Grecki parlament przyjął pierwszą część aktu kapitulacji podyktowanego przez Niemcy. Dzięki temu zapewne zostaną otwarte greckie banki. Część rządzącej w Grecji koalicji głosowała przeciw, ale dzięki poparciu opozycji ustawy zostały przyjęte znaczną większością głosów. Według PAP było to głosowanie „za Europą” - tak jakby chodziło o konkurs piosenki :-(.

Tymczasem na portalu zerohedge.com przypomniano szokujący dokument opublikowany przez AIG w maju 2008 roku. To co rozpoczęło się w Grecji kilka miesięcy później wygląda jak realizacja scenariusza opisanego w tym dokumencie. Powinni się z nim zapoznać zwłaszcza ci, którzy uważają, że Grecy są sami sobie winni (pani Kopaczowa może sobie darować – przy tym poziomie intelektu zostańmy przy populistach z Syrizy i PiS'u).

Dokument AIG nie tylko dokładnie tłumaczy przyczyny greckiego kryzysu i „nieustępliwość Niemiec”, ale też opisuje te wydarzenia w szerszej perspektywie – przewidując także przyszłość Polski. Grecja to dopiero początek.

Wspomniany dokument analizuje strategię integracji w ramach Unii Europejskiej. Strategia ta opiera się na wykorzystaniu globalnych problemów jako pretekstu, dla wzmocnienia unijnych władz:

  • ekologia (CO2, ochrona środowiska): wykorzystanie dla zwiększenia kontroli nad państwami członkowskimi; początek centralnego rządu;

  • terroryzm: pretekst dla większej kontroli policyjnej i sądowej; zwiększenie nadzoru;

  • światowy kryzys finansowy: przejście do anglosaskiego modelu wolnego rynku i dominacji ogólnoeuropejskiego regulatora w zakresie zarządzania finansami;

  • Unia gospodarcza i walutowa (UGW): stworzenie kryzysu, aby wymusić wprowadzenie "europejskiego rządu gospodarczego"

Chociaż brzmi to jak publicystyka, mamy do czynienia z poważną i dogłębną analizą, opartą na faktach i odsłaniającą ekonomiczne mechanizmy.

Światowy kryzys gospodarczy – także kryzys UGW (warto zwrócić uwagę na to, że opracowanie powstało kilka miesięcy przed kryzysem!) jest wynikiem niewłaściwej 'alokacji międzyokresowej' (przepływ pieniądza nie jest wynikiem naturalnych procesów produkcji i handlu), w efekcie której doszło do globalnej piramidy finansowej (schemat Ponziego). Największą bańką spekulacyjną jest UGW (w szczególności strefa euro), w której mamy sztuczne ujednolicenie warunków kredytowania (+ wymóg aby rządy miały takie same warunki kredytowania jak sektor prywatny). To wzmacnia niestabilność gospodarczą. Pęknięcie kredytowej bańki spekulacyjnej na świecie oznacza załamania popytu wewnętrznego w krajach z dużym deficytem budżetowym (np USA, Wielkiej Brytanii, Bałkany, kraje bałtyckie - i kilka krajów strefy euro). W USA, oraz do pewnego stopnia w Wielkiej Brytanii, popyt krajowy można stymulować poprzez obniżki stóp (w USA dodatkowo przez bodźce fiskalne). W strefie euro to nie jest możliwe.

Trwają „poszukiwania” pieniędzy dla Grecji. Według PAP sytuacja stanie się „dramatyczna” w poniedziałek. Dlaczego akurat wtedy? Bo Grecja ma spłacić część długu wobec EBC. Bank centralny „eurozony” może po prostu przepisać wirtualne zyski z greckich obligacji w pozycji „spłata”. Ale takie rozwiązanie stwarza poważny problem psychologiczny dla bankierów – bo oznacza rezygnację z zysku. A poza tym jest okazja, aby podeliberować, jaka ta Grecja może być kosztowna dla całej Unii Europejskiej. Zupełnie realnym wariantem (przynajmniej w teorii) jest obcięcie „funduszu spójności” w ramach „zrzucania się” na Grecję. W sklepach na terenie ZSRR w okresie stanu wojennego w Polsce były słoiki z napisami „na głodującą Polskę”. Efekt psychologiczny był podobny.

Czemu Amerykanie oddali Grecję na pastwę Niemiec? Gdy MFW pod ich wpływem (co potwierdził ekspert MFW) opublikowali raport, z którego wynikało, że grecki dług jest niespłacalny i konieczna jest zmiana restrykcyjnej polityki, wydawało się, że sprawa jest rozstrzygnięta. Tymczasem pomimo głośnego wyrażania odmiennych opinii przez amerykańskiego sekretarza Jacka Lewa i samego Baracka Obamę, Niemcy zrobili co chcieli…. Dlaczego? Czyżby Niemcy zerwali się ze smyczy?

