- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Popularne filmy „gangsterskie” pokazują głównie najczarniejszą stronę działalności mafii: kontrolę nad światem przestępczym sprawowaną przy pomocy nie cofających się przed niczym „żołnierzy”. Tymczasem większa część działalności mafii zawsze nosiła znamiona legalności. Mafii nie płaci się haraczu, tylko opłatę za sprawowaną opiekę. Ta opieka niekoniecznie jest fikcją. Mafia dba w zamian o porządek i jeśli trzeba, potrafi pomóc w karierze lub zniszczyć konkurencję.
Trudno powiedzieć, kto jest klientem mafii w każdym pojedynczym przypadku. Ale trudno uznać, że tak wiele przykładów bezdusznego niszczenia przedsiębiorstw wynika z czystego przypadku i urzędniczej bezmyślności. Prasa donosi o takich przypadkach regularnie i nic się nie zmienia. Na przykład uznano, że karetki to samochody osobowe i nakazano zapłacić 1 mln zł akcyzy. Albo inny urzędnik uznał, że cygara to nie cygara i zakazał produkcji.
Powstał nawet program cykliczny w telewizji (choć tytuł jest mylący, bo przecież mafia nie jest „Państwem w państwie”, tylko stanowi jeden z filarów III RP.
Ulubionym narzędziem w rękach mafii jest podatek VAT (zob. Władza zabija VAT-em”).
Cezary Kazimierczak znany jest z niewyparzonego języka i czasem go „ponosi”. Trudno jednak nie przyznać mu racji, gdy pisał w liście do Jacka Kapicy: Nie ma miesiąca, żeby Pana ludzie nie weszli do jakiegoś sektora gospodarki i bez zmiany jakichkolwiek przepisów nagle powiedzieli, że to, co do tej pory robiliśmy w zakresie prawno-podatkowym, było niezgodne z prawem i każą płacić podatki pięć lat wstecz wraz z odsetkami. Tymi praktykami jest zbulwersowany nawet NIK.
- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
Inżynier IT to młody biały mężczyzna. Taka jest norma. Tymczasem jedno z kluczowych funkcji inżynierskich w Google pełni pochodząca z Iranu Parisa Tabriz. Nosi ona tytuł „księżniczki bezpieczeństwa” ("Security Princess") i odpowiada za bezpieczeństwo użytkowników przeglądarki Google Chrome. Tytuł "Security Princess" Parisa wymyśliła, bo inżynier bezpieczeństwa informacji było zbyt nudne. .
Na początku tego roku, Google stał się pierwszym w Dolinie publikować dane na różnorodność swoich pracowników. Wykazały one, tylko 30 z każdych 100 pracowników to kobiety.
Działania na rzecz różnorodności są w Dolinie Krzemowej popularne. W Google na 100 osób 30 to kobiety. Oczywiście nie ma mowy o tym, aby zatrudniać dziewczyny tylko dla statystyki. Jednak pewne preferencje dla kobiet są faktem. Business Insider też nie opublikował tekstu na temat Parisy Tabriz z uwagi na jej niezwykłe osiągnięcia, tylko dlatego, że jest zaprzeczeniem stereotypów.
- Szczegóły
- Kategoria: Filozoficznie
Krótka odpowiedź chrześcijanina na tytułowe pytanie musi brzmieć: NIE. Należy jednak przy tym poczynić pewne zastrzeżenia. Trudniejsze od samego pytania jest zagadnienie „osądzania”. Wszak Chrystus przestrzegał: nie osądzajcie, a nie będziecie osądzeni. To zagadnienie jest bardzo trudne – zwłaszcza w Polsce. Nie tylko z powodu wielu nie rozliczonych krzywd, ale przede wszystkim – szerzącej się „michnikowszczyzny”, która zabrania osądzania postaw.
Zakaz Chrystusa nie dotyczy jednak sądów dotyczących postaw. Wręcz przeciwnie. Nie tylko sam Chrystus stanowczo osądzał różne postawy, ale i zachęcał do tego uczniów (jeśli nawet Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik [Mt 18]). Jeśli przyjmiemy personalistyczny punkt widzenia, nie ma w tym żadnej niekonsekwencji. Dynamizm rozwoju człowieka-osoby, zakłada prawo do błądzenia. Nie możemy więc z całą pewnością powiedzieć, że jakiś człowiek zostanie potępiony. Możemy jednak sądzić, że jego zbawienie wymaga zmiany postawy.
Weźmy jaskrawy przykład żołnierzy Hitlera. Zdarzały się wśród nich przypadki nawet heroiczne – gdy pojedyncze osoby wybierały własną śmierć, nie godząc się na postępowanie niezgodne z własnym sumieniem. Możemy jednak mówić o tym, że to była organizacja zbrodnicza, a służenie jej z oddaniem zasługiwało – w świetle Ewangelii – na wieczne potępienie. Nie może być przy tym mowy o usprawiedliwieniu z powodu braku zrozumienia, lub ślepego posłuszeństwa. Nie bez przyczyny głupota jest według Ewangelii ciężkim przewinieniem.
