- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W dyskusji nad przyszłością firmy Apple, jaka rozgorzała po prezentacji nowych iPadów, głos zabrał Farhad Manjoo z Wall Street Journal. Artykuł jest wręcz entuzjastyczny. Według autora, nowy iPad pozwoli przejąć rolę odpowiednika Microsoftu, Intela i Della razem wziętych w komputerowym biznesie jutra. Ujednolicenie systemu operacyjnego pozwoli na podjęcie przez tablet roli PC-ta poza biurem. Ta zaleta wytworzy samonapędzający się mechanizm. Wytworzy się efekt sieci. Więcej ludzi, którzy kupią iPada, więcej programistów, wzbogacenie platformy, a tym samym przyciągnąć więcej użytkowników.
Tyle, że efekt „ujednolicenia” ma drugie dno, znane programistom w Polsce. Chcesz tworzyć aplikacje na urządzenia Apple'a, to musisz się wyposażyć w zaplecze Apple'a, które jest horrendalnie drogie.
Uaktualnienie:
Darmowy system Apple można uruchomić w formie wirtualizacji. Więc powyższe uwagi dotyczące kosztów środowiska dla programistów nie są aktualne.
Uaktualnienie 2:
Informacja o możliwej wirtualizacji jest nieco przesadzona. Na odpowiedniej stronie „App Store” jest wyjaśnienie, że aby pobrać OS X Mavericks, trzeba być posiadaczem OS X w wersji co najmniej 10.6.6. Wygląda więc na to, że pan Farhad Manjoo zmajstrował jednak luźno związaną z rzeczywistością reklamę.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Niemieccy uczeni wraz z ekologami z Greenpeace dowodzą, że Polska może o połowę zmniejszyć zużycie węgla.
Jednak wcale nie musimy iść za ich radą, aby dokonać redukcji CO2. Jeden Polak produkuje oddychając około 0,5kg CO2/dobę. Daje to 180kg CO2 na rok. Dziesięć milionów Polaków produkuje 1,8 mln ton CO2 w ciągu roku – tylko oddychając (a przecież to tylko ułamek produkcji). Czyli tyle, co spalenie miliona ton węgla (mniej więcej tyle, co średniej wielkości elektrownia). Redukując ilość Polaków o połowę, mielibyśmy z pewnością większe oszczędności na emisji CO2, niż redukując ilość elektrowni węglowych.
Niemieccy uczeni i ekologowie z Greenpeace chyba o tym wiedzą?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W „Najwyższym czasie” prezentacja raportu podsumowującego skutki unijnej pomocy: „Pierwsze kompleksowe posumowanie efektów unijnej pomocy dla Polski jest szokujące. Wynika z niego, że efektem wejścia do UE jest… horrendalne bezrobocie oraz spadek tempa wzrostu gospodarczego. Żadnego z zakładanych celów pomocy nie osiągnięto”.
Każdemu, komu wydaje się, że to tekst polityczny, można polecić dane federacji zrzeszającej Czerwony Krzyż i Czerwony Półksiężyc: „Widzimy, jak wśród wielu Europejczyków rośnie cicha rozpacz, przynosząc rezultaty w postaci depresji, rezygnacji i utraty nadziei".
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Portal wgospodace.pl publikuje krytykę emerytur obywatelskich pióra Macieja Bitnera. Odwieczne pytanie finansistów: „czy nas na to stać?” jest w tym wypadku dodatkowo śmieszne z tego powodu, że stawia je „Specjalista Instytutu Misesa”. Szkoła Austriacka tym różniła się od „szkoły finansistów” (którzy bez wyjątku od Friedmana biorą swój początek), że centralne miejsce zajmuje w niej zagadnienie pracy. A więc „nie stać nas” trzeba przetłumaczyć jako: nie damy rady wyprodukować tyle chleba, kartofli, papieru toaletowego, seriali telewizyjnych, i czego tam jeszcze emerytom potrzeba. To jest oczywiście brednia niesłychana i tylko „główny ekonomista” czegoś tam może takie coś wypisywać, bez obawy, że go ktoś śmiechem zabije.
Gdyby ten człowiek miał choć odrobinę uczciwości lub inteligencji, napisałby po prostu, że system finansowy nie jest po to, aby można się było dobrami wymieniać, mając na uwadze etyczną zasadę, że każdemu należą się godne warunki życia, ale po to, aby wybrańcy (a więc głównie finansiści) mogli się bogacić kosztem całej reszty.
System emerytur obywatelskich z powodzeniem funkcjonuje w Australii i Kanadzie. Czemu nie może funkcjonować w Polsce?
Stwierdzenie „nie stać nas” można zrozumieć tylko wówczas, jeśli je uzupełnimy do „nie stać nas na wprowadzenie systemu finansowego, który zapewni normalne funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. Być może to jest prawda, ale wówczas to „nie stać nas” oznacza po prostu bankructwo państwa. Skoro ono zbankrutowało, to należy pomyśleć o tym, jak uchronić społeczeństwo przed skutkami tego bankructwa, a bankierom powiedzieć: sorry. Panu finansiście to się w głowie nie mieści, dlatego uważa, że na emerytury nas nie stać, a na płacenie dziesiątek (a już wkrótce pewnie setek) miliardów haraczu rocznie – to i owszem.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Firma Apple jest mocno krytykowana z powodu absurdalnie wysokich cen swoich produktów. Ceny iPadów sięgają 500 dolarów, Mac Pro kosztuje około $3k. Tymczasem porównywalne produkty konkurencji kosztują odpowiednio $300-$400 (za tablety) i od $1k do $1,5k za-notebooki. Nic więc dziwnego, że ceny Apple są określane jako absurdalne, a dziennikarz pisze, że Apple nadal wie jak robić fajne urządzenia, ale stracił orientację w ich wycenie.
Problemem Apple jest jednak to, jak obniżyć ceny, nie rezygnując z opinii „najcenniejszej marki na świecie”. Pierwszą próbą obniżenia cen było wprowadzenie na rynek tańszych iPhonów w plastykowej obudowie. To jednak spotkało się ze sporą krytyką i zainicjowało dyskusję na temat sensowności inwestycji w markę Apple.
Kolejnym ruchem Apple jest zapowiedź udostępnienia za darmo wszystkim użytkownikom urządzeń Apple nowego systemu operacyjnego. Jest to oczywisty cios w model sprzedaży Windows 8, który zostanie jedynym płatnym systemem na rynku.
Kiedyś firma Microsoft pozwoliła przetrwać Apple w trudnych czasach. Teraz otrzymuje mocny cios. Biznes to biznes....