Polska polityka razi swą doraźnością. Politycy uważają, że każda podłość im ujdzie na sucho (i uchodzi) – wystarczy trochę odczekać. Wtedy mogą bagatelizować konsekwencje swych czynów mówiąc: „odgrzewane kotlety”. Nikt na przykład nie zapyta Tuska o stocznie, albo Buzka o kopalnie, bo to „odgrzewane kotlety”.

Tymczasem w Wielkiej Brytanii ostatnio głośno zrobiło się o raporcie McCrone, z roku 1974! Dlaczego? Raport ten dotyczył nowo odkrytych złóż ropy naftowej na Morzu Północnym. Autor proponował utworzenie funduszu zasilanego dochodami ze sprzedaży tej ropy. Fundusz miał służyć rozwojowi regionalnemu. Szkocja, przy której wybrzeżu usytuowane były złoża, miała stać się bogata jak Szwajcaria. Raport utajniono. Rozwiązania podobne do proponowanych w nim zastosowano w Norwegii. Teraz norweski fundusz ma wartość 500mld funtów. Fundusz Szkocji wynosi … zero, a Szkocja jest jednym z uboższych krajów w Europie.

Cała „afera” ze szkocką ropą została ujawniona w roku 2005 w wyniku przyjętej kilka lat wcześniej ustawy o dostępie do informacji. W The Independent ukazał się artykuł o skradzionym Szkotom „czarnym złocie”. Temat powrócił przed referendum w sprawie odłączenia Szkocji. Dyskusja pod opisującym go artykułem w „Herld Scottland” liczy aż 400 komentarzy. Kto wie, czy to nie zaważy na wyniku referendum.

 

To referendum jest niesłychanie ważne dla przyszłości Europy. Sukces Szkotów może zachęcić wiele innych małych regionów, gnębionych przez chciwe państwa. Rozpadu państwa obawiają się głównie Hiszpanie. Choć gdyby liczby miały decydować, to w czołówce regionów pretendujących do samodzielności powinno być Podkarpacie. Ten region nie dość, że jest okradany z jego zasobów ropy i gazu, to jeszcze zabiera mu się przychody z granicy zewnętrznej UE i gnębi niesprawiedliwymi podatkami.

 

W obawie przed szantażem gazowym Rosji, prasa analizuje "zagrożenie gazowe dla naszej gospodarki”. Na tle Europy nie wyglądamy najgorzej:

Krajowe wydobycie w zasadzie mogłoby pokryć potrzeby gospodarstw domowych. Największym problemem jest przemysł (głównie chemiczny).

Obecna sytuacja mogłaby być wykorzystana dla zintensyfikowania polskich inwestycji w zakresie energetyki oraz walki z niekorzystną dla Polski ideologią „globcio”.

Możliwości krajowego wydobycia na Podkarpaciu szacowano na 52-65 mld m3 (kilkuletnie zapotrzebowanie na gaz). A przecież nowe złoża są cały czas odkrywane (vide Siedliczka).

W Polsce pojawiają się także inne ciekawe projekty dotyczące energetyki, które może w obecnej sytuacji doczekają się większego wsparcia.

Dobre perspektywy stwarza też gazyfikacja węgla.

Powstaje u nas alternatywne rozwiązanie dla energetyki wiatrowej (bez wiatraków).

Słynny "odwiert toruński" potwierdził dobre perspektywy geotermii.

 

 Ciekawą analizę przyczyn dla których Szkocja widzi szanse na uzyskanie niepodległości napisał Felix Salmon. Po kolei omawia on wpływ następujących czynników:

  1. UE
  2. Rządy torysów 1979–1997
  3. Wojnę w Iraku 2003
  4. Kryzys finansowy 2008
  5. Wybory w WB 2010

1. UE to bezpieczny obszar dla małych krajów – takich jak Słowacja. Szkocja nie jest więc zdana na protektorat Wielkiej Brytanii.

2. Rządy Thatcher-Major były dla konserwatywnej Szkocji rozczarowujące. Partia Konserwatywna dbała bowiem głównie o interesy Londynu.

 

3. Partia Pracy nie cieszyła się zbytnim poparciem w Szkocji. Jednak Tony Blair był Szkotem! Niestety wojna w Iraku 2003 roku doprowadziła do upadku jego gabinetu.

 

4. Szaleństwa sektora bankowego, z centrum w Londynie – zakończone kryzysem 2008 roku. Ten kryzys podkopał wiarę Szkotów nie tylko w angielskie elity, ale też w elity szkockie (Gordon Brown to także Szkot), które dla prywatnej kariery decydowały się działać dla dobra finansjery.

 

5. Partia Pracy była zła, ale powrót do władzy Partii Konserwatywnej – jeszcze gorszy. Szkocja nie głosowała na Camerona i nie poopiera go. Nie ma dość siły, aby go odrzucić w wyb orach powszechnych, ale referendum to co innego.

USA wprowadza nowe sankcje gospodarcze wobec Rosji. Według Obamy sankcje "nasilą izolację polityczną Rosji i ponoszone przez nią koszty, zwłaszcza w dziedzinach ważnych dla prezydenta (Władimira) Putina i ludzi z jego otoczenia".

Sankcje dotyczą sektora naftowego i finansowego. O ile dalsze restrykcje dotyczące transakcji rosyjskich banków dotkną głównie te banki, to z sektorem naftowym sprawa jest bardziej złożona. Sankcje mają ograniczyć dostęp rosyjskich firm do technologii umożliwiających poszukiwanie nowych złóż. Dotyczy to w szczególności Arktyki i gazu łupkowego. Problem w tym, że taka działalność jest prowadzona przez spółki z udziałem firm zachodnich (Exxon i BP).

Deutsche Bank opublikował analizę problemu baniek spekulacyjnych w systemie finansowym. Z opracowania tego wynika, że powstawanie takich baniek jest cechą immanentną nowoczesnego systemu finansowego. Dawniej bańki spekulacyjne powstawały z powodu nierozsądnych spekulacji. Teraz powstają, aby system mógł funkcjonować. Dlatego przez ostatnie 20 pęknięcie jednej bańki powoduje powstanie następnych.

 

Przerażenie budzi to, że tym razem spekulacyjna bańka dotyczy obligacji państwowych i finansowanych nimi długów publicznych. To jest uboczny skutek „zarządzania kryzysem” w ciągu ostatnich 20 lat. Problem w tym, że gospodarka światowa wykazuje niski wzrost, malejącą inflację i w konsekwencji niskie rentowności obligacji. Z drugiej strony rosnące zadłużenie zwiększyło ryzyko niewypłacalności. Zakup obligacji staje się więc nieopłacalny.

 

Czy grozi nam w związku z tym katastrofa? Na pewno tak, jeśli rządy i banki nie podejmą środków zaradczych.

 

Przed rokiem 2008 także ukazywały się krytyczne teksty, które ukazywały ten problem. Jednak dokument wydany przez jeden z największych banków świata ma o wiele większą siłę oddziaływania.