Od początku konfliktu na Ukrainie było oczywiste, że Polska zapłaci za swe zaangażowanie wysoką cenę. Powrócił syndrom „bolesnych reform” - czyli działań władzy na szkodę społeczeństwa, przedstawianych jako konieczne działania dla ich dobra.

Minister Rolnictwa mówi: Stało się, trzeba jasno sobie powiedzieć - coś za coś. Nie ma się co dziwić reakcji Rosji. Trzeba pomyśleć, by promować polskie jabłka w Japonii, Singapurze i Korei Południowej.

No bo – wicie rozumicie – nikt się nie spodziewał, ani tego, że będą w Polsce owoce, ani tego – że Rosja ich nie zechce. Ale stało się (znowu klęska urodzaju)! Teraz już wiemy i promować będziemy. W tak zwanych mediach głównego ścieku trudno o adekwatny komentarz do tej sytuacji. Dlatego warto poszukać na bardziej niszowych stronach w internecie. Na przykład komentarz Obserwatora Politycznego:

Zdaniem ministra sami państwo wiecie którego, to nas zaboli ale rzekomo warto ponieść te koszty, ponieważ Rosję to zaboli jeszcze bardziej (prawdziwie chrześcijańskie i dobrosąsiedzkie podejście – potem się ktoś dziwi, czemu inni nas nienawidzą). Wręcz wyraźnie ten pan zasugerował, że musi boleć (czy jakoś tak), jednak jako kraj oficjalnie podchodzimy do nakładania sankcji bez entuzjazmu.

Czy ktoś próbował to przeliczyć na miejsca pracy? Czy ktoś wie jak to się rozłoży po stronie unijnej? To znaczy my już wiemy, że nie sprzedamy do Federacji Rosyjskiej naszych warzyw i owoców, co na samych jabłkach (połowa polskiego eksportu jabłek przypada na Rosję) może oznaczać straty roczne około 250-300 mln Euro. Lepiej nie myśleć o innych owocach i warzywach, przetworach, o mięsie chyba w ogóle trzeba zapomnieć. Horror […]

Swoją drogą ciekawe, kto zarobi te 100 mld z którego zrezygnowali Europejczycy? Czy Chiny czeka wspaniały wzrost gospodarczy… No i nie nazywajmy tego sankcjami, tylko po prostu wojną gospodarczą na embarga.

 

I jeszcze komentarz rysunkowy (http://fraglesi.eu/2006/11/18/222/):

Według portalu zerohedge.comwojna zastępcza” (proxy war) na Ukrainie toczy się o źródła energii. Autor analizuje problem eksploatacji złóż gazu łupkowego, pokazanych na poniższym rysunku:

Te złoża są bardzo duże. Jednak rozpoczęcie ich eksploatacji w warunkach ukraińskich jest bardzo utrudnione. Jednak tak się „szczęśliwie” złożyło, że wojna przyspiesza wiele procesów i otwiera wiele drzwi. Już w kwietniu media informowały, że USA chcą pomóc Ukrainie w eksploatacji gazu łupkowego. Wiceprezydent USA Joe Biden zobowiązał się podczas spotkania z władzami Ukrainy do przekazania 50 mld dol. Elementem na rzecz szerszego wspierania modernizacji ukraińskiej energetyki będzie majowa wizyta amerykańskich ekspertów wraz z urzędnikami z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, której celem będzie udzielenie porad dotyczących zwiększenia wydobycia ropy i gazu ze złóż konwencjonalnych.

 

W maju okazało się, że syn Joe Bidena, Hunter, właśnie dołączył do zarządu jednego z największych producentów gazu na Ukrainie: Burisma Holdings.

 Kwestia upadłości konsumenckiej wraca regularnie przed każdymi wyborami. Tym razem chyba rzeczywiście może dojść do wprowadzenia przepisów ułatwiającym „drugi start”. Sejm uchwalił nowelizację Prawa upadłościowego i naprawczego, reformującą postępowanie upadłościowe w tzw. upadłości konsumenckiej. Sejm postanowił zmienić prawo, by osoby które popadły w nadmierne zadłużenie miały realne szanse na ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Złagodzone zostaną warunki uprawniające do ogłoszenia upadłości. Co więcej brak środków na pokrycie kosztów postępowania nie będzie już przeszkodą we wszczęcia postępowania, co pozwoli na korzystanie z prawa do upadłości osobom szczególnie ubogim. Dodatkowo obniżona została opłata od wniosku o ogłoszenie upadłości konsumenckiej z kwoty 200 zł do 30 zł. Oczywiście bankierzy już alarmują, że koszty upadłości konsumenckiej spadna na klientow(tak jakby jakiekolwiek koszty banków spadały na kogoś innego).

