Każda branża wymaga obok kumulowania wiedzy i doświadczenia wytwarza pewien styl bycia. Na przykład drogowcy na budowach mawiali niegdyś o sobie, że ich charakteryzuje but gumowy, krok metrowy (bo krokami wymierzali odległości) i łyk setkowy (często z dala od domu – za kołnierz się nie wylewało). Obecnie najbardziej widocznym tego rodzaju atrybutem, jest chamski rechot ekonomicznych ekspertów. Taki obraz kreują media. Uśmiech politowania dla tych, którzy „nie rozumieją” nieodmiennie wzmacnia argumentację. (Królami uśmieszku są na przykład poseł Szeinfeld i towarzysz Balcerowicz).

Jeśli z argumentami szczególnie cienko – to uśmieszek przechodzi w rechot. Na przykład jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych „z ambicjami” pokazała w tym tygodniu rozmowę z ekspertem BCC na temat postulatu rezygnacji z wydłużenia wieku emerytalnego. Rzeczony ekspert złapał się za głowę (autentycznie) i z uśmiechem skwitował: jesteśmy w stacji, którą – zakładam – oglądają ludzie rozsądni, a nie tacy, którzy wierzą w takie bajania.

Czego jeszcze potrzeba wytrawnemu odbiorcy? W świecie informacji pełno jest bzdur, nad którymi nie warto się nawet zastanawiać. Dobrze, że jest ekspert, który nas w taki ekspresyjny sposób przed nimi ostrzega. Rechot chroni nas przed stratą czasu na bezsensowne debaty. W takich debatach mogłyby pojawić się problemy trudne do skwitowania uśmieszkiem politowania – i co wtedy?

 

 

W tym konkretnym przypadku mamy kilka takich problemów:

1. Utrzymuje się koszmarnie wysokie bezrobocie – pomimo niżu demograficznego i masowej emigracji młodych. Świadczy to o tym, że późniejsza emerytura nie jest odpowiedzią na potrzeby rynku pracy. Potwierdzają to rządzący, dostrzegając problem zatrudnienia osób po 50 roku życia (utrata pracy w tym wieku rzadko pozwala na powrót do aktywności zawodowej). Potwierdzają to też twarde dane liczbowe (na przykład w Polsce jest rekordowo (mało wakatów).

2. Koronnym argumentem ekspertów od rechotu jest stwierdzenie, że „nas na to nie stać”. To jest jednak ewidentnie źle postawiony problem. Polscy emeryci nie jedzą pieniędzy, więc może nie ma sensu zastanawianie się nad tym, skąd je dla nich wziąć? Gdybyśmy wszystkich emerytów wysyłali na Madagaskar, to problem sprowadzałby się do posiadania wystarczających kwot pieniędzy na bilety. Jednak społeczeństwo utrzymuje emerytów, dostarczając im tego, czego potrzebują. Jeśli zapytamy o to, czy jesteśmy w stanie sprostać temu zadaniu, możemy bardziej skonkretyzować problem: czy jesteśmy w stanie wyprodukować tyle żywności i energii aby wystarczyło wszystkim? Czy jesteśmy w stanie zapewnić emerytom opiekę medyczną, rozrywkę, zajęcie odpowiednie dla ich wieku? Ten problem po sprowadzeniu do przepływów finansowych redukuje się do tezy: „nie stać nas”. A może nie stać nas jako społeczeństwo do utrzymywania systemu finansowego, który w ewidentny sposób utrudnia rozwiązanie tak prostej kwestii społecznej? Rechot, rechot, rechot... Tylko rechot w tej sytuacji może stanowić rozwiązanie.....

Rechot tak bardzo zdominował polskie media, że III RP mogłaby spokojnie zastąpić orła w swym godle rechoczącą gębą. Gęba profesora Bydłoszewskiego jest całkiem dobrą kandydaturą. Takie godło byłoby bardziej adekwatne i miało nieoceniony aspekt edukacyjny. Rechot ma bowiem to do siebie, że nie jest bezosobowy, ale zawsze dotyka określonych osób, będących obiektem rechotania. Niewymownie śmieszni są więc na przykład wszyscy, których dręczą wątpliwości wobec oficjalnej teorii wyjaśniającej katastrofę smoleńską (faktu nie zmienia to, że teoria uległa modyfikacji, poprzez dokooptowania Ruskich do grona winnych). Poseł Wojciechowski słusznie zauważa, że Rosjanie argumentują konieczność przetrzymywania wraku i czarnych skrzynek prowadzonym śledztwem, a tymczasem Polacy pokazali, że do zamknięcia śledztwa nie jest posiadanie tych rzeczy potrzebne ;-). Takich paradoksów w tej sprawie jest więcej. Media informację o wynikach śledztwa zatytułowały jednoznacznie winni piloci i kontrolerzy. A w tekście czytamy, że: „Do nieprawidłowości, które stały się przyczyna katastrofy, biegli zaliczyli także niewłaściwy skład obsługującej lot załogi. jedynie technik pokładowy miał wystarczające uprawnienia, by obsługiwać lot”. Gdyby za sterami posadzono sprzątaczki, to w gazetach widniałby tytuł: winne sprzątaczki? Ale to wcale nie jest śmieszne, bo tylko przeciwnicy oficjalnego przekazu są godni rechotu.