Do niedawna Bronisław Komorowski zwany „Gajowym” był kojarzony głównie z bigosem. Ostatnie dni jego urzędowania bez żadnej wątpliwości przejdą jednak do historii - komentarzem w sprawie poszerzenia referendum o pytania postulowane przez miliony obywateli:

Są pomysły, żebym ja coś dopisał do pytań referendalnych. Proszę państwa, trzeba się traktować maksymalnie poważnie. Można się dopisać do wycieczki szkolnej albo do pamiętnika. Jak ktoś ma na to ochotę, niech się dopisuje. Zachęcam do korzystania z posiadanych uprawnień. Ja skorzystałem….

https://www.youtube.com/watch?v=c4_izbKrIWM

Skorzystał – to fakt. I to jeszcze jak. Podobno chce na odchodnym mianować na stopnie generalskie prokuratorom prowadzącym smoleńskie śledztwo. Najwyraźniej jego zdaniem to była dobrze wykonana robota…..

Grecki Minister Finansów na swoim blogu argumentuje dlaczego Grecy powinni głosować na „nie”:

  1. Negocjacje zostały zerwane przede wszystkim dlatego, że wierzyciele a) nie chcą zredukować długu Grecji; b) oczekują, że cała kwota zostanie spłacona przez najsłabszych członków społeczeństwa, ich dzieci i wnuki.

  2. Tymczasem MFW, USA, wiele rządów i niezależnych ekonomistów uważa podobnie jak rząd Grecji, że dług powinien być zrestrukturyzowany.

  3. W 2012 roku Eurogrupa także podzielała opinię o konieczności redukcji, ale nie chciała zobowiązać się do tego.

  4. Od chwili ogłoszenia referendum Europa daje do zrozumienia, że jest gotowa do rozmów o redukcji – więc de facto sama oddaje głos na „nie”.

  5. Grecja pozostanie w strefie euro. Depozyty w bankach są bezpieczne. Jednak wierzyciele wybrali strategię opartą na szantażu – wymuszeniu zamknięcia banków. Jednak głosowanie na „nie” nie oznacza wyjścia ze strefy euro. Pozwoli natomiast powrót do negocjacji z wierzycielami.

  6. Przyszłość Europy wymaga aby dumni Grecy w strefie euro, w samym sercu Europy. Głosowanie na „nie” da wsparcie rządowi w renegocjacji długu publicznego Grecji, jak również sprawiedliwą dystrybucję obciążeń między bogatymi i biednymi.

Kieślowski nakręcił kiedyś film („Podwójne życie Weroniki”) w którym symbolicznie przedstawił sens tragicznych doświadczeń Polski jako ostrzeżenia dla zachodu. Tym razem to tragiczne dzieje Grecji są ostrzeżeniem dla Polski. Grecja odsłania całe zakłamanie UE pod przewodnictwem Niemiec. Działania EBC wobec Grecji pokazują, że rację mają ci, którzy ostrzegali, że pozbycie się suwerenności monetarnej grozi pozbyciem się także suwerenności politycznej. Z kolei żądania bankierów, które prowadzą do coraz większego rozwarstwienie społeczeństw trudno w obecnej sytuacji uznać za coś innego, niż hodowanie wpływowych grup kolaborantów, zdolnych utrzymać społeczeństwo w ryzach. W Grecji podobnie jak w Polsce i w każdym innym kraju media kontrolowane przez wąską grupę wpływowych sprzedawczyków starają się wmówić ludziom, że to co ich niszczy jest dla nich dobre.  

 

Rysunkowy komentarz jednego z greckich blogerów pokazuje Grecję uciekającą z pędzącego w przepaść oszczęddności stada. Z tego stada pada komentarz: zawsze znajdzie się jakiś idiota,

Dla Polaków kochających Amerykę lekkim szokiem musiała być deklaracja przystąpienia Polski do „Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych” (AIIB). Jednak należy z ulgą stwierdzić, że na deklaracjach się skończyło: relatywnie krótki czas pomiędzy zakończeniem w maju negocjacji założycielskich AIIB a podpisaniem aktu w poniedziałek był niewystarczający dla polskich ministerstw i rządowych prawników, by przeprowadzić konsultacje.

W tym samym czasie wchodzi w życie bubel prawny, który ma zmienić polskie sądy na amerykańską modłę. Państwo w którym jest proporcjonalnie najwięcej więźniów, a „sprawiedliwość” jest dla bogatych, może być rzeczywiście dla nas wzorem.

Odkąd pedalstwo zostało uznane za jedną z fundamentalnych wartości USA, ta bezgraniczna miłość Polaków do Wielkiego Brata jest już nie tylko chora, ale i niebezpieczna….

