„Ludzie kultury” z Polski, Europy i świata ruszyli na pomoc Adasiowi Michnikowi. Najwyraźniej jego skuteczność w „pałowaniu polskiej świadomości” słabnie. W liście otwartym owi „ludzie kultury” domagają się wystawienia w katolickim kraju bluźnierczej „sztuki”. Dlaczego?

Jako ludzie kultury domagamy się przestrzegania wartości, jaką jest wolność wypowiedzi.

Być może zainspirowało to młodego aktora, który na swoim prywatnym profilu społecznościowym napisał:

Moi znajomi z FB, którzy mają zdjęcia z „parady równości” czyli z pedałami i z Grodzko wyp…ją

I tu się pomylił!

Wbrew obiegowym opiniom społeczna gospodarka rynkowa ma w Niemczech ściśle określone ramy czasowe. Są to lata 1948-1966. W tym czasie udało się zbudować podstawy potęgi niemieckiej gospodarki. Później nastąpił rozwój państwa opiekuńczego.

Zasady społecznej gospodarki rynkowej odwołują się do nauki społecznej Kościoła Katolickiego. Obecnie znaczenie religii w życiu społeczeństw europejskich znacznie osłabło. Jednak trwający kryzys jest okazją do refleksji nad gospodarką. Nie należy się więc dziwić, że niemieckie Kościoły chrześcijańskie wystąpiły z inicjatywą budowy „kapitalizmu nacechowanego odpowiedzialnością za ludzi”.

Dziennikarze powołujący się na opinie użytkowników internetu mają dziwaczną manierę nazywania ich „internautami”. Konsekwentnie wyniki ankiety telefonicznej powinni poprzedzać pytaniem: a co na to telefoniarze?

Jednak obecnie w dorosłe życie wchodzi pokolenie ludzi, dla których internet jest bardzo ważnym obszarem działalności. Już widać tego skutki – i to w skali globalnej. Młodzi ludzie nie muszą czekać, aż zgrzybiali „mędrcy” przekażą im władzę. Mogą tworzyć swój alternatywny świat, pozbawiony wielu istniejących w realu ograniczeń, fałszu i konwenansów.

 

Afera podsłuchowa jest dla wielu aktywnych w sieci ludzi doskonałym pretekstem dla ekspresji swych poglądów. Rozwój tej afery ujawnia nieprawdopodobną wręcz niekompetencję ludzi na szczytach władzy.

Obserwując rozwój afery podsłuchowej, politycy PiS z pewnością wietrzą swoją szansę na powrót do władzy. W zasadzie nie wiadomo na jakiej podstawie. Na tej tylko, że ktoś odsłonił kulisy działania rządzącej mafii? Że w ich działaniach więcej jest sprytu niż mądrości? Że prezes NBP to wyjątkowy bufon? Naprawdę ktoś jest zaskoczony? Kogoś  to bulwersuje? A może bulwersujący jest język jakiego używają politycy przy wódce? Nawet jeśli - to chyba nie liczy na to, że jego niesmak podziela większość wyborców?

 

Teraz media zajmują się Tuskiem, a politycy opozycji zachowują się dość biernie. Dlatego może powstać mylne wrażenie następowania zmian w opinii publicznej i „zarządzających” nią mediami. W kampanii wyborczej znów pojawią się brudne chwyty, a na pierwszą linię frontu wrócą sprawdzeni funkcjonariusze propagandy. No i skończy się pewnie jak zwykle.

 

Z różnych stron słychać głosy, że PiS nie potrafi wykorzystać sytuacji (Konrad Piasecki, Marek Magierowski). Ale przecież oni mają swój „plan”. Najpierw rząd techniczny, a potem wybory. Dlaczego taka kolejność? Bo wiadomo czym grozi organizowanie wyborów przez Sienkiewicza. Na nieszczęście polityka, który wygłaszał tą opinię, dziennikarka spytała: czym konkretnie to grozi. No i mieliśmy przedsmak katastrofy..... :-(.

 

Dziwne jest to wszystko. Zwłaszcza jeśli pamiętamy, że w podobnych okolicznościach – gdy sypał się rząd SLD – obecny prezes PiS postawił trafną diagnozę strategii politycznej opozycji: TKM. Oznaczało to właśnie strategię korzystania z okazji.

 Polska Konstytucja jest warta niewiele więcej, niż papier na którym ją wydrukowano. Widać to wyraźnie po reakcjach po ostatniej aferze podsłuchowej. Prokurator Generalny zareagował na fakt oczywistego łamania prawa w rozmowie Nowak – Parafianowicz. Równie oczywiste deptanie konstytucji przez parę Belka – Sienkiewicz zostało uznane za coś zupełnie normalnego.

Leszek Balcerowicz jest zdania, że „Belka musi odejść”, gdyż przypadki naruszenia norm konstytucyjnych i elementarnych obyczajów powinny mieć swoje konsekwencje.

To, żeby prezesem NBP zajęła się prokuratura nikomu nie przyjdzie nawet na myśl. Balcerowiczowi chodzi wyłącznie o normy zachowania (dla Polski i standardów, które chcemy budować, byłoby lepiej, żeby to zachowanie (Marka Belki - red.) nie zostało uznane za coś normalnego).