„Kościół nie jest Kościołem postępowym czy niepostępowym. Kościół ma być Kościołem wiernym Ewangelii i Chrystusowi”. Te słowa arcybiskupa Wojciecha Polaka są chyba najlepszą odpowiedzią na próbę wykorzystania Synodu Biskupów dotyczącego rodziny, do „unowocześnienia Kościoła”. Zastosowane metody są bardzo podobne do tych, przy pomocy których media manipulują politykami. Liberalne media już przed Synodem spekulowały, że szykuje się bunt przeciw Papieżowi, albo jakiś liberalny przełom pod jego wodzą. W demokratycznym i otwartym społeczeństwie takie „fakty prasowe” są mało szkodliwe, gdyż brak akceptacji dla kłamstwa pozwala je izolować. W karmionych medialną papką społeczeństwach zachodu, kłamstwo nie wywołuje oburzenia i staje się elementem budowania fałszywego obrazu świata. Liberalne media (nazwane u nas mediami „mętnego nurtu”) pełnią rolę taką jak propaganda w totalitarnych systemach. Budowany przez nich fałszywy obraz świata służy przekonaniu ludzi, że muszą się przystosować do „nowej sytuacji”. W ten sposób niegdyś komuniści przekonali cześć kleru, że nowa rzeczywistość jest komunistyczna. Byli to tak zwani „księża patrioci”. Teraz media (w Polsce pod wodzą GW) przekonują, że mamy rzeczywistość liberalną i Kościół musi się unowocześnić. Ślady uległości znalazły się w dokumencie opublikowanym po pierwszym tygodniu obrad. Triumfalizm liberałów (Tomasz Lis ogłosił, że w Watykanie obradują nad gender) okazał się jednak przedwczesny.

Orędzie Synodu przypomina nauczanie Jana Pawła II z czasów pierwszej jego pielgrzymki do (jak się wówczas wydawało) „wolnej Polski”. Polacy spodziewali się jakichś nowych wskazań na „nową drogę”, a Papież jedynie podkreślał to, co od lat można było usłyszeć w kościołach. Dopiero po latach widać, że to był apel, aby zwrócić uwagę na to, co najważniejsze. Orędzie na zakończenie Synodu ma podobny charakter. Ukazuje trudną sytuację rodzin, a to co inni chcą nazywać „nowoczesnością” jest przedstawione jako efekt tej trudnej sytuacji („nowe związki”). Rozwiązaniem nie jest „nowoczesność”, tylko ożywienie wiary i miłości. Biskupi piszą między innymi: Jest to przede wszystkim wielkie wyzwanie wierności w miłości małżeńskiej. Osłabnięcie wiary i wartości, indywidualizm, zubożenie relacji, napięcie pożądania, ignorujące refleksję, wyznaczają również życie rodzinne. Tak oto uczestniczymy w wielu kryzysach małżeńskich, do których często podchodzi się w sposób powierzchowny i bez odwagi cierpliwości, sprawdzenia, wzajemnego przebaczenia, pojednania a także poświęcenia. W ten sposób upadki te rodzą nowe relacje, nowe pary, nowe związki i nowe małżeństwa, stwarzając złożone sytuacje rodzinne a problematyczne z chrześcijańskiego punktu widzenia.

 

Liberalnym mediom nie pozostaje nic innego, jak wydobycie z tego dokumentu elementów wspólnych z wyznawanym światopoglądem, lub przynajmniej neutralnych z ich punktu widzenia. Na przykład „Rzeczpospolita” publikuje notatkę PAP pod tytułem „Orędzie synodu: Kościół nie może nikogo wykluczać”. Choćby na tym przykładzie widać perfidię manipulacji. Kwestia „wykluczania” jest jasno postawiona w Ewangelii i nic się pod tym względem nie zmieniło. Nie było więc potrzeby „podkreślać”, że „Kościół musi być otwarty”. Biskupi przypominają, że „Chrystus chciał, aby Jego Kościół był domem o drzwiach otwartych na przyjęcie, bez wykluczania kogokolwiek”, w kontekście solidaryzmu z rodzinami przeżywającymi problemy. Symbol „otwartych drzwi” jest jasny – jako gotowość przyjęcia każdego, kto się nawróci i wejdzie do środka. Nie ma mowy o wychodzeniu na zewnątrz – a taką „otwartość” propagują liberałowie.