Opinie na ten temat są różne. Część Amerykanów uważa, że to nie ich problem. Biorąc pod uwagę strategiczne znaczenie amerykańskiej bazy wojskowej na Krecie (na zdjęciu), wątpliwe aby tak sądził rząd USA. Niektórzy twierdzą, że chodzi o utrzymanie sojuszu przeciwko Rosji, na którym Niemcy sporo tracą. Grecja byłaby więc pewnym rodzajem rekompensaty. Urzędnicy amerykańskiej administracji nieraz mówili o sprzedaży greckich wysp – więc głośne wspieranie greckich nadziei mogło być wręcz rodzajem „podpuchy”. Wiemy więc już, gdzie może powstać nowy „Olimp” - siedziba współczesnych „bogów” decydujących o losach Greków. Tak czy owak – jest wielce prawdopodobne, że cios zadany demokracji nie ogranicza się tylko do zignorowania głosu Greków. Demokratyczne społeczeństwa nie tylko przestają mieć jakikolwiek wpływ na losy świata, ale nawet nie są o wielu zakulisowych rozstrzygnięciach informowane. Chyba, że w formie „medialnej osłony” działań, których ukryć się nie da.

Przykładem może być wsparcie Niemców (i to w ich gazecie!) przez „dziennikarza” GW: „Większość Polaków nie odczuwa współczucia wobec przeciętnego mieszkańca Aten czy Saloników" Te tezy powtarza „Rzeczpospolita”, co można odczytać jako przeprosiny za wybryk z poniedziałku. Skoro tak piszą dziennikarze, to musi tak być i nawet żadne sondaże potrzebne nie są :-(. Jeśli manewr z Grecją się powiedzie, możemy doczekać czasu, gdy Niemcy odkupią od Polski Śląsk i Pomorze. Solidarność słabszych państw jest więc nie na miejscu, a nawet godzi wręcz w rację stanu. Niemiecką rację stanu…..

Tymczasem MFW opublikowała właśnie nowy dokument w sprawie Grecji, w którym stawiany jest wniosek: jeśli nie nastąpi redukcja długu Grecji na poziomie daleko większym, niż Europa była dotąd skłonna rozważyć, zadłużenie Grecji osiągnie w ciągu dwóch lat poziom 200% PKB. Wygląda więc na to, że w dalszym ciągu „piłka jest w grze”….

 

 

W nocy z 12 na 13 lipca ludzkość uniknęła wielkiej katastrofy. Kolejny projekt zjednoczenia Europy pod przywództwem Niemiec legł w gruzach. Dokonane dotąd zmiany będą trwały jeszcze jakiś czas, utrzymując pozory żywotności projektu. Nadwiślańscy politycy będą prowadzić swoje gierki – w przeświadczeniu, że na tym polega polityka. „M łoda lekarka” z dalekiej rubieży, którą los rzucił na odcinek premierostwa będzie nadal bredzić, że „to cena za populistyczne, siedmiomiesięczne ostatnie rządy premiera. On zszedł z drogi reform, naobiecywał, a te obiecanki kończą się tym, że muszą przekazać swój własny majątek do funduszu powierniczego”. (Nawiasem mówiąc, pomimo dużej konkurencji za tą wypowiedź „młoda lekarka” ma spore szanse na antynobla). Jednak większość przytomnych ludzi na całym świecie zobaczyła na własne oczy, że niemiecka buta została jedynie przykryta mitem „zeuropeizowanego Niemca”. To raczej wyklucza sukces projektu „niemieckiej Europy”.

Marcin Król (i nie tylko on) w greckim kryzysie dostrzega problem demokracji: „Demokracja bowiem jako ideał wyróżnia się tym, że nie da się oddzielić polityki od publicznej moralności. Oczywiście, ideału nie zrealizujemy, ale gdzie mamy podążać, jeżeli nie w jego kierunku? Taka demokracja jest na nic nowej klasie bezczelnych pieniędzy. I jeszcze do tego chcą nam wmówić, że Grecja sama sobie winna, że Grecy za mało pracowali i że za dużo mieli przyjemności. Otóż wszystko to jest nieprawda. Mordercy demokracji są wśród nas. Sprytni ludzie, którzy wyciągną ostatnie pieniądze z naszej kieszeni. To pokolenie jeszcze da radę jakoś Grecję sobie podporządkować, ale następne? Albo plutokracja zabije demokrację, albo demokracja wypędzi szkodników. Tylko czy proces ten może być bezbolesny? Wątpię”.

Podobny cywilizacyjny kryzys mieliśmy na świecie w pierwszej połowie XX wieku. Rodziły się wówczas podobne patologie. I podobnie jak obecnie, państwo niemieckie znalazło sposób na wykorzystanie ich do budowy swojej potęgi.

Były grecki minister Varoufakis stwierdził: kiedyś dławiono demokrację przy pomocy czołgów (tanks), a teraz przy pomocy banków (banks).

Za sprawą prezesa PZU wrócił pomysł na odkupienie od właścicieli części banków. Prezes Klesyk uważa, że banki od 6. do 20. miejsca nie mają szansy przetrwać. Chce kupić 2-4 mniejsze banki, aby stworzy duży podmiot bankowy.

Ten pomysł jednak kryje w sobie wiele niebezpieczeństw. Współczesna bankowość to hazard. Jednym z jej problemów jest granie oszczędnościami klientów. Dla branży ubezpieczeń jest to szczególnie niebezpieczne (zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z klasycznymi ubezpieczeniami na życie). To zaangażowanie w hazard nie jest widoczne w bilansach. Istnieje więc niebezpieczeństwo kupienia tykającej bomby.

Zbigniew Kuźmiuk zwraca uwagę na to, że szykuje się znaczne osłabienie rentowności sektora bankowego. Warto więc nieco poczekać z tymi zakupami.

De facto repolonizacja już się zaczęła, a udział obcego kapitału w polskiej bankowości maleje:

źródło: bankier.pl - na podstawie danych KNF