Bajanie przywódców wielkich państw z całego świata to mrzonki. Nie ma „wielobiegunowego świata”. Jest tylko jeden hegemon: USA.Barack Obama mówi jasno: „kiedy gdziekolwiek na świecie pojawiają się problemy, to nie dzwoni się do Pekinu, nie dzwoni się do Moskwy. Dzwoni się do nas”. Ostatnio poważne problemy ma Argentyna, którą pewien amerykański prawnik chce doprowadzić do bankructwa. Właśnie orzekł, że naród Argentyński go obraża i zastanawia się nad wysokością kary. Jest problem i jest rozwiązanie: trzeba zadzwonić do Obamy!

 

Ciekawe jaka byłaby reakcja? Co zrobiłby Obama?

a) zadzwoniłby do sędziego Thomas Griesa i poradzi mu, aby się odpieprzył od Argentyny?

b) stwierdziłby, że nawet jego potężna armia nic nie poradzi na niezawisłość jednego zgrzybiałego prawnika?

c) wysłałby paru Rambo, żeby zlikwidowali problem razem z Argentyną?