Analogiczna sytuacja występuje w przypadku ekonomistów – choć oni nie tworzą jednolitej struktury zła. Bycie ekonomistą nie jest samo w sobie moralnie naganne (tak jak na przykład bycie prostytutką). Jednak oddanie czynieniu zła jest wśród ekonomistów tak powszechne i tak bezgraniczne, że nie powinniśmy się wahać przed formułowaniem stanowczych ocen. Nawet jeśli można się z tego powodu spodziewać różnych przykrości. Obserwowana reakcja ekonomistów na krytykę jest zresztą dość znamienna. Jeśli chodzi o ocenę etyczną opartą o religijny system wartości, to rozsądne byłoby liczyć na jedną z dwóch postaw: jeśli naszą opinię skierujemy ku osobom nie wierzącym w Chrystusa (o co na podstawie ich czynów można podejrzewać większość ekonomistów), to powinniśmy spotkać się z obojętnością. W przypadku chrześcijan należałoby spodziewać się przynajmniej chwili refleksji (wszak chodzi o duszę!). Tymczasem ekonomistów rozpiera pycha: co mi tu będziecie wyjeżdżać z jakimiś teoryjkami. To my wiemy i rozumiemy. Czytaliśmy Smitha i Friedmana. A jeśli ktoś ma wątpliwości, to jest ignorantem i/lub tępym komuchem. Dla większości ludzi objawem opętania są nieludzkie wrzaski, miotanie przekleństw i strach przed symbolami wiary. W mądrych księgach dotyczących duchowości można jednak znaleźć wiele argumentów za tym, że to właśnie pycha stanowi najskuteczniejszą broń szatana i jej należy się obawiać najbardziej.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Nieomal euforia zapanowała w świecie finansów, gdy najnowszy raport o bezrobociu w USA pokazał, że tak dobrze ni -bylo od 6 lat – bezrobocie spadło poniżej 6%.
Jak ten wskaźnik przekłada się na wyniki finansowe firm? Można podać szereg hipotez. Na przykład:
- niższe bezrobocie oznacza wzrost gospodarczy (więcej skłonnych wydawać pieniądze klientów);
- spadek bezrobocie to spadek wydatków socjalnych i lepszy stan finansów publicznych;
- przy niskim bezrobociu płace rosną i rosną koszty wynagrodzeń w przedsiębiorstwach.
Ten ostatni argument przez analityków nie jest podnoszony Zapewne słusznie – bo koszty wynagrodzeń liczą się coraz mniej. NYT opisuje historię jednej z pracownic Dunkin Donuts – 32-letniej Marii Fernandes, która niedawno zmarła tragicznie. Jej praca była trudna, gdyż musiała dojeżdżać do trzech różnych lokalizacji. Pracowała tak ciężko, że brakowało jej czasu na sen. Miała w zwyczaju „dosypiać” w samochodzie z uruchomionym silnikiem. Aby nie brakło paliwa – woziła kanister z benzyną. On się musiał przewrócić, gdy spała i szkodliwe opary spowodowały jej śmierć. Portal businessinsider.com (BI) analizuje ekonomiczne aspekty tej historii. Wynagrodzenie Fernandez było tak niskie, że miała kłopoty z zapłaceniem 550 dolarów czynszu miesięcznie. Ten wypadek nie jest jednostkowy. W wielu miejscach w USA, płaca minimalna nie daje dochodów pozwalających na normalne życie nawet osobom bardzo zdeterminowanym i sumiennym.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Cezary Mech w ciekawym artykule zestawia medialne przekazy z tego co dzieje się na świecie. Twierdzi on, że mamy „różne prawdy w przekazie medialnym w Polsce i na świecie”. Bo w Polsce media wałkują „miałkie” expose premiery, a na świecie żyją protestami w Hong Kongu. Cezary Mech pisze między innymi: "zarówno chińskie jak i rosyjskie media kpią sobie ze spontaniczności demonstracji. Udowadniając na wiele sposobów że zostały one zorganizowane przez USA". Przytacza na dowód fragment artykułu, w którym zachodni dziennikarz informuje o tym, że media rosyjskie przekazują to, co piszą media chińskie. Nie ma mowy o "kpinach ze spontaniczności".
Czy ten protest jest spontaniczny?
Ruch „Occupy Central” powstał 27 marca 2013. Jego inicjator – uniwersytecki profesor prawa Benny Tai, planując protesty publicznie szacował, że przyłączy się do nich ok. 10 tysięcy osób. Mówił o tym zresztą publicznie. Relacja Mecha to już nie jest manipulacja w stylu gazet jakie czyta, tylko zwykłe kłamstwo.
Ciekawym przykładem problemu, który porusza Cezary Mech są relacje z ostatnich wystąpień wiceprezydenta USA Joe Bidena. Portal Russia Today zwrócił uwagę na dwa wątki w jego wystąpieniu:
1. Joe Biden przyznał, że ISIS został sfinansowany przez wrogów prezydenta Syrii Assada, ale w tym gronie nie dostrzegł USA. Wszystkiemu winni są za to sojusznicy Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.
2. Biden powiedział także, że USA rozpoczęły nakładanie sankcji na Rosję, nie licząc się z zastrzeżeniami UE (więcej na ten temat pisze na swym blogu B. Jeznach).
Deklaracje niezmiernie ważne. Jedna z telewizji nadała w programie informacyjnym długą relację ze spotkania ze studentami, na którym padły powyższe deklaracje. Ale skupiono się tylko na jednym: stwierdzeniu, że „niełatwo być wiceprezydentem USA”. Bidena przedstawiono jako jowialnego faceta, który czasem coś chlapnie i za to właśnie Amerykanie go kochają.
To przypomina niektóre relacje z pierwszej wizyty Gajowego w USA. Jeśli któryś z dziennikarzy nie był zachwycony z tego powodu, że prezydent Polski rozmawia z samym prezydentem USA, to przynajmniej starał się przedstawić jego wypowiedzi jako gafy jowialnego pana w średnim wieku. Tymczasem w czasie tej wizyty Komorowski podważył sens suwerenności państwa, które reprezentował. Skrytykował mianowicie UE za „prawo weta”. Wniosek prosty: po co mają słabsze kraje o czymś decydować, jeśli wielcy się dogadają?
To, że ktoś ma skłonność do robienia gaf i pozuje na „swojego chłopa” nie oznacza, że to co mówi nie ma znaczenia.