- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
Problem likwidacji części miejsc pracy przez automatyzację znany jest od lat. Mądrzy ludzie zamiast zająć się jego rozwiązaniem, poświęcają czas na badanie tempa jego narastania. W ten sposób przynajmniej oni mają pracę. Przybywa więc takich bezproduktywnych zajęć, jak liczenie ilości bezrobotnych i ich profilowanie. To się nazywa „gospodarka oparta na usługach”. Powinno zaś nazywać się „gospodarką fikcji”. Właśnie w Wielkiej Brytanii wyliczono, że automatyzacja zlikwiduje 11 mln miejsc pracy. Nie 10 ani 9 milionów, tylko 11. Warto znać takie liczby. Dzięki nim mamy konkret, nad którym mogą się pochylić politycy. Ludzie normalni, których nic takie liczby nie obchodzą i tak znają z góry wynik tego „pochylania się”. Społeczeństa będą nadal zaciskać pasa, a obciążenia podatkowe pracy będą coraz droższe. Kto wie – może nawet osiągniemy ideał: praca człowieka będzie zbyt droga, by ktokolwiek mógł sobie na nią pozwolić ;-).
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Policjanci z Biłgoraja jechali radiowozem przez wieś. Z jednego z gospodarstw wyszła na ulicę kura. Jej żywot zakończył się pod kołami radiowozu. Przykra sprawa zakończyła się mandatem dla właścicieli kury, za brak nadzoru nad zwierzęciem.
Wszystko oczywiście zgodnie z regułami prawa.
W tym samym mniej więcej czasie w Morskim Oku doszło do awantury górali z ceprami.
Tu akurat nadzór gospodarza nad zwierzęciem jest, a dodatkowo nadzór urzędnika, który wie lepiej od gospodarza ile koń może uciągnąć. Ale władza jest (na razie) zbyt mało liczebna, by każdego gospodarza pilnować. Dlatego należy docenić działalność ekologów, którzy wspierając władzę, nawiązują do tradycji ORMO.
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Jedną z inspirujących refleksji po Marszu Niepodległości jest tekst „Marsz buntu”, który zamieścił na swym blogu Tomek Laskus. Według autora ten marsz jest „krzykiem pokolenia przehandlowanego przy okrągłym stole: młodych, świadomych konserwatystów, przywiązanych do ojczyzny i wierzących w wartości”.
Zanim rozpocznę polemikę z tym tekstem, pozwolę sobie na krótką dygresję. Jeden z dziennikarzy czasopisma, starającego się naśladować blogosferę, twierdzi, że blogowanie nie ma przyszłości. A ja sądzę, że wręcz przeciwnie. Ma przyszłość - zwłaszcza w Polsce. Nie oglądałem w tym roku ani relacji z Marszu Niepodległości, ani telewizyjnych komentarzy. Relacje w latach poprzednich obnażyły przykry fakt: w Polsce nie ma ani elit ani dziennikarstwa. Na szczęście są blogerzy.
W tym roku włączyłem więc telewizor jedynie na 5 minut, by się upewnić, że nic się nie zmieniło. Że nadal będąca wrogiem demokracji pseudoelita ubolewa, że naród nie dorasta do demokracji. W tym co zobaczyłem było jednak odrobinę powodów do optymizmu. Wypowiedź jakiejś pani z „wylęgarni lemingów” (którą jest w mojej opinii uczelnia wspomnianego na wstępie blogera) była po linii i na temat. Ale drugą z komentujących osób była młoda pani socjolog, która jak wnioskowałem z jej wypowiedzi ma za sobą pobyt na emigracji. I ona dostrzegła w tym marszu coś innego: fascynujące świadectwo zaangażowania i temperatury polskiej debaty.
Ta krótka myśl nie mogła zrodzić się w Polsce Gajowego. Niestety nikłe także są szanse na jej przyswojenie sobie przez „młodych konserwatystów”, których na razie stać ich jedynie na wyrazy buntu.
Czytaj więcej: Marsz świadomych konserwatystów czy przemarsz stada beczących owiec?
- Szczegóły
- Kategoria: Wybór Ukrainy
Na wojnie giną ludzie, więc politycy przynajmniej w obliczu śmierci mogliby zachowywać się poważnie. Tymczasem w związku z sytuacją na Ukrainie trwa jakaś totalna farsa.
Od kilku dni Ukraińcy informują o rozwijającej się inwazji wojsk rosyjskich. Potwierdziło te ruchy wojsk OBWE, a następnie NATO. Ukraińcy są pewni, że Rosjanie przygotowuję wielką ofensywę. Tabloidy zdążyły tymczasem już ogłosić III Wojnę Światową. Zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa.
Tymczasem Rosjanie cały czas stanowczo zaprzeczają tym doniesieniom. Minister Ławrow zaprzeczył temu, że rosyjskie wojska są na Ukrainie. Pomimo regularnych oskarżeń pod adresem Rosji – obecność rosyjskich wojsk nigdy nie została potwierdzona w sposób wiarygodny. Tak jest i tym razem. W czasie konferencji prasowej w Białym Domu dziennikarze na próżno domagali się dowodów.....
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Tesla jest perspektywiczną firmą, która produkuje samochody elektryczne. Jej wartość jest wyceniana na 30mld USD. Apple zaś posiada nieprzebrane zasoby gotówki ($155 mld) i praktycznie nieograniczony dostęp do kredytu. Dlatego mógłby bez problemu kupić Teslę. Od dłuższego czasu odzywają się głosy różnych ekspertów od wydawania nie swoich pieniędzy, że ta transakcja powinna nastąpić. Dlaczego?
Po pierwsze – bo wszyscy w Dolinie Krzemowej coś kupują, więc dlaczego Apple miałby być wyjątkiem. Po drugie spekulanci obracający akcjami Apple chcieliby zarabiać jeszcze więcej. Nie ma dla nich większego znaczenia to, jaka cząstka bogactwa firmy jest w ich posiadaniu. Liczy się dynamika. A poniższy wykres nie wygląda tak jak by sobie wymarzyli.
Wykres ten pokazuje dynamikę wzrostu dochodów Apple.
W przypadku Tesli mamy stały wzrost dynamiki. I choć poziom dochodów nie jest tak wysoki, jak dla Apple, to się może niedługo zmienić. Czy samochody z logiem jabłuszka będą sprzedawały się tak jak smartfony? Wszystko zależy od polityków. Jeśli cena ropy będzie rosła, a klimat nie zacznie się zbytnio ochładzać (to znaczy woda w Bałtyku nie zamarznie), to przed Teslą świetlana przyszłość. Na razie te samochody w Polsce można kupić za od 230 do 411 tysięcy (sprzedano 8 sztuk).
Zakup Tesli przez Apple może stworzyć w przyszłości wielkiego giganta, który będzie dysponował nieograniczonymi funduszami.