Kilku znanych ekonomistów opublikowało na łamach Financial Times" list otwarty w sprawie Grecji. Proszą w nim liderów UE o wsparcie dla Grecji, które pozwoliłoby uniknąć „technicznego bankructwa” - czyli bezwarunkową pomoc w wykupieniu obligacji w lipcu i sierpniu. Zwracają oni uwagę, że restrykcyjna polityka oszczędnościowa wymuszona na Grecji została uznana za pozbawioną sensu przez własny dział badań MFW. Ponadto SYRIZA zobowiązała się do podjęcia daleko idących reform, pd warunkiem uzyskania swobody w tym zakresie.

Po stronie Grecji stanął także były szef MFW Dominique Strauss-Kahn, a Joseph E. Stiglitz wprost oskarżył UE o atak na grecką demokrację: To, co obserwujemy dziś, 16 lat po zinstytucjonalizowaniu tych stosunków w strefie euro, stanowi antytezę demokracji: wielu europejskich przywódców nie może się doczekać końca lewicowego rządu Alexisa Tsiprasa. W końcu bardzo niewygodnie jest mieć w Grecji rząd, który ostro sprzeciwia się polityce, przez którą wzrosły nierówności w wielu krajach rozwiniętych, i który bardzo chce ograniczyć nieskrępowaną władzę bogatych. Najwyraźniej unijni politycy są przekonani, że w końcu obalą grecki rząd, zmuszając go do przyjęcia umowy będącej wbrew jego mandatowi.

EBC w tej chwili prowadzi politykę monetarną prowadzącą do załamania greckiego systemu bankowego. Grecy rozważają oddanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości: Greckie władze oświadczyły, że poważnie zastanawiają się nad pozwaniem Europejskiego Banku Centralnego za utrzymanie kwoty pożyczek ratunkowych dla greckich banków na dotychczasowym poziomie (90 mld euro), bez jej zwiększania o 6 mld euro, o co prosiły Ateny i co pozwoliłoby bankom nadążyć z uzupełnianiem zmniejszających się depozytów.

Cały świat zastanawia się jaki jest cel prowadzonej przez Greków rozgrywki. Raczej nie jest to działanie pozbawione planu. Zastanówmy się więc jakie oni mogą mieć możliwości działania:

1. Grecja może ulec naciskom i kontynuować „zaciskanie pasa” pod dyktando „trojki”. Dotychczasowe efekty są zdumiewające. Czegoś takiego nie obserwowano od czasu Wielkiego Kryzysu w USA: Spadek PKB o ponad 25% (od 2009 roku), a jedna czwarta populacji (w tym połowa osób poniżej 25 roku życia) bez pracy. Do tego oczywiście drastyczny spadek dochodów i rosnąca nędza.

Kontynuowanie tej „drogi sukcesu” jest celem zakłamanych „władców zachodniego świata”. Jedność jaką zdołano przy tym osiągnąć jest godna podziwu – gdyby ruchom lewicowym w czasach kominternu udała się taka sztuka – pewnie do dziś rządziliby Europą ;-). Komunistom jednak nie udało się zachować wiary we własne kłamstwa. Dlatego brakło obecnej jednomyślności w łgarstwach i inwektywach. Na przykład tekstu niejakiej Anny Słojewskiej o tym, że „populiści z Aten pchają swój kraj ku przepaści” nie powstydziłaby się „Trybuna Ludu” z czasów „zaplutych karłów reakcji”. Autorka pisze między innymi: „gdy partner kłamie, nie dotrzymuje obietnic, szantażuje i uważa, że pieniądze mu się po prostu należą, to można już tylko wyprosić go z sali. I to się stało w sobotę w Brukseli”. Brukselscy politycy – łącznie z naszym „Donaldinio” twierdzą, że było dokładnie odwrotnie: to Grecy zerwali negocjacje. Ale kto by dociekał jak było naprawdę? Liczy się ogólne wrażenie…..

W przypadku Polaków powszechne oburzenie na Greków jest poniekąd zrozumiałe. Czemu Grecy mają mieć lepiej niż my? Czemu nie chcą się zgodzić na bycie niewolnikami we własnym kraju? To nie boli – wystarczy jakoś ładnie to nazwać („uelastycznienie rynku pracy?”). Czemu nie chcą się zgodzić na wyprzedaż majątku (chociażby te swoje wyspy), całkowitą utratę finansowej suwerenności i niszczenie rodzimej przedsiębiorczości (recepty znad Wisły to jeszcze większa fala bankructw)? To o tym mają zdecydować Grecy w niedzielę. Nie o wyjściu ze strefy euro – jak próbują nam to wmówić media.