaje w Wielkiej Brytanii usług! Wkurzyło to byłego pracownika Google, który ujawnił, że sprzedaż w Wielkiej Brytanii jest fakturowana przez spółkę irlandzką ze względów podatkowych.

Co z tego ma Irlandia poza niewielkimi podatkami? Te niewielkie podatki przy miliardowych obrotach dają całkiem spore kwoty. Poza tym chodzi o zatrudnienie. Google Ireland Holdings Ltd., zatrudnia w Dublinie ok. 1.400 osób. Ogółem w irlandzkich oddziałach korporacji znalazło dobrze płatną pracę około 100 tys. osób. Nic więc dziwnego, że O’Rourke jest uważany za bohatera, pomimo tego, że krytycy uważają go za „bardzo agresywnego przywódcę machiny unikania podatków”.

Cały ten mechanizm nie mógłby działać bez cudownego wynalazku w postaci „praw autorskich”. W opisanym przypadku Google są to przynajmniej prawa do używania złożonego systemu. W Polsce płaci się olbrzymie kwoty z byle powodu. Na przykład TP SA musiało się nazwać „Orange”, aby za obrazek pomarańczy można było słono płacić. Jeden z tekstów opisujących rolę prawa autorskiego w tym systemie zaczyna się od cytatu z gangstera Ala Capone:

"Dobry prawnik z neseserem jest w stanie ukraść więcej pieniędzy, niż dziesięciu ludzi z pistoletami maszynowymi"

Dzisiaj należałoby dodać zastrzeżenie: jeśli ten prawnik specjalizuje się w prawie autorskim, jest w stanie zdobyć więcej, niż cała armia ludzi z pistoletami maszynowymi.

 

Już w latach 80-tych XX wieku zdawano sobie sprawę z kluczowej roli licencji i praw autorskich w nowoczesnej gospodarce. Jednak wówczas przewidywano jedynie ich wykorzystywanie dla zachowania przewagi technologicznej krajów najbardziej rozwiniętych (głównie USA) nad resztą świata. Nie przewidziano tego, że system opłat licencyjnych będzie powoli wypierał systemy podatkowe, służąc marginalizacji władzy politycznej, a w efekcie ułatwiając ekonomiczne podboje.