Wśród osób, które mogą skorzystać z takich rozwiązań są takie, które świadomie zadłużyły się ponad miarę i takie, które uległy „modzie” na kredyty we frankach szwajcarskich.

Jak słusznie zauważa na łamach „Rzeczpospolitej” Grażyna Błaszczak, zadłużanie ponad miarę i branie kredytów frankowych to dwie różne sprawy. Jednak w obu przypadkach to nie tylko klienci powinni się borykać z konsekwencjami takich zobowiązań.

Według brytyjskiego czasopisma The Independent, Niemcy prowadzą tajne negocjacje z Rosją, mające na celu zakończenie kryzysu na Ukrainie. Celem negocjacji jest według brytyjskich dziennikarzy „plan pokojowy” dotyczący dwóch głównych kwestii: granic Ukrainy i zapewnienie temu państwu warunków wzrostu gospodarczego – między innymi poprzez nową umowę gazową. Krótko mówiąc Rosja ma zapłacić gazem za Krym. Oznaczałoby to jednak uznanie aneksji Krymu, co „dla niektórych członków ONZ” może być trudne do zaakceptowania. Rosja ma zaprzestać wspierania separatystów, a wschodnie regiony uzyskać większą autonomię. Ukraina zrezygnuje ze współpracy z NATO, w zamian za co Rosja zaakceptuje zacieśnianie współpracy między Ukrainą i Unią Europejską.

Negocjacje są chwilowo wstrzymane – ale nie zerwane - ze względu na zestrzelenie cywilnego samolotu nad Ukrainą.

Podżegacze wojenni w Polsce określili ten „plan pokojowy” mianem „paktu Merkel-Putin” (skojarzenia oczywiste). Z kolei - jak informuje portal kresy24.pl - Ukraińskie media przypominają, że niemiecka kanclerz Angela Merkel wyraziła zadowolenie z przyjętej we wtorek przez ambasadorów państw UE w Brukseli decyzji o nałożeniu na Rosję sankcji. Według niej, teraz to od rosyjskich władz zależy, czy wybrana zostania droga współpracy. UE może w przyszłości ponownie rozważyć swoje decyzje, ale oczekuje od Moskwy „dodatkowych kroków”.

Kolejny Trybunał dowalił Rosji karą w wysokości prawie 2mld euro. Tym razem Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu – za niesprawiedliwy demontaż firmy Jukos. Portal dw.de podaje, że przyznana akcjonariuszom suma jest dużo niższa w porównaniu z żądaniami wysuwanymi przez pozwów, którzy domagali się 38 mld dolarów tytułem odszkodowania, zarzucając Rosji bezprawne wywłaszczenie celem wzbogacenia się.

Dalej dw.de informuje, że w roku 2011 ETPC w tymczasowym orzeczeniu zaznaczał, że nie dostrzega żadnych poszlak nieadekwatnego postępowania rosyjskiego rządu w trakcie demontażu Jukosu.

Tej informacji próżno szukać w notatce PAP. Nie pasuje do obrazka i de facto kompromituje Trybunał – nie pozostawiając wątpliwości co do politycznego charakteru orzeczenia.

Niemiecki portal także nie stroni od propagandy, mieszając informację o wyroku mającym prawny charakter z rozpowszechnianą opinią, że „zachód” uznał skazanie Chodorkowskiego za motywowane politycznie. Jednak przynajmniej w sferze faktów dochowuje rzetelności.

Wyrok niepokoi z innych jeszcze powodów. Wyrok dotyczy w rzeczywistości kwestii gospodarczych relacji między spółką holdingową a państwem. Czy nie oznacza to uznania, że prawo spółki do zysku stało się prawem człowieka? To orzeczenie jest też w zgodzie z najbardziej kontrowersyjną częścią negocjowanego z Amerykanami traktatu TTIP.