Analiza początku świątecznych zakupów w USA pokazuje, że pomimo rosnącej popularności Androida (~ 52% rynku smartfonów wobec ~42% iOS), ciągle to użytkownicy systemów Apple wydają więcej na zakupy w internecie. Według analiz IBM przeciętny użytkownik iOS wydał w czarny piątek 127,92 dolarów, a użytkownik Andorida tylko 105,20. Podobnie wypada analiza ruchu w internecie (28,2% / 11,4%) oraz udziału w ogólnej sprzedaży (18,1/3,5). Podobne wyniki uzyskała firma Adobe, która twierdzi, iż z urządzeń z systemem iOS dokonano transakcji on-line na 543mln dolarów (77%), gdy z Androida zaledwie 148mln (4,9%).

Wniosek z tego prosty: nabywcy urządzeń z Androidem są bardziej oszczędni, mniej zamożni, lub spędzają długi weekend na ciekawszych rzeczach niż zakupy on-line. Co w tym dziwnego?

 

 

 

Norwegia jest jednym z krajów, w którym polityka równości płci jest od lat stosowana. Zaobserwowano w tym kraju paradoks: gdy ludzie mogą samodzielnie wybierać, co chcą robić, mężczyźni częściej wybierają „męskie” zajęcia, a kobiety „kobiece”! Ten norweski paradoks został opisany w filmie „Gender Equality Paradox” (film z polskimi napisami – naprawdę wart obejrzenia). Jeśli ktoś nie ma czasu, to powinien zobaczyć przynajmniej puentę: jak norwescy naukowcy twierdzący, że różnice między płciami mają charakter kulturowy, odnoszą się do wyników badań przeczących tej tezie.

 

 

 

 

 

„Prawa gejowskie muszą górować nad wszystkimi innymi, a szczególnie nieistotne w tym kontekście jawią się prawa chrześcijan”. Taka jest konkluzja starszego małżeństwa, których ustatkowane życie zostało zniszczone przez pedalską parę.

 

Natury oszukać się nie da i ta pedalska zaraza prędzej czy później spotka się z ostrą reakcją społeczeństw. Dlatego ich działalność napawa obawą także homoseksualistów, którzy chcieliby żyć w spokoju, traktując seksualizm jako sprawę prywatną.

 

Ciekawe wyniki daje zestawienie nierówności mierzonych współczynnikiem Giniego przed i po uwzględnieniu podatków i transferów. Podobno polski system redystrybucji dochodów jest najbardziej skuteczny!

 

Czy w związku z tym nasze przekonania, że w Polsce następuje redystrybucja od biednych do bogatych, są subiektywne?

 

„Puls Biznesu” w komentarzu przywołuje Branko Milanovic, autor książki „The Haves and the Have-Nots” te same procesy, które zmniejszają globalną nierówność (tworząc miliony nowych przedstawiciele klasy średniej w takich państwach jak Chiny) zwiększają jednocześnie nierówność w obrębie państw rozwiniętych. Nasilenie globalizacji w ostatnich dekadach powoduje coraz większe rozwarstwienie dochodów wewnątrz poszczególnych krajów.

 

Taki obraz nieuchronnych procesów globalizacji, niwelowanych przez przepływy socjalne jest zbytnim uproszczeniem. Przede wszystkim nie można pominąć efektów monetaryzmu. Monetaryzacja bogactwa ułatwia jego kumulację, a wzrost znaczenia hazardu w gospodarce musi prowadzić do wygranej nielicznych (którzy na dodatek korumpując i szantażując rządy zabezpieczają się przed przegraną).

 

Na dodatek w Polsce prowadzona jest polityka gospodarcza prowadząca do wzrostu nierówności. Przykładów konkretnych działań władz mających taki efekt można mnożyć. Taki był (zamierzony) efekt prywatyzacji. Taki ma być efekt metropolizacji. Na dodatek mająca równoważyć efekty tych działań redystrybucja jest oparta na najgorszym z możliwych podatków: opodatkowaniu pracy w postaci „składek ZUS”.

 

To nie są subiektywne odczucia, ale opinie potwierdzone licznymi badaniami naukowymi, które przy okazji pokazują negatywny wpływ obecnego poziomu nierówności na rozwój gospodarczy. Wymienić należy tu przede wszystkim ekonometryczne modele Jana Jacka Sztaudyngera. Na Uniwersytecie Rzeszowskim wydawane jest czasopismo „Nierowności Spoleczne a Wzrost Gospodarczy, poświęcone tej tematyce.

 

Wycieczka po stronach internetowych polskich mediów „głównego nurtu” to przeżycie ekstremalne. Można to porównać do spaceru bohatera „Lalki” Bolesława Prusa po Powiślu. Obraz nędzy i beznadziei. Tyle że w wirtualnym świecie jest to nędza intelektualna, a beznadzieja jest większa z powodu braku elit, które przynajmniej byłyby świadome sytuacji. „Wprost” reklamuje „łamiący tabu” film o pedałach. „Rzeczpospolita” eksponuje sprawę listu idiotki z profesorskim tytułem do Papieża. W „Dzienniku” zdziwienie, że nawet dla TVN wynurzenia jakiegoś zboka to było zbyt wiele. Dodatkowo wykład Jacka Żakowskiego na temat „naukowości gender”. Ponoć jest w tym jeszcze trochę nieścisłości – tak „zresztą jak w fizyce, chemii i w innych dziedzinach wiedzy”. Aż dziw bierze, że ten facet nie wykłada na najlepszych uniwersytetach. Przegrywa konkurencję z jakąś celebrytką, która tłumaczy studentom, że „dupa rządzi światem”. Chyba słusznie – bo „Powiślem” rządzi z całą pewnością.