- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Miałem nie komentować śmierci Tadeusza Mazowieckiego. Każda śmierć skłania do zadumy. Jednak trudno przejść do porządku dziennego nad działaniami naszych mediów, które nawet w obliczu śmierci nie potrafią zachować powagi. W dniu śmierci Mazowieckiego jedna z telewizji przypomniała film „Porwanie Agaty”, nakręcony przez agenta SB na kanwie wydarzeń, które kompromitują zarówno Mazowieckiego, jak i jego „grubą kreskę”. Myślę: przypadek. Ale na drugi dzień połowę wiadomości radiowych (PR1) zajęło wychwalanie Wielkiego Przywódcy za to, że podjął się i utrzymał. Druga połowa – jak jest źle: bezrobocie, biurokracja, zły klimat dla przedsiębiorczości etc..... A przecież to są w dużej mierze rezultaty działań rządu T. Mazowieckiego.
W dzień pogrzebu (dzisiaj) zamiast skupić się – zgodnie z polską tradycją – na dodatnich stronach działalności tego polityka, PR1 opowiada o tym, że Jego szacunek dla innych wynikał z przekonania, że możemy się różnić, ale powinniśmy się szanować. To dlatego uwiarygadniał swym autorytetem ludzi, którzy z kpiny i poniżania przeciwników uczynili główny oręż walki politycznej?
Po prostu szczyt obłudy. Dlatego dzień 3 listopada powinien być ogłoszony „świętem obłudy”. Może by jakąś nagrodę ustanowić?
- Szczegóły
- Kategoria: Geopolityka - Bliski Wschód
Żydzi są wściekli na Amerykanów za potwierdzenie tego, że to oni dokonali nalotu na syryjskie cele militarne. Pretekstem była obawa, że Syryjczycy przekażą swą broń (rakiety przeciwlotnicze) terrorystom. Jeśli Izrael uważa, że zrobił dobrze, to po co te tajemnice? Może dlatego, że reszta świata nie rozumie zasad etyki, zbudowanej na zamiarach domniemanych?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Profesor SHG, Leokadia Oręziak była wczoraj gościem TVN CNBC. W dyskusji dotyczącej OFE odniosła się między innymi do stanowiska KNF. Wyraziła swe zdziwienie, że ta instytucja tak jawnie występuje przeciw państwu Polskiemu i rządowi. Sam fakt obrony OFE do upadłego jej nie dziwi. Wskazała ona na podobieństwo Polski i USA. W obu tych państwach największy wpływ na legislację mają przedstawiciele sektora usług finansowych, którzy traktują pracę dla państwa jako przerwę w swej karierze zawodowej i okazję do lobbowania dla swych mocodawców.
Poruszono także krótko temat Trybunału Konstytucyjnego, który jest postrzegany jako ostatni bastion obrony OFE. Pani Profesor zwróciła jedynie uwagę, że tych ludzi nie obchodzi los państwa. To zrozumiałe, że w krótkiej rozmowie nie drążyła ona tematu, wykraczającego poza jej specjalizację. Jeśli jednak mówimy o instytucjach państwa, działających na jego szkodę, to bez wątpienia Trybunał Konstytucyjny wiedzie prym. Przygotowywany scenariusz jest następujący: TK uznaje za niekonstytucyjną ustawę budżetową, gdyż została ona uchwalona w oparciu o przepisy, które jeszcze nie obowiązują (a konkretnie: zmiany w OFE zostały uwzględnione w wyliczeniu deficytu). Taka decyzja TK oznacza w praktyce albo bankructwo państwa, albo konieczność zmiany Konstytucji w celu zawieszenie limitu zadłużenia. Obrońcy OFE zapewne mogą liczyć na wystarczające poparcie w parlamencie, aby szantażować całe państwo brakiem odpowiedniej większości parlamentarnej.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Jeśli kierujesz się w życiu przesłankami moralnymi, to lepiej pracować dla bankierów, niż w „Dolinie Krzemowej”. Lepszy Goldman Sachs niż Google. Tak twierdzi noblista Robert Shiller.
No bo u Google'a możesz się głowić nad jakimiś drobnymi ulepszeniami, a w Goldman Sachs można zmieniać świat na wielką skalę i w sposób trwały!
Jakaś reinkarnacja Lenina?
Dalej jest jeszcze lepiej: „Każda istotna działalność człowieka musi być finansowana”.
To jednak Lenin był lepszy – bo on przynajmniej wiedział na jakim świecie żyje.
Jeden z uczestników dyskusji nie mógł wprost uwierzyć, że takie wypowiedzi słyszy od laureata nagrody Nobla.
Widać jak powszechne jest przekonanie, że nie wystarczy wspieranie jedynie słuszną ideologii, aby byle dureń dostał Nobla z ekonomii.
PS.
Objaśnienie do użytych analogii: http://blog.argumenty.net/blog/2013/11/03/noblista-lenin/
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Rząd USA ogłosił, że będzie w większym stopniu brał pod uwagę kryteria ekologiczne, przy akceptacji finansowanych przez Bank Światowy i inne tego typu organizacje inwestycji energetycznych. Wyjątkiem mają być kraje biedne i rozwijające się, które nie mają alternatywy dla węgla. Polski to raczej nie dotyczy. Bo po pierwsze my bardziej zależymy od UE, niż BŚ, a po drugie „zastaw się a postaw się” (organizacja szczytu klimatycznego w Polsce zakrawa na ucztę ludożerców, organizowaną przez „danie główne”).
Ciekawe, czy któryś z naszych nadzwyczaj rzetelnych naukowców odważy się zapytać, czy czasem nie jest tak, że „ocieplenie skończyło się 15 lat temu”. A przecież argumenty nie są wysane z palca.
W sierpniu br. ukazał się artykuł w brytyjskim „Daily Mail”, w którym znalazły się przecieki z przygotowywanego do publikacji raportu IPCC. Główną tezą artykułu jest to, że prognozy klimatologów były całkowicie błędne. Pokazuje to między innymi poniższa ilustracja (kolorowe linie pokazują prognozowany wzrost temperatury, a gruba linia – wynik rzeczywistych pomiarów) :
Rząd Tuska zdaje się trochę trzeźwieć. „Reprezentująca w debacie rząd wiceminister w resorcie ochrony środowiska Beata Jaczewska przyznała, że od 2008 roku rząd Tuska jest w swoistej pułapce klimatycznej.” W przypadku tego rządu nie da się wykluczyć, że to swoiste „stanowisko negocjacyjne” - wszak panuje opinia, że w u Polskich polityków wszystko można kupić. Takie stanowisko może być podbijaniem ceny. Ugodowość na „szczycie” będzie znakiem, że się dogadali.
Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego, że Globcio jest jednym wielkim oszustwem, to powinien zastanowić się dlaczego tak mało miejsca poświęca się kwestii pochłaniania CO2, a tak dużo jego emisji. Może dlatego, że kraje przeznaczone do wydojenia (jak Polska) mają za dużo lasów?