Gdy Premiery Znana z Prawdomówności jeździ po kraju w glorii chwały zwycięzcy, jej krytycy mówią o kompletnej klęsce. Podsumujmy argumenty obu stron.

 

Najpierw argumenty krytyków:

  1. Rok bazowy 2005 do wyliczenia skali redukcji jest dla nas bardzo niekorzystny. Początkowo rokiem bazowym był 1990, ale wychodziło na to, że Polska już zredukowała 30%. Tusk zgodził się w 2008 roku na zmianę roku bazowego na 2005, a Kopacz zaakceptowała to rozwiązanie.

  2. Pakiet klimatyczny koncentruje się na mechanizmie handlu pozwoleniami na emisję CO2 w wybranych branżach – dokładnie tych, które w Polsce są oparte na węglu. Jest to więc rozwiązanie dyskryminujące. KE manipuluje cenami tych pozwoleń, wskutek czego elektrownie muszą kupować brakujące pozwolenia po coraz wyższych cenach (darmowe pozwolenia nie pokrywają całości potrzeb).

  3. W zamian za darmowe uprawnienia branża elektroenergetyczna musi realizować obniżające emisje CO2. Polski plan inwestycyjny do 2020 r. obejmuje ponad 340 projektów o łącznej wartości ponad 28 mld euro.

  4. Nie przedstawiono żadnych dowodów, że ta redukcja będzie miała jakikolwiek wpływ na powstrzymanie globalnego ocieplenia. Obserwujemy natomiast ostatnio wyhamowanie wzrostu temperatur, których nie przewidziały błędne modele meteorologów.

  5. Przystając na zapis o 60% PKB na mieszkańca, polski rząd uznał, że do roku 2030 będziemy stali w miejscu, jeśli chodzi o rozwój, a ceny nie będą się wyrównywać. Wszak według parytetu siły nabywczej już mamy powyżej 67% średniej. Nominalnie w 2013 roku było 53% średniego PKB na mieszkańca UE. Poza rozwojem gospodarczym (stagnacja grozi problemami finansowymi budżetu) i wyrównywaniem się cen, na rachunkowy wzrost naszego PKB będzie wpływać gwałtowny spadek populacji, wynikający z trendów demograficznych.

  6. Przyjęty odsetek energii ze źródeł odnawialnych (OZE) jest nieosiągalny bez wzrostu cen energii (potwierdzają to przykłady Niemiec i Australii, która zrezygnowała ostatecznie z podatku na OZE). Rząd J. Kaczyńskiego wynegocjował zmniejszenie limitu energii odnawialnej z 20 % do 15 % . Kopacz zgodziła się na 27%. Obecnie mamy 11%. Produkcja energii z OZE wiąże się z wysokimi nakładami inwestycyjnymi – podobnie zresztą jak produkcja energii z paliw kopalnych. Jednak rentowność produkcji jest wyższa w przypadku paliw kopalnych, co pozwala m.in. na spłatę kredytów zaciąganych na realizację inwestycji. W przypadku OZE, przy obecnych warunkach rynkowych dotyczących głównie cen surowca i energii, wolne przepływy gotówkowe generowane w fazie eksploatacji okazują się zbyt małe, by można spłacić zobowiązania finansowe zaciągnięte w fazie budowy i uzyskać satysfakcjonującą rentowność.

  7. Pakiet klimatyczny stoi w sprzeczności z ogłoszoną przez Tuska strategią rozwoju energetyki, w ramach której rząd wymusił na PGE inwestycję w rozbudowę bloków węglowych w elektrowni w Opolu.

A teraz argumenty świadczące o sukcesie:

  1. Dostaniemy 7,5mld na modernizację energetyki. Nie szkodzi, że to kłamstwo i w rzeczywistości jesteśmy jednym z 10 państw, między które zostanie podzielone od 1,5 do 3,49 mld zł. Skoro Premiera Znana z Prawdomówności mówi, że 7,5 to tak musi być.

  2. Tylko malkontenci nie cieszą się, że „Polska otrzyma 10% darmowych emisji warte 31 mld zł”. Wprawdzie ceny pozwoleń musiałyby wzrosnąć wielokrotnie, a komunikat końcowy szczytu w Brukseli przeczy takiej tezie, ale widać jednak przewidziano wzrost cen (będziemy więc dużo płacić i dużo nam dadzą).

  3. To jest po prostu sukces Premiery Znanej z Prawdomówności i wicepremiera którego bało się pół Europy. Nie wiadomo, co jest dokładnie sukcesem, bo prezentowane osiągnięcia negocjacyjne były przesądzone już przed szczytem.

  4. Jak zauważył minister Trzaskowski akcje wszystkich polskich firm energetycznych poszły w piątek w górę, a rynek się raczej nie myli. Malkontent może zauważyć, że inwestorzy uwierzyli w propagandę sukcesu, a teraz zaczynają wątpić – bo ceny akcji spadają (dla części firm już spadły do poziomu z czwartku). Z drugiej strony olbrzymie inwestycje dofinansowane ze środków zewnętrznych wpłyną na pewno na wzrost wartości majątku tych firm i nie ma to nic wspólnego z oceną pakietu klimatycznego z punktu widzenia dobra społeczeństwa. Mało tego – wzrost cen energii może wpłynąć na wyższe zyski przedsiębiorstw (jeśli przy zachowaniu obecnych marż wzrosną obroty).

  5. Trzeba by być głupim lub złej woli by sądzić, że Premier podpisze porozumienie z PKB wg PP wykluczające nas z ulg.

  6. Plujący jadem Gargamel potrafi spie*dolić każde święto narodu polskiego. Co prawda ten argument rządowego eksperta dotyczył innego sukcesu, ale jeśli „każde” - to każde. To tak urocza argumentacja, że PiS powinien umieścić ją w swoich materiałach wyborczych.

 

Ktoś rozsiewa plotki, że Tusk robi europejską karierę w zamian za zgodę na rozwój koszmarnie drogiej energii jądrowej (zyskają Francuzi) i energii odnawialnej (zyskują Niemcy) oraz wejście polski do strefy euro. Ale to na pewno plotki ludzi podłych, a nadzwyczajne działania w tych trzech kierunkach to zupełny przypadek.

Nie bądźmy zawistni. Cieszy się Tusk, Sarkozy, Merkel. Cieszmy się i my ich sukcesami. A skoro Premiera Znana z Prawdomówności twierdzi, że cena energii nie wzrośnie, to nie wrośnie. Gdyby nasze nowe państwo podziemne miało struktury podobne do pierwowzoru, moglibyśmy poprosić Premierę Znaną z Prawdomówności o podpisanie zobowiązania obwarowanego adekwatnymi sankcjami (uruchomianymi na przykład po osiągnięciu poziomu cen energii o 10% więcej niż średnia w UE). Ale to by oznaczało, że traktujemy IIIRP i jej władze poważnie.