Jeszcze kilka dni temu PAP donosił, że dzięki faktycznej nacjonalizacji pośredników na rynku kredytów hipotecznych podatnicy w USA zarobią $179mld. To nie jest dużo, zważywszy, że utrzymywanie Freddie Mac i Fannie Mae przy życiu kosztowało od 2008 roku $187,5mld. Dzisiaj ogłoszono porozumienie w sprawie reformy kredytów hipotecznych, której częścią będzie powstanie nowej agencji. Czyli powolna likwidacja wspomnianych wyżej firm. Oczywiście natychmiast ceny ich akcji natychmiast gwałtownie spadły (ponad 30%).

Przed 2008 rokiem nazwy Freddie Mac i Fannie Mae były znane tylko specjalistom. W roku 2008 to te firmy oskarżono o wywołanie światowego kryzysu finansowego.

Ich historię opisał na łamach Polityki Witold M. Orłowski:

Fannie Mae albo udzielała takich gwarancji, albo wręcz odkupywała kredyty hipoteczne od banków komercyjnych. W ten sposób rozwiązywano dwa problemy naraz: z jednej strony banki komercyjne nie obawiały się już udzielać kredytów na zakup domów, z drugiej zaś, po odkupieniu ich przez Fanny Mae, na nowo zapełniały swoje skarbce pieniędzmi, których można było użyć do udzielenia kolejnych pożyczek. Fanny Mae żądała jednak czegoś w zamian: po to, by banki mogły uzyskać rządowe gwarancje, kredyty hipoteczne musiały być nisko oprocentowane, dostosowane do możliwości Amerykanów o przeciętnych dochodach i rozłożone na wiele lat (to dzięki Fannie Mae standardem stały się kredyty 30-letnie). W ten sposób rząd realizował złożoną przez Roosevelta obietnicę, że każdego członka klasy średniej stać będzie na własny dom, banki pozbywały się ryzyka (zadowalając się za to mniejszymi zyskami), a sektor kredytów hipotecznych kwitł. […]

 W 1970 r. utworzono organizację bliźniaczą i działającą według niemal identycznych zasad – Freddie Mac. Tym razem po to, żeby (skoro gwarantowanie kredytów hipotecznych stało się normalną działalnością rynkową) zapewnić na rynku niezbędną konkurencję. I wszystko szło podobnie jak dawniej.

 Dzięki skutecznej działalności Fannie Mae i Freddie Mac, dzisiaj 70 proc. amerykańskich rodzin ma własne domy. A jedyną ceną do zapłacenia było to, że rząd – w powszechnym odczuciu – stał się za ich pośrednictwem faktycznym gwarantem ponad połowy udzielonych w USA kredytów hipotecznych, zobowiązując się w razie problemów dłużników do ich spłaty. Do 2007 r. nigdy nie okazało się to masowym problemem, zwłaszcza wobec ostrożnych zasad działania obu korporacji. Prawdziwe kłopoty pojawiły się dopiero w ciągu minionego roku, gdy kryzys na rynku kredytów hipotecznych wysokiego ryzyka (sub prime) uderzył w cały rynek amerykańskich nieruchomości, powodując gwałtowny spadek cen i masowe zjawisko niezdolności do spłaty długów.

Teoretycznie to nie Fannie Mae i Freddie Mac za to odpowiadały. Ale, jako gwarant większości kredytów hipotecznych, to one muszą uzupełniać inwestorom straty, ryzykując bankructwo. Formalnie są one (a raczej były) firmami prywatnymi i mogą w takiej sytuacji po prostu upaść. Faktycznie są przedsiębiorstwami sponsorowanymi przez rząd, które muszą być przez rząd uratowane przed bankructwem.

Obecna reforma będzie prawdopodobnie oznaczać powrót do pierwotnych prostych zasad działania tego typu gwarancji.

Wygląda więc na to, że Janusz Korwin-Mikke zostanie ostatnim nie-lewakiem na Ziemi. Komentując podobne propozycje PiS pisał on niedawno, że DOKŁADNIE to samo, co zrobili amerykańscy lewacy: założyli fundusze „Freddie Mac” i „Fannie Mae” – by umożliwić kupno własnego lokum tym, których nie stać na kupno własnego lokum.

Notowania Fannie Mae (za businessinsider.com):