Jeden z największych polskich banków, sprzedany w okresie szaleństwa wyprzedaży w okresie rządów Buzka, wraca w polskie ręce. Ponad 30% akcji Pekoa SA zostało zakupione przez PZU z pomocą PFR. Koszt transakcji to 10,6mld PLN. Jest to kwota mniej więcej 2,5 raza większa, niż UniCredito zapłacił za ponad 50% akcji w 1999 roku. Do tego należy uwzględnić fakt, że wówczas mieliśmy do czynienia z dynamicznym rozwojem sektora, a teraz mamy permanentny kryzys.

Ciekawa jest reakcja komentatorów na tą transakcję. W prasie biznesowej komentarze są dość optymistyczne, a businessinsider.com.pl dał nawet tytuł "Potrafimy grać w Lidze Mistrzów na rynku przejęć". W większości komentarzy powtarzana jest teza o „repolonizacji” sektora, choć na razie możemy mówić co najwyżej o odwróceniu trendu:

Dla odmiany „Rzeczpospolita” pisze o tym, że „państwo przejmuje władzę nad rynkiem”. I tak dziwne, że nie napisali, że „władzę nad rynkiem” przejmuje PiS, albo osobiście Prezes Kaczyński (pewnie w redakcji dostrzegli dysonans z doniesieniami, że Prezes nie ma konta w banku). Niesamowite do jakiego upadku może doprowadzić jeden szmaciarz tą porządną niegdyś gazetę.