- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Minister Radziwiłł podsumowując rok pracy w resorcie wymienia wśród osiągnięć program „darmowe leki dla seniora”, oraz zatrzymanie procesu prywatyzacji szpitali. Rzeczywiście „poprzedni rząd próbował urynkowić służbę zdrowia, w której pacjent był raczej pozycją w bilansie, a nie osobą, której trzeba pomóc”. Jednak za nie robienie czegoś, rząd raczej w Polsce nie zapunktuje. Podobnie z „darmowymi lekami”, których jest tak mało, że pacjenci praktycznie nie widzą zmiany. Prawdziwa rewolucja szykuje się w przyszłym roku. Minister dużo mówi o zmianach organizacyjnych, ale do listy prospołecznych działań rządu można dopisać przede wszystkim „zapewnienie powszechnego dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej każdemu pacjentowi, także osobom nieubezpieczonym”. Obecnie jest to około 6% społeczeństwa. W dużej części są to osoby pracujące na umowę o dzieło. Minister słusznie zauważył, że one płacą podatki jak wszyscy, ale część tych podatków nie idzie – jak w przypadku pozostałych pracowników – na służbę zdrowia. Ale to przecież nie jest winą pracownika, a często nie ma on wyboru.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Wobec zagrożenia „populizmem” francuskie elitki postanowiły, że nie wystawią jako kandydata w wyborach prezydenckich kolejnego aroganckiego dupka, tylko kogoś o poglądach zbliżonych do Trumpa. Media już ogłosiły, że po zdecydowanej wygranej w pierwszej turze prawyborów francuskiej prawicy, to Francois Fillon będzie następnym prezydentem Francji.
Z takim przeciwnikiem Le Pen nie ma szans. Wyjątkiem jest lisi Nesweek – który wbrew sondażom (dają jej tylko 40% szans na wygraną z Fillonem) Le Pen jest coraz bliżej prezydentury. Równie inteligentny i znający się na rzeczy Jędrzej z „Rzeczpospolitej” woła tymczasem, że „Francja ma wreszcie przywódcę”. Znając trafność dotychczasowych przewidywań tych panów – może być różnie.
Ale jedno jest prawie pewne - Władimir Putin już może czuć się zwycięzcą. Zarówno Le Pen jak i Fillon uważają, że sankcje są absurdalne – a z Rosją trzeba współpracować a nie się bić.
Jakieś klik nastąpiło chyba nawet w naszej telewizji, bo informacji zamiarze instalacji broni rakietowej w obwodzie Kaