Polityczne rozwiązanie problemu często stanowi samo w sobie problem. Czemu nie są stosowane rozwiązania najprostsze i najskuteczniejsze?

Poniżej trzy takie proste rozwiązania, o których póki co politycy nawet boją się wspominać:

1. Kredyty frankowe i zakaz lichwy.

Prostym rozwiązaniem jest wyliczenie lichwy na podstawie różnicy między spłatą, a zmniejszeniem zadłużenia powiększonego o koszty wierzyciela. Na przykład spłata wynosi 1200 PLN, bank odpisuje od kapitału 1000PLN, a udokumentowanych kosztów obsługi (koszty ogólne + koszty ubezpieczenia) może wykazać na 50PL. Odsetki wyliczamy następująco:100% *( ( 1200-1000-50 ) / 1000 ) = 15%.

Nikogo nie powinno obchodzić w jakiej walucie jest brany kredyt ani jak jest liczona spłata. Rozwiązanie jest proste i uniwersalne. Za jednym zamachem pozbywamy się problemu kredytów frankowych i wykorzystujących specjalnie dla nich zrobione luki firm pożyczkowych.

2. Państwo prawa i Konstytucja jak akt prawny.

Praktyka stosowana przez nasz wymiar (nie)sprawiedliwości jest taka, że nie można się przed sądem powołać na Konstytucję. Prawników interesują wyłącznie kodeksy. Tymczasem łamanie Konstytucji powinno być uznane za ciężkie przestępstwo pospolite, zagrożone karą bezwzględnego więzienia. Dlaczego jawne i wielokrotne łamanie Konstytucji przez sędziów TK jest bezkarne? Gdyby sędziowie musieli brać pod uwagę fakt, że prokurator może ich działania potraktować jako przestępstwo pospolite, nie byłoby problemu upolitycznienia TK. Logika i prawo nie mają przynależności partyjnej. Jeśli zaś w państwie prawa wszystkie instytucje i osoby mają działać w ramach prawa, to TK nie może być wyjątkiem. Immunitet w żadnym razie nie powinien ich chronić.

3. Udział kapitału obcego w mediach.

Mariusz Max Kolonko wykonał dobrą robotę za nasze państwo, pokazując jak niemiecki kapitał finansuje w Polsce propagandę: https://www.youtube.com/watch?v=isFt_OuOONc/

Podał też proste i skuteczne rozwiązanie: ograniczenie kapitału niemieckiego w mediach na terytorium Polski. Ciekawe, czy gdy uda się zebrać 100tys podpisów pod petycją, to politycy to zauważą?


Wróćmy do tytułowego pytania: dlaczego politycy boją się takich prostych rozwiązań?

Oczywiście po zastosowaniu rozwiązania pierwszego należałoby się liczyć, że prezes Belka nie tylko „nie dostrzegałby” problemu społecznego (co tam te kilka procent), ale zacząłby w imieniu banksterów rzucać gromy (a moze i nastąpiłyby kolejne ataki - gorsze niż ostatni S&P). Rozwiązanie drugie i trzecie mogłoby spowodować, że wszystkie instytucje świata oskarżyłyby nas o „putynizację”. Może więc politycy po prostu się boją?

Poza strachem możliwa jest także dywersja (lub głupota) osób trzecich. Każde rozwiązanie przed zastosowaniem jest konsultowane / opracowywane przez prawników. Dla nich zaś proste rozwiązania to proste uderzenie w branżowe interesy. Im bardziej mętne prawo – tym większa ich władza :-(.