- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Wprowadzenie w Polsce e-myta (systemu ViaToll) wiązało się ze zwolnieniem samochodów ciężarowych z opłat autostradowych. Państwo dzieli się za to operatorami autostrad zebranymi opłatami. W marcu bieżącego roku rząd przekazał na autostrady A1 i A2 kwotę 1,6mld zł. Druga z tych autostrad jest prywatna (należy do spółki Autostrada Wielkopolska Jana Kulczyka). Dziennikarzy interesowało, jak zostanie powyższa kwota podzielona. Jak zawsze, gdy rząd chce coś ukryć przed społeczeństwem, przywołano tajemnicę handlową: Strony umowy o budowę i eksploatację autostrady płatnej przyjęły za zasadę, że całość zapisów stanowiących umowę, a także dokumentów finansowych podlegają ochronie tajemnicy państwowej i handlowej, zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i dostępie do informacji publicznej.
Tym razem jednak te transfery zwróciły uwagę Komisji Europejskiej, według której państwo przekazało spółce Autostrada Wielkopolska o 1 mld zł za dużo.
Do umowy Autostrady Wielkopolskiej z rządem już wnoszono poważne zastrzeżenia:
Przetarg wzbudził kontrowersje, bowiem jego zasady opracował założyciel i były szef Autostrady Wielkopolskiej, którego ówczesny minister transportu Andrzej Liberadzki zatrudnił na stanowisku prezesa ABiEA. Konkurenci zwycięskiego konsorcjum sugerowali też stronniczość - wybranych przez ministra - członków komisji przetargowej; byli wśród nich ludzie zawdzięczający w sporej mierze swe kariery i awanse znanemu biznesmenowi Janowi Kulczykowi, udziałowcowi AW SA.
We wrześniu 1997 r., na 12 dni przed wyprowadzką z ministerstwa (nowy rząd), Liberadzki podpisał z AW SA umowę koncesyjną, jak zapewniał - bardzo restrykcyjną. Można mu było jedynie wierzyć na słowo, bo treść umowy została utajniona.
Tydzień później Autostrada Wielkopolska obiecała, że odda do użytku swoje odcinki A2 w ciągu 8-10 lat. Zapowiedziała, że weźmie udział w przetargach na kolejne (wschodnie) fragmenty "dwójki". Pod koniec 1997 r. ujawniła jednak, jak rozumie zawartą przez siebie z rządem umowę. Okazało się, że oczekuje od państwa wsparcia w postaci 1,5 mld dolarów gwarancji kredytowych. Ministerialni urzędnicy byli mocno zdziwieni.
W 1998 r. wiceminister transportu Witold Chodakiewicz stwierdził, że podpisana przez Liberadzkiego umowa jest rażąco niekorzystna dla budżetu państwa. Ujawnił, że koncesjonariusz może budować swoje trzy odcinki przez 17 lat, a nawet dłużej, bez płacenia z tego tytułu kar. Poza tym AW SA zagwarantowała sobie, że w pasie 150 km od autostrady nie będą modernizowane drogi alternatywne. Później - w toku kolejnych negocjacji - koncesjonariusz wyliczył koszt budowy kilometra autostrady na 8 mln euro, czyli ponad 30 mln zł. Chodakiewicz twierdził, że konkurenci gotowi są budować o wiele szybciej, taniej i na korzystniejszych warunkach.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Najciekawsze z rozmów nagranych przez „kelnerów” najpewniej nigdy nie ujrzy światła dziennego. Należą do nich rozmowy Jana Kulczyka z politykami rządzącej partii. Jan Kulczyk to nie jest bowiem jakiś minister – to biznesmen czasów przełomu, gdy rodził się polityczny kapitalizm w cieniu służb specjalnych.
Niedawno Financial Times pisał na temat tego „wizjonerskiego biznesmena”: Jan Kulczyk zbił majątek na prywatyzacji z początku lat 1990. podczas burzliwej transformacji Polski w stronę gospodarki rynkowej. W ostatnich latach wydawało się, jakby dryfował, próbując zbudować międzynarodowe imperium biznesowe bez oparcia o jego aktywa, najłatwiej dające się przekuć na pieniądze: głęboką znajomość Polski i doskonałe kontakty z polskim biznesem i rządem.
Krótko mówiąc podstawowym kapitałem Kulczyka są jego „kontakty” z politykami, które potrafi on przekuć na żywą gotówkę. Joanna Solska tak opisuje wizjonerską strategię doktora Kulczyka:
W polskim biznesie zaczęło się wtedy upowszechniać przekonanie, że jeśli ktoś ma na oku jakiś interes z państwem, nie zrobi go bez pośrednictwa Doktora. To Kulczyk Holding, jako posiadacz 20 proc. akcji drugiego co do wielkości polskiego ubezpieczyciela – Warty, szukał dla niej inwestora zagranicznego. Plotkowano też, że gdyby nie doktor Jan, nawet Elektrim, wówczas blue chip polskiej giełdy, nie dostałby koncesji na telefonię komórkową Era GSM. Kiedy wyszło na jaw, że Kulczyk zagwarantował sobie prawo odkupienia od Elektrimu sporego pakietu akcji po cenie nominalnej, wybuchł skandal, w wyniku którego prezes giełdowej spółki Andrzej Skowroński stracił pracę. Złośliwi zamiast Kulczyk, mówili – kluczyk. Otwiera wszystkie drzwi. Era to był inwestycyjny złoty strzał Doktora. Za swoje udziały w 1996 r. zapłacił 16 mln zł. Po trzech latach sprzedał je za 825 mln zł.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Opiniotwórczy magazyn gospodarczy „The Economists” po raz kolejny wychwala Polskę. Artykuł „The second Jagiellonian age” został przetłumaczony na język polski (The Economist: "Nowa złota era Polski") i odbił się szerokim echem w polskich mediach. Częściej jednak można spotkać utyskiwanie: „skoro jest tak dobrze, to czemu tego nie odczuwamy w portfelach”, niż rzeczową dyskusję z postawionymi tezami. A przecież znacząco odbiegają one od ocen, jakie są formułowane przez wielu komentatorów w Polsce.
Autor tekstu w The Economists wśród źródeł naszego sukcesu dostrzega „zręczną politykę fiskalną i pieniężną, elastyczny kurs walutowy dla złotego, wciąż skromną ekspozycję na handel międzynarodowy oraz niskie zadłużenie gospodarstw domowych i korporacji”.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Można było się spodziewać, wyjątkowo ostra na amerykańskim kontynencie zima trochę uciszy kapłanów Globalnego Ocieplenia. Ale nic z tego. Barack Obama wręcz wyśmiał wątpiących w globcio. Dla niego dowody na to, że działalność człowieka powoduje globalne ocieplenie są tak samo oczywiste, jak dowody na to, że palenie tytoniu powoduje problemy zdrowotne. Trzeba przecież mieć zaufanie do naukowców. To nie jest takie trudne!
Ani słowa o oszustwach naukowców, o presji wywieranej na niewiernych, o krytycznych analizach używanych modeli i zmianach, które są z nimi niezgodne.
Poniższy obrazek (z Wikipedii) pokazuje ilość naukowców wyznających globcio i wątpiących:
Ciekawe, czy pan Obama znalazłby 5-10% lekarzy wątpiących w to, że palenie tytoniu szkodzi zdrowiu.
Szczytem zakłamania ze strony prezydenta USA jest zapewnienie, że inwestycje w odnawialne źródła energii uchronią jego rodaków przed miliardowymi rachunkami za energię. Wystarczy popatrzeć na przykład Niemiec, by zauważyć, że skutki „zielonej energii” są dokładnie odwrotnie.
Globcio jest smutnym świadectwem regresu zachodnich społeczeństw, które żyjąc w supernowoczesnym świecie są rządzone przez ludzi o mentalności średniowiecznych magów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Na całym świecie podejmowane są działania, zmierzające do powstrzymania nieuczciwej konkurencji poprzez korzystanie z rajów podatkowych. Polska nie może być wyjątkiem, więc nasz parlament uchwalił właśnie Przepisy o spółkach zagranicznych kontrolowanych przez polskich podatników. Zgodnie z nimi spółki takie (Controlled foreign corporation – CFC) od 1 stycznia 2015 r. zostaną opodatkowane podatkiem dochodowym. Wystarczy jednak jeden drobny zapis, aby pozbawić te regulacje jakiejkolwiek wartości. Podatek będą mianowicie płacić wyłącznie te spółki, które nie prowadzą rzeczywistej działalności. Można się więc spodziewać powstawania biznesów w rodzaju wypożyczalni nart (bynajmniej nie wodnych) na Kajmanach. A jeśli polski fiskus sobie zażyczy, to może nawet ktoś te narty pożyczy.