W USA szykuje się wielka batalia sądowa między firmą Aereo, a oskarżającymi ją o naruszanie praw autorskich stacjami telewizyjnymi. Aereo pozwala klientom na nagrywanie programów telewizyjnych w wirtualnym rejestratorze, który umożliwia później strumieniowe przesyłanie programu do urządzenia. Aereo pobiera 8 dolarów miesięcznie za korzystanie z usługi dostępnej w kilku miastach USA. Nie wiadomo co złego jest w tej działalności, gdyż odbiorcy telewizji korzystają z własnych instalacji do zgodnego z prawem odbioru, a to co oferuje Aereo jest jedynie ulepszonym rejestratorem. Właściciele stacji telewizyjnych odgrażają się, że jeśli sąd podzieli to zdanie – przestaną nadawać sygnał drogą radiową.

 

Chyba jednak wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że czas klasycznej TV mija. W Polsce udało się nadawcom za publiczne pieniądze nieco opóźnić ten proces poprzez wdrożenie naziemnej telewizji cyfrowej.

 

Polska świętuje 15 lat naszego członkostwa w NATO. W TVP cieszą się, że nikt nam już dzisiaj nie mówi, że mamy siedzieć cicho. Tylko co to ma wspólnego z naszym stażem w NATO? Chyba więcej ze statystyką. Nawet w takim kraju jak Francja niełatwo trafić na takiego nadętego dupka jak Chirac.

 

Portal forsal.pl omawia ważny artykuł Marka Buchanana "Where's Economics When We Need It” (Gdzie jest ekonomia, kiedy jej potrzeba): Sześć lat temu kryzys finansowy pokazał, że wiele powszechnie uznawanych teorii ekonomicznych ma błędne założenia. Do dzisiaj „branża” zrobiła niewiele, a nawet nic, aby te błędy poprawić. [...]

Decydenci stwierdzili, że najlepsze naukowe czasopisma ekonomiczne wciąż nie publikują badań ani nie dostarczają narzędzi, które oni, bankowcy, mogliby zastosować w swojej pracy. Dominujący styl preferuje skomplikowane matematycznie i stymulujące intelektualnie teorie zamiast prostszych, ale za to bardziej przydatnych. – Jesteśmy w stanie długiego oblężenia – wyłożył jeden z nich – w czasie którego praktyczna ekonomia, która naprawdę działa, pozostaje poza najważniejszymi czasopismami naukowymi.

Ta krytyka przypomina jako żywo walkę z „wypaczeniami” socjalizmu nieboszczki PZPR. Jeśli rację ma Paul Craig Roberts, że „wielki kapitał po prostu kupił sobie amerykańską klasę ekonomiczną”, to nie ma co liczyć na zmiany. Początkiem procesu naprawczego musi być wyznanie prawdy. A w tym wypadku musi to być zewnętrzny osąd. Na szczęście istnieje jasna alternatywa dla zdominowanych przez neoliberalizm socjopatów.

Profesor Leokadia Oręziak z SGH po raz kolejny poddała druzgocącej krytyce reformę OFE:

Rewolucję OFE zrobiono tylko w krajach spoza pierwszego świata. Czyli wszędzie tam, gdzie lobbing korporacji finansowych nie natrafił na opór świadomej klasy politycznej i elit opiniotwórczych. Niestety, również u nas.

Krytyka OFE ma mocne podstawy. Zadziwia to, że nawet ukazanie się polskiego wydania pracy, na którą Pani Profesor się powołuje nie spowodowało żadnej dyskusji. Może dlatego, że w Polsce powstał system skłaniający ludzi do nierozsądnego rozporządzania swoim mieniem. To tak, jakby jakiś przestępca obiecał dziecku cukierek tylko po to, żeby je uprowadzić. Wiadomo, że dziecko się skusi, bo nie wie, jakie nieszczęście mu ten ktoś szykuje. Z emeryturami z OFE było podobnie.

 

Zestawmy z art 286 Kodeksu Karnego:

Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Nawet tylko 5 miesięcy pomnożone przez miliony oszukanych, pokazuje gdzie jest miejsce naszych „reformatorów”.

Polscy rolnicy się starzeją i sprzedają ziemię. Dwadzieścia pięć lat antychłopskiej propagandy przynosi efekty (zobacz Izabela Bukraba-Rylska "Polska wieś – poza zasadą tolerancji" + komentarz, Piotr Nowak "Trzeba bronić rodzinnych gospodarstw"). Narastający problem nie jest tak widoczny, gdyż ZUS działa cuda – młodzi ludzie zostają rolnikami na niby. Pomimo stale poprawiającej się sytuacji wsi, skutki polityki lat 90-tych nadal są znaczące. Politycy stawiali sobie wówczas za cel maksymalne zmniejszenie ilości osób żyjących z rolnictwa. Próbowano wbrew rozsądkowi poddać chłopów rygorom podatkowym (w tym ZUS) niemożliwym do udźwignięcia. Odrzucono też rozsądne propozycje ich udziału w prywatyzacji przetwórstwa. Doprowadziło to do sytuacji, w której rolnicy mieli bardzo mały udział (kilkanaście procent) w wartości dodanej branży spożywczej.

 

Dzięki dopłatom z UE sytuacja rolników nieco się poprawiła, ale nadal jest dużo gorsza w porównaniu z miastem.

 

Za rok 2012 GUS informował: najniższe wydatki, […] tak jak w ubiegłym roku, odnotowano w gospodarstwach rolników (790 zł) – o 24,4% poniżej przeciętnej dla gospodarstw ogółem (w 2011 r. o 27,5%). […] Wzrost realnego poziomu dochodu rozporządzalnego odnotowano w gospodarstwach domowych rolników o 7,5%. Na wzrost dynamiki realnej dochodu rozporządzalnego w grupie gospodarstw domowych rolników wpływ miał prawie 35% realny wzrost dopłat związanych (w 2011 r. - spadek o 8,4% ; w 2010 r. wzrost o 13,2%) […]. Należy pamiętać o niskiej wartości bezwzględnej dochodu z roku 2011 oraz o dużej skali wahań dochodów rolników pomiędzy kolejnymi latami.

Wzrost dynamiki dochodu rozporządzalnego w gospodarstwach rolników przyczynił się do zmniejszenia różnicy w poziomie dochodów rolników w odniesieniu do średniej

krajowej. W 2012 r. przeciętne miesięczne dochody na osobę w gospodarstwach domowych rolników były niższe o 13,5% od średniej krajowej podczas, gdy w 2011 r. niższe o 19,8% (w 2010 r. niższe o 14,1%, a w 2009 r. niższe o 20,7 %).

Zwraca też uwagę to, że udział dochodów z głównego źródła utrzymania w gospodarstwach domowych rolników to jedynie 69,4%.

 

Wieś ma bardzo wiele zalet. Przeciętna liczba osób w gospodarstwach domowych rolników 4.08 (ogółem 2,81). Najmniejsze nierówności dochodowe. Najniższe koszty utrzymania. A przede wszystkim – jest to jedna z najważniejszych branż naszej gospodarki.

 Fragment rządowego dokumentu opisującego polski sektor spożywczy:

 W roku 2012 wartość produkcji sprzedanej sektora (bez podatku od towarów i usług i podatku akcyzowego) wyniosła 204,6 mld zł. Odpowiadało to 21,4% produkcji sprzedanej przetwórstwa przemysłowego (co stanowi jeden z wyższych wyników w Unii Europejskiej) oraz 18% sprzedaży przemysłu ogółem. Sektor zatrudniał przy tym 386 tys. osób, co odpowiada 18,9% zatrudnionych w przetwórstwie przemysłowym oraz 15,6% zatrudnionych w przemyśle. Jak widać więc, sektor spożywczy jest kluczowy dla polskiej gospodarki.

Te statystyki nie ujmują małych gospodarstw produkujących tylko na własne potrzeby.

Podobno polska gospodarka eksportem stoi. Eksport branży rolno-spożywczej od chcili wejścia do UE wzrósł trzykrotnie

źródło grafiki: forsal.pl

W tym samym roku 2012 wartość produkcji rolnej wyniosła około 97 mld zł, a wartość dodana (netto) 31,4 mld zł.

Według spisu z 2010 roku, w Polsce liczba osób pracujących w rolnictwie w odniesieniu do zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin (RJW) wynosiła 1,9mln osób.