Pomimo zapewnień polityków, że są gotowi pogodzić się z opuszczeniem przez Grecję strefy euro, wszyscy zdają sobie sprawę z dużych problemów z tym związanych. Według najnowszych doniesień stanowiska przeciwstawnych stron zostały złagodzone (zob. polskie tłumaczenie artykułu). Te „strony” to Niemcy nadające ton europejskiej polityce gospodarczej i grecka Syriza, która ma dość „zaciskania pasa”. To niesamowity paradoks, że wszyscy oczekują od Niemców zmiany polityki, która udowodniła swoją skuteczność. Problem polega na tym, że niedopasowanie europejskich gospodarek nie polega jedynie na różnicach w poziomie PKB. W największym uproszczeniu można wyróżnić dwa modele gospodarki kapitalistycznej: kapitalizm nadreński – oparty na oszczędnościach i kapitalizm anglosaski – oparty na kredycie. W sensie doktrynalnym jest to opozycja między społeczną gospodarką rynkową i monetaryzmem. Kryzys z 2008 roku został zażegnany zgodnie z regułą: na problemy monetaryzmu – jeszcze więcej monetaryzmu. Niemcy stanęły przed problemem: jak pogodzić monetaryzm ze społeczną gospodarką rynkową. Z jednej strony mamy przekonanie, że to praca ludzi wykonywana w obrębie dobrze ukształtowanego ładu gospodarczego powinna być źródłem dobrobytu. Z drugiej zaś strony mamy dominację „rynków finansowych”, które potrafią wyczarować bogactwo przy pomocy giełdowych sztuczek. Niemcy są przekonani, że sukces amerykańskich „sztuczek” nazwanych „luzowaniem ilościowym” (nie ma to jak dobra nazwa) jest pozornym rozwiązaniem problemów. Wygląda jednak na to, że ulegną i zgodzą się na podobne działania ze strony EBC. Zresztą EBC już w ubiegłym roku podjął pewne działania, mające znamiona "luzowania ilościowego".

 

Ilustracja:(CC By NC ND Stijn Hosdez)