System polityczny w Polsce opiera się na sojuszu partii władzy z mediami i łże-elitą. Afera podsłuchowa uderza w podstawy tego systemu: burzy fałszywy obraz rzeczywistości, na którym opiera się władza. W tym sensie Donald Tusk ma rację – to jest atak na nasze państwo. Skuteczność tego ataku pokazuje, jak słabe jest państwo (jednym ze skutków afery jest ułatwienie współpracy Rosji i Niemiec bez naszego udziału). Słabość ta jest potwierdzeniem tezy, że nie da się niczego trwałego zbudować na kłamstwie.

Obecny system informacyjny ma szereg wad:

  1. Słabnące media tradycyjne są coraz silniej uzależnione od reklam. Władzę mają więc ci, którzy dysponują odpowiednim funduszem na reklamę. Dobrym przykładem realizacji przywilejów władzy jest grabież miliardów w ramach „prywatyzacji emerytur” (osłona informacyjna OFE była perfekcyjna).

  2. Brak rzetelnej wiedzy uniemożliwia skuteczne rządzenie państwem. Z okazji 25 lat początków transformacji mamy spór między wyznawcami Wielkiego Sukcesu i tymi, którzy dostrzegają patologie transformacji. Ale tego nawet nie można nazwać debatą – i to nie tylko dlatego, że wyznawcy Wielkiego Sukcesu starają się nie dopuścić drugiej strony do głosu. Debata o przeszłości powinna skupiać się na popełnionych błędach – bo tylko wtedy można uzyskać użyteczne wnioski. O to czy był sukces można się najwyżej kłócić.

  3. Znacząca część działań realizowanych w sferze publicznej jest chroniona przed społecznym osądem. Skuteczność tej ochrony prowadzi do coraz większego poczucia bezkarności rządzących i coraz większego poczucia wyobcowania wśród rządzonych. Otwiera także duże pole do różnych wpływów (w tym szantażu) dla tych, którzy dysponują rzetelną informacją (w tym obcych wywiadów).

  4. Alternatywa, która rodzi się w oparciu o internet nie jest wcale odkrywaniem prawdy, ale budowaniem lustrzanego odbicia kłamstwa. Popularność zyskują wiadomości sensacyjne. A sensację wzbudza każda informacja podważająca oficjalną wersję zdarzeń. Nie zawsze jednak jest to sensowne. Na przykład budowane są w ten sposób mity o wykorzystaniu emisji nowych banknotów do „druku pustego pieniądza”. Tymczasem w obecnym systemie finansowym operacja drukowania banknotów ma charakter techniczny. Służy bankowi centralnemu do realizacji jego zadań tak, jak młotek murarzowi. Nadzorując pracę murarza interesujemy się tym, co on robi, a nie tym, jakich narzędzi używa. Tak samo w przypadku banku centralnego bardziej istotne jest to, jaką prowadzi on politykę pieniężną, a nie to jakie banknoty emituje.

Jednym ze źródeł sukcesu Janusza Korwina-Mikke jest wykorzystanie w polityce fenomenu alternatywnego obiegu informacji. Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w internecie, KNP byłby partią rządzącą. Także sukces tygodnika „wSieci” bierze się stąd, że to dobrze uporządkowany przewodnik po świecie informacji „zakazanych”.

Problem sojuszu zakłamanej elity z mediami i partią władzy nie występuje jedynie w Polsce. Chyba najsilniej widoczny jest on w USA, gdzie napotyka najsilniejszy opór ze strony przywiązanego do demokratycznych swobód społeczeństwa. Powstaje wiele portali krytycznych wobec establishmentu i rządu, sprawującego w imieniu tego establishmentu władzę. Produkowane przez amerykański „drugi obieg” treści przenikają do Polski. Strony związane z Alexem Jonsem (www.infowars.com, prisonplanet.com) mają polskie wersje językowe (www.prisonplanet.pl, alexjones.pl). Tłumaczone na język polski są artykuły bezwzględnego krytyka Obamy Paula Craiga Robertsa. Można je znaleźć między innymi na portalu wolna-polska.pl.

Czy te działania doprowadzą do zbudowania alternatywy politycznej, która będzie zdolna przejąć władzę? W USA trudno sobie to wyobrazić. Skalę trudności pokazuje porażka, jakiej doznał w kampanii wyborczej Ron Paul. Ten senator jest jednym z pionierów polityki opartej na negacji obecnego systemu.

W Polsce realna zmiana jest bardziej prawdopodobna. Oczekiwania wobec alternatywy dla obecnego systemu maleją wraz z narastającym kryzysem władzy. Dlatego partię Janusza Korwina-Mikke mogą poprzeć nawet ludzie, których wstrętem napawa jego prymitywny liberalizm. Rośnie grono osób, dla których kabaretowy liberał uosabia alternatywę dla zakłamanej i nieudolnej władzy. Analogicznie Niemcy widzieli w kabaretowym faszyście alternatywę dla pogrążonej w kryzysie władzy i rosnących w siłę komunistów. Nawet jeśli to porównanie jest przesadzone, to jedynie z uwagi na głębokość kryzysu i możliwych do realizacji zmian. Sam mechanizm jest bardzo podobny.

Obecny system polityczno-społeczny ma wiele fundamentalnych wad, ale rewolucja nie jest dobrym sposobem na jego zmianę. Czy Polacy są w stanie naprawić obecny system, czy czeka nas liberalna rewolucja?