- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska

Jedną z cech charakterystycznych europejskiego lewactwa jest instrumentalne traktowanie chrześcijaństwa. Zwraca na to uwagę Duńska publicystka Iben Tranholm w ostatnio opublikowanym wywiadzie. Jej zdaniem politycy, którzy w przeważającej części nienawidzą chrześcijaństwa, używają chrześcijańskich wartości, a zwłaszcza miłości i współczucia, aby promować swoje własne cele. Iben Tranholm mówi o takich postawach w kontekście Rosji. Jej zdaniem politycy nie mogą znieść myśli o odradzającej się chrześcijańskiej Rosji, która otwarcie odrzuca ich kulturowy marksizm. Nawiasem mówiąc dziennikarka została z powodu głoszonych poglądów uznana za agentkę Rosji i umieszczona na czarnej liście rządowej. Taka swoista europejska „wolność słowa”.
Zdaniem duńskiej dziennikarki Szwecja jest jak kanarek w kopalni (gdy nie było czujników metanu, wożono klatki z tymi wrażliwymi na trujący gaz ptaszkami). Opłakany los tego państwa czeka całą Europę – jeśli nie odrodzi się w niej chrześcijańska tradycja. Także w sferze tradycji społecznych – na czele z konserwatywnym pojmowaniem rodziny. Rok temu Tranholm bardzo celnie opisywała niszczący wpływ feminizmu na tą tradycję. Feminizm nienawidząc mężczyzn zabija w nich męskość – w tym gotowość do obrony kobiet.”Ironią jest to, że próżnia stworzona przez feminizm oznacza, że kobiety stają się ofiarami agresywnej męskiej kultury”. Zniewieściały świat tworzy złudzenie, że „obecnie ludzie są po prostu mili, ludzie są po prostu dobrzy, i skoro jesteśmy mili i życzliwi dla wszystkich, oni też będą mili”. Zanika poczucie zła. Ludzie stają wobec niego bezradni.
Duńska publicystka nie dostrzega jednak sytuacji w całej jej złożoności. Zło sączone w zachodnie społeczeństwa wraz z polityką „multikulti” nie wynika wprost z różnic kulturowych. Nienawiść islamistów nie bierze się z ich religii, ale (uzasadnionego) poczucia krzywdy jakiej świat arabski doznał ze strony sytej Europy.
Jeszcze bardziej złożona sytuacja jest w Polsce. Polska tożsamość jest silnie zintegrowana z chrześcijaństwem i atak na religię jest wygodnym narzędziem walki z polskością - w czym specjalizują się mieszkańcy Polski traktujący swój kraj tak jak pasożyt organizm nosiciela. Ich „totalny” opór wobec chcących ukrócić pasożytnictwo jest wzmacniany poprzez mechanizmy działające podobnie jak w przypadku Rosji (ideologiczna nienawiść).
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska

Roman Dmowski w „Myślach Nowoczesnego Polaka” napisał komentarz do listu dziennikarskiej „elity”, która właśnie wysmarowała przeprosiny do Niemców za to, że polskie władze (według autorów – nie reprezentujące Polski) nie chcą dłużej z pokorą znosić upokarzania przez Niemców. Dmowski pisał o tym tak: „Zapowiedziawszy się w dziejach, jako Jeden z najpierwszych ludów Europy i gospodarz na olbrzymim, ciągle powiększanym jej obszarze, naród nasz usunął się w krótkim czasie na tyły Pochodu cywilizacyjnego, stracił prawo kierowania własnymi losami i znalazł się w gorszym położeniu od ludów, które nigdy nie znały bytu państwowego. Gdy tamte, jako małoletnie, nie miały nigdy poczucia swej samodzielności, on został oddany pod upokarzające rządy obcych […]. W swym wzrastającym coraz bardziej usiłowaniu pogodzenia się z tym nędznym losem stworzył on sobie powoli sposób myślenia, ułatwiający ostateczną abdykację z dziejowej roli. Niedołęstwo nazwał szlachetnością, tchórzliwość – rozwagą, służbę u wrogów – działalnością obywatelską, zaprzaństwo – prawdziwym patriotyzmem. Wszelkie niemal pojęcia polityczne wywrócił, zaczął żyć w świecie moralnych urojeń, a przystosowując się do tego bytu, zaczął nawet tępić w sobie wszelkie zdrowe skłonności, wszelkie przejawy instynktu samozachowawczego”.
Skoro komentarz sprzed 100 lat tak dobrze opisuje współczesne „elity” - to oznacza, że taka postawa pozostała im na stałe. Jarosław Kaczyński ma rację - to wymaga gruntownej przebudowy (na szczęście najbliższe lata oznaczają naturalny kres życia wielu z tych nieszczęśników).
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Listy: Ryszarda Petru do europejskich przywodców oraz szefa Ringer Axel Springer łączy nie tylko podobna wizja Europy i Polski w UE. Wspólna jest w nich także pogarda dla Polaków, którzy nie potrafili wybrać takich władz jak trzeba (biedny poszkodowany Petru). Pogarda niestety słuszna – bo skoro Polakom brak elementarnej lojalności wobec własnego państwa, to nie zasługują by je posiadać. Ta opinia nie dotyczy wyłącznie „totalnej opozycji” - ale także polityków głoszących przy każdej okazji patriotyczne frazesy. Rok temu zainicjowaną przez Mariusza Maxa Kolonkę petycją o ograniczenie obecności kapitału niemieckiego w mediach na terytorium Polski podpisało ponad 200 tysięcy osób. I co? I nic – partia która głosi, że ma zasady nie zauważyła. Teraz szuka sposobu aby się „odgryźć” Makreli za Maltę – to pewnie sprawa ruszy z miejsca. Ale szczęśliwego finału spodziewać się nie należy. Sprawa Tuska to maksymalny poziom na którym możemy „pokazywać pazurki”. Poza tym neokolonializm ma się dobrze…..
- Szczegóły
- Kategoria: Teoria spisku
Kto rządzi światem? Pomimo medialnej wrzawy i „populistycznego przewrotu” nie dzieje się nigdzie nic co mogłoby doprowadzić do wykorzystania istniejących możliwości do zapewnienia ogółowi mieszkańców globu dobrobytu. W USA po początkowych spektakularnych gestach Trump ugrzązł w bieżacej polityce. Polacy i Węgrzy cieszą się z możliwości bieżącej obsługi długu, ale na godność ludzi wolnych już ich nie stać (co pokazał szczyt na Malcie). Chamski żabojad, który nam to uświadomił też pewnie tylko odreagowuje konieczność służenia Niemcom. Nawet Niemcy wolni czuć się nie mogą, bo w zalewie kłamliwej propagandy ich media nie ma sobie równych. Kto korzysta na takim dryfowaniu i dba o to, by ono trwało?
Kolejne rewelacje z Krypty Numer 7 przybliżają nas do odpowiedzi. Okazuje się, że amerykańskie tajne służby płaciły (i pewnie płacą) za to, aby w cyfrowym świecie nie było bezpiecznie. Nawet gdyby istniały techniczne możliwości wyeliminowania oszustw internetowych, to CIA zadba o to, by te możliwości nie zostały wykorzystane.
Internet sprawia, że społeczeństwa są jedynie lepiej poinformowane. Tylko czy przez to są szczęśliwsze? Większość ludzi woli o niczym nie wiedzieć. Wolą żyć mitami. Na przykład o Wielkim Ruchu Solidarności, który obalił komunizm. W najnowszej książce Pawła Zyzaka („Efekt Domina”) można znaleźć dowody na to, że wspomniana wielkość polegała na wpisywaniu się w politykę CIA. Możemy się dowiedzieć na przykład jak to się zaczęło. Dlaczego doszło do podwyżek, które zainicjowały powstanie „Solidarności”: „23 kwietnia 1980 roku, w późnych godzinach nocnych, w Warszawie w siedzibie Banku Handlowego spotkało się pięćdziesięciu zachodnich bankierów […]. Goście zdawali się być otwarci na nowe scenariusze. Postawili jednak nowy warunek. Zażądali od władz PRL zaprzestania inwestowania tak zwanej „twardej waluty” w gałęzie gospodarki, takie jak produkcja maszyn rolniczych. Zaatakowali „system cenowy” reżimu, szczególnie ten żywnościowy, wskazując, że ceny na przykład cukru i mięsa znajdują się dużo poniżej cen rynkowych. Wyraźnie dali władzom PRL do zrozumienia, jakich kroków od nich oczekują. Komuniści znaleźli się pod ścianą.”
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
W robieniu antyrządowej propagandy media przekraczają już wszelkie granice. Niemieckie media dla Polaków serwują niemiecki punkt widzenia, który jest coraz bardziej antypolski. Trybuna Ludu („Rzeczpospolita”) przejmuje rolę, którą dotąd pełniła słabnąca „Wyborcza” Michnika: gazety dla ludzi z wielkim ego i małym rozumkiem. Już im nie wystarcza powielenia kłamstw wymyślanych przez innych. Sami stanęli na czele rewolucji podrzucając fałszywe wiadomości. Oczywiście potem są sprostowania (w końcu to gazeta z ambicjami): „Marine Le Pen miała powiedzieć, że jeśli wygra wybory we Francji podejmie próbę demontażu Unii Europejskiej z Jarosławem Kaczyńskim. Propozycja ma też dotyczyć Węgier - jak sugerował dziennik „Rzeczpospolita”. Słowa w rzeczywistości nie padły, a gazeta zamieściła sprostowanie dopiero wczoraj wieczorem. - Nie było świadomej manipulacji, choć było nadużycie - tłumaczy się w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rz”.
Jeśli nie było „świadomej manipulacji”, to co? Kolejne spotkanie pod śmietnikiem, czy „pomroczność jasna”?
W tej wojnie informacyjnej prawica jest cały czas w defensywie. Przede wszystkim daje sobie narzucić narrację ludzi, którzy atakując Polskę mówią, że atakują PiS albo Kaczyńskiego (stąd krytyka rządu z powodu złej polityki informacyjnej). A przecież to dobrze znana i prymitywna metoda. W PRL ćwiczyliśmy to na co dzień: komuniści nigdy nie atakowali wprost Kościoła, ani „Solidarności”, tylko szkodliwe nurty w tych instytucjach (jak „ekstrema” czy „doradcy”).
W tej atmosferze trudno być optymistą, a przekonanie Wicepremiera Morawieckiego, że dobra praca dla Polski zaowocuje długimi rządami wydaje się bardzo naiwne. Tu jest Polska panie Morawiecki! W pewnym mieście burmistrz postarał się o środki na sfinansowanie bardzo potrzebnych ścieżek rowerowych. Doznał jednak szoku, gdy Rada Miejska zagłosowała przeciw inwestycji. No bo burmistrz nie jest z ich towarzystwa – reszta jest bez znaczenia.
Prędzej czy później pojawią się prawdziwe problemy i porażki – tak jest zawsze i jest to nieuniknione. Nie mając silnego wsparcia społeczeństwa rząd znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. Niestety politycy PiS w swym poczuciu misji rzadko starają się stanąć na czele rodzących się w społeczeństwie nurtów odnowy i obrony przed destrukcją. Zmasowana krytyka w internecie sprawiła, że „Trybuna Ludu” stara się na nowo przybierać maskę zatroskanej rzetelności „opiniotwórczego dziennika”. Dlaczego pomaga im w tym Jarosław Kaczyński, udzielając wywiadu i dostarczając materiału naczelnemu manipulatorowi? Nie może podsumować ich tak jak Trump podsumował CNN: „fake news”?
Problemem zasadniczym nie są same ataki, tylko strategia jaką wybrali sobie wrogowie Polski. Strategia ta składa się z dwojakiego rodzaju działań:
1. Mobilizacji ludzi podatnych na propagandę, których w każdym społeczeństwie jest pewien odsetek (wg. Huxleya ok 20% - to się mniej więcej pokrywa z poparciem dla partii zdrajców).
2. Oczywiście 20% nie wystarczy do wygrania wyborów. Dlatego potrzebne są działania uzupełniające polegające na obrzydzeniu jak największej grupie osób polityki. Gdy uda się obniżyć aktywność polityczną znacząco poniżej 50%, to wystarczy do zwycięstwa.