- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
Wczoraj Pani Premier spotkała się z opozycją i zapowiedziała dalsze spotkania. Dzisiaj Minister Kultury zapowiedział, że „tfurcy” dostaną na powrót 50% kosztów uzyskania przychodów w podatku. Nie wygląda to na taktykę tresury wściekłej opozycji, ale na próbę rzeczywistego powrotu do idei „dobrej zmiany”. Czy słusznie? „Elity” po dojściu do władzy PiS dostały takiego amoku, że przekroczyły wszelkie granice.
Włączyłem wczoraj wieczorem „odzyskaną” (podobno) TVP Info – by sprawdzić, czy może już da się to oglądać. Może miałem pecha, ale akurat trafiłem na gębę medialnego funkcjonariusza antypolskiej gazety - Pawła Wrońskiego, który tłumaczył widzom, że Niemieccy politycy wcale nie atakują naszego kraju, tylko polskie władze. Czy przedstawiciel jakiegoś szanującego się narodu odważyłby się powiedzieć, że zewnętrzne ataki podważające legalne działania demokratycznie wybranych władz nie są atakiem na państwo? Dlaczego więc w Polsce to jest możliwe? Dlaczego „niepokorni dziennikarze” słuchają tego z pokorą? Czyż to nie jest wyraz co najmniej tolerowania zdrady?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Od dawna Wall Street jest oskarżany o wszczynanie wojen gdy tylko ktoś chce odejść od pieniądza opartego na długu i systemu finansowego napędzanego przez petrodolara. Teraz dzięki Hillary Clinton mamy więcej kolejną poszlakę na potwierdzenie, że to właśnie było jedną z przyczyn rozwalenia Libii. W USA jest publikowana jej korespondencja – w zawiązku z oskarżeniami o naruszenie zasad bezpieczeństwa i używania pryatnej skrzynki mailowej. Rosjanie twierdzą, że w kolejnej części korespondencji ujawniono przyczyny aktywnego wsparcia przez USA obalenia syryjskiego przywódcy Muammara Kaddafiego: W korespondencji wyrażono obawy, że zapasy złota Kaddafiego są tak duże, że mogą stworzyć podstawę do panafrykańskiej waluty, która mogłaby być silnym konkurentem dolara w tym regionie. W jednym z listów czytamy, że Libia dysponuje 143 tonami złota i porównywalną ilością srebra, co w cenach z 2011 roku wynosi 7 mld dolarów. Adresat listu nie jest znany, ukrywa się pod zmyślonym imieniem Sid. To jednak byłaby prawdziwa sensacja, gdyby list był autorstwa Clinton.
Angażując się w Libii Amerykanie brali ponoć pod uwagę przede wszystkim duże zasoby złota i ropy naftowej w Libii, a także rozszerzenie francuskich wpływów w północnoafrykańskim regionie.
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
Szef KE zaczął łagodzić swoje stanowisko, a nawet podobno niemiecki komisarz ds. agendy cyfrowej Gunther Oettinger został upomniany za krytykę Polski. Podobno też przyznał, że komisarze mogli zostać wprowadzeni w błąd przez media. Zdementowano też niemieckie kłamstwa na temat przygotowywanej decyzji objącia Polski specjalnym nadzorem. Stan wrzenia w niemieckich mediach opisuje niemiecki portal dla Polaków forsal.pl: Po zaproszeniu na rozmowę do MSZ niemieckiego ambasadora, prasa w Niemczech pisze o poważnym rozdźwięku między Warszawą a Berlinem.
"Polska zaostrza ton wobec Niemiec" - to tytuł z pierwszej strony dziennika "Die Welt". Jak czytamy, kto krytykuje Warszawę, wzywany jest na rozmowę. Komentatorka gazety apeluje do Komisji Europejskiej, aby nie bała się dyplomatycznej konfrontacji z Polską. Jak czytamy, nie może zabraknąć odpowiedzi Brukseli na działania Jarosława Kaczyńskiego.
O sprawie pisze też dziennik "Sueddeutsche Zeitung" wybijając na pierwszej stronie, że Warszawa ze złością reaguje na "antypolskie wypowiedzi" i nie życzy sobie niemieckiej krytyki. Komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze z kolei, że zarzuty w sprawie mieszania się zagranicy w sprawy Polski są bezsensowne. Jak czytamy, Polska dobrowolnie weszła do Unii Europejskiej i musi zaakceptować, że we Wspólnocie istnieją zasady, których muszą przestrzegać wszyscy.
Jak wszyscy to wszyscy – Niemcy też.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Jak "ustaliła Rzeczpospolita", niemiecki ambasador został wezwany do MSZ na poniedziałek. Informacja nie zawiera ani słowa o tym, jakie ma w dyplomacji znaczenie takie wezwanie. Sprawa jest dość oczywista, jeśli przyjrzymy się podobnym wezwaniom z przeszłości:
-
W Rosji ambasador Wielkiej Brytanii Tony Brenton został wezwany na dywanik do wiceministra spraw zagranicznych Władimira Titowa w związku z tym, że Instytut British Council wznowił działalność mimo zakazu rosyjskich władz.
-
Grzegorz Schetyna wezwał ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa, gdy ten obarczył Polskę winą za wybuch Drugiej Wojny Światowej.
-
Polski MSZ wezwał ambasadora USA w zawiązku z kontrowersyjną wypowiedzią dyrektora FBI, który obarczył Polaków współodpowiedzialnością za Holokaust.
-
W Niemczech ambasador USA wezwany do urzędu kanclerskiego w związku z podsłuchiwaniem Kanclerz Merkel.
Niemcom chyba jednak trudno uwierzyć w to, że Polaków stać na podobne działania wobec ich ambasadora. Jak podał niemiecki portal dw.de: niemieckie media dociekały, co miał na myśli rzecznik polskiego MSZ Artur Dmochowski, kiedy poinformował, że Rolf Nikel został zaproszony na rozmowę przez szefa polskiej dyplomacji. No i okazało się, że to samo co wszyscy: Taki krok ma w dyplomacji ściśle określone znaczenie i stanowi formę protestu wobec obcego państwa przez wezwanie w tym celu do siedziby MSZ jego ambasadora.
Tak trudno było „wolnej prasie” w Polsce to napisać?
Przy okazji Niemcy wspominają o liście Zbigniewa Ziobry do niemieckiego komisarza UE Oettingera. Jednak „wolna prasa” przeoczyła zdanie zaczynające się od „Nie mam Pańskiego tupetu, żeby pouczać Niemców”. Pominięto też cały katalog oburzających działań rządu Tuska, który pozostał bez reakcji komisarza (między innymi inwigilację dziennikarzy i wdarcie się służb do redakcji Wprost). To jest świat, który najwyraźniej w Niemczech nie istnieje. Nie pasuje im do obrazka.
Jeszcze bardziej dosadny (i niestety trafny) jest komentarz Ministra Ziobro pod adresem niemieckiego komisarza: Teraz usiłuje przedstawić Polskę, jako kraj, gdzie jest zagrożona wolność dziennikarska, i gdzie rząd wprowadza praktyki niemal totalitarne. To jest dowód wyjątkowej hipokryzji, nierzetelności, nieuczciwości i pychy, która przeradza się w butne pouczanie innych, w tym przypadku Polaków.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że słowo „buta” pojawia się w polskiej mowie prawie wyłącznie w kontekście zachowań Niemców. Może choćby w celach edukacyjnych warto byłoby, aby się Niemcy z nim zapoznali. Może najłatwiej poprzez ilustrację z tą gębą:
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Niemcy zrealizowali budzet za 2015 rok z nadwyżką 10 mld euro. To o wiele więcej niż się spodziewano. Część nadwyżki ma pójść na wsparcie działań wspierających uchodźców, których przyjęły Niemcy. Prawdopodobnie nie będą więc mieć w roku 2016 oraz 2017 żadnych potrzeb pożyczkowych. Nie będą więc konkurować z naszymi obligacjami ;-).
Jeśli do tego dodamy najniższe w Europie bezrobocie zrozumiemy, dlaczego pojawiające się tezy, że sprawa uchodźców pogrąży Merkel są mocno dyskusyjne. Jeśli obserwuje się wykres bezrobocia w Niemczech, to widać, że zaczyna ono mocno spadać po roku 2005.
Czyli nie tyle przyjęcie waluty euro, ale wejście Polski i innych krajów Europy Wschodniej do UE (2004 rok) mogło być decydujące. Niekoniecznie dlatego, że Niemcy odbierają Polakom miejsca pracy. Duża wymiana handlowa między Polską i Niemcami (1/3 eksportu Polski, 4.5% eksportu Niemiec) jest korzystna dla obu stron (pomimo że to my mamy od kilku lat nadwyżkę). Nasz obrót handlowy (który od 2004 roku wzrósł ponad dwukrotnie) dotyczy bowiem w dużym stopniu dóbr konsumpcyjnych – co nie wiąże się z przenoszeniem miejsc pracy tak silnie jak przerób (i związany z nim transfer dóbr inwestycyjnych).