Jak wiadomo Polską rządzi klasa polityczna, dla istnienia której jedynym usprawiedliwieniem jest ochrona przed tym okropnym PiS'em. Niedawno jeden z tych „pisiorów” ciężko zachorował i zaapelował o pomoc. Fronda cytuje wybrane życzenia dla niego, ze strony kulturalnych ludzi w internecie. Na przykład takie: „Życzę panu Górskiemu, za jego wszystkie słowa i przynależność do klasy politycznej, wszystkiego najgorszego i rychłego obchodzenia 1 listopada".

 

W dniu katastrofy Smoleńskiej na portalu wp.pl jeden z pierwszych komentarzy brzmiał: „nie wierzę, że Polska ma tyle szczęścia” (komentarz został usunięty – ale dopiero po południu).

Kiedy w Związku Sowieckim udało się zbudować ustój powszechnej szczęśliwości, stało się jasne, że każdy, komu się ten ustrój nie podoba musi być psychicznie chory. Podobnie teraz za oceanem – w kraju, w którym panuje wzorcowa demokracja. Stenotypistka Izby Reprezentantów skorzystała z wolnej akurat mównicy, by oświadczyć, że Konstytucję USA napisali masoni. „Po wezwaniu strażników wyprowadzono z sali kobietę. Po krótkim przesłuchaniu trafiła do szpitala, gdzie trafiła pod opiekę psychiatrów”.  

Gdański rzeźbiarz stworzył dzieło upamiętniające masowe gwałty dokonywane przez czerwonoarmistów po przekroczeniu granic Trzeciej Rzeszy.

Prawdziwym majstersztykiem jest opis tego faktu przez G-wno Wyborcze.W sobotni wieczór w Gdańsku stanął posąg żołnierza w radzieckim mundurze z gwiazdą na hełmie, który atakuje leżącą pod nim kobietę. W jednej dłoni trzyma pistolet, który przykłada jej do ust, drugą ciągnie ją za włosy. Postument ustawiono na tle czołgu T-34, który gdańszczanie postrzegają jako relikt komunizmu. Autorem pracy "Komm Frau" jest Jerzy Bohdan Szumczyk, student gdańskiej ASP. - Pomysł wziął się z tego, że pomniki stoją w mieście często w miejscach, w których stać nie powinny. Są takie, które nie pasują do otoczenia, bo w ich okolicy zdarzały się okrutne zbrodnie – tłumaczył”.

Chyba wszyscy w Polsce wiedzą, że chodzi o gwałty (także na kobietach ciężarnych), tylko czytelnicy GW nadal mają nadzieję, że o „urażanie uczuć nie tylko Rosjan, ale również wszystkich rozsądnych ludzi pamiętających, komu Polacy zawdzięczają wyzwolenie spod okupacji nazistowskiej” przy pomocy żołnierza, który nawet nie napadł, a jedynie atakuje.....

 

Ewentualne wątpliwości pozwala rozstrzygnąć wywiad z autorem: http://www.youtube.com/watch?v=G-YVzJwy8CM

Ciekawą historię z posłem PO w roli głównej opisuje portal wgospodarce.pl. Urzędniczka nie chciała narażać się na odpowiedzialność karną, pozwalając unikać posłowi płacenia podatków i ostatecznie straciła pracę. Drobny wypadek przy pracy (mowa o fakcie ujawnienia tego, a nie o zasadzie działania posła). To ich państwo i mogą robić co chcą. Jak to mówią: bogatemu kto zabroni?

 

 

Podobno PiS będzie szukał przyczyn tradycyjnej porażki w nieprawidłowościach przy urnie. Ale o jaką porażkę chodzi? Gdy tylko ujawniono strategię PO, wmówienia obywatelom, że próba oderwania bufetowej od koryta to sprawa czysto polityczna, PiS podjął wielki wysiłek, by to potwierdzić. Więc obie partie mają prawo czuć się wygranymi ;-).

 

A tak na marginesie: najbliżej sukcesu powyborczego był niejaki Al Gore w roku 2000. „W miarę jak odbywało się ręczne przeliczanie głosów, początkowa przewaga Busha, wynosząca około 1700 głosów, systematycznie się zmniejszała. Okazało się, że niektóre karty do głosowania odrzucone przez maszynę liczącą jako głosy nieważne powinny być uznan”.  

Kultura powinna służyć rozwojowi człowieczeństwa. W normalnej sytuacji obcowanie ze sztuką wyzwala w ludziach pozytywną energię. Czasem jednak kultura i sztuka musi mieć demaskatorski charakter. Wrzodów nie da się zapudrować. Zbigniew Herbert mówił, że bestii nie wolno przyprawiać maski. Mówił to pod adresem Adama Michnika, ale bez obawy o pomyłkę można tą opinię rozciągnąć na całą pseudo-elitę III RP. Oczywiście członkowie tej pseudoelity każdy demaskatorski atak będą postrzegać jako wyraz chamstwa i nie wiadomo co jeszcze.

 

Najnowsza okładka tygodnika „W sieci” pokazuje lisa takim jakim jest (http://citisus.salon24.pl/540475,salon-oburzony-okladka-w-sieci). Cały salon skowyczy.

Kilka lat temu polskie telewizje pokazały w „długi weekend” światło w oknie kancelarii premiera Tuska, który poświęcał się dla społeczeństwa, pracując w tym czasie. Tej nocy światła świecą się u co najmniej tak samo sprawnych w stosowaniu politycznego PR-u Amerykanów. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że dzięki temu poświęceniu, kilka dni (może godzin? - czas będzie odwrotnie proporcjonalny do ocenianej skali naiwności społeczeństwa) przed terminem świat zostanie znów uratowany.

W ten weekend Warszawiacy odpowiedzą w referendum, czy nadal chcą, by nimi rządziła Hanna Gronkiewicz Waltz. Gwoli sprawiedliwości należy stwierdzić, że nie zrobiła ona niczego, czego nie można się było spodziewać w chwili jej wyboru na prezydenta stolicy. O tym że jest – delikatnie mówiąc – nie najmądrzejsza, każdy mógł się przekonać w czasie przesłuchań przez komisję sejmową w sprawie prywatyzacji PZU. Skoro Warszawiakom to dotąd pasowało – to skąd chęć zmiany?

Wczoraj zgodnie z przewidywaniami nasi kopacze znów zostali upokorzeni. Strategia Ukraińców na mecz z Polską była prosta. Mecz trwa 90 minut. Nie ma bata, żeby w tym czasie Polacy nie zrobili czegoś głupiego. Więc spokojnie i uważnie czekamy na ten moment.

Na Wisłą jeszcze nie zauważono, że współczesny futbol, to nie jest ta „piłka kopana” w którą u nas się grywa. Zbieranina nawet nie najgorszych piłkarzy nie wystarczy do tego, by uprawiać ten sport. Potrzebny jest zespół kilkunastu ludzi, z których żaden nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Każdy mecz można przegrać z powodu indywidualnego błędu, albo po prostu dlatego, że przeciwnik był lepszy. Regularność, z jaką nasza reprezentacja przegrywa nawet z pozornie słabszymi zespołami wskazuje, że nie mamy do czynienia z przypadkowymi błędami. Teraz czeka nas absurdalny taniec z wyborem nowego selekcjonera, który solennie obieca, że ze grube pieniądze zrobi zespół ze zbieraniny ludzi działających wedle polskiej zasady „jakoś to będzie” (kopnij do Lewandowskiego – może stanie się cud).

Pieniądze są grube, zadanie niemożliwe do zrealizowania, a Polacy nie zechcą przyjąć do wiadomości, że bez silnej ligi nie będzie silnej reprezentacji. Szanse na to, że pojawi się z orłem na piersi jakiś cynik blisko emerytury: prawie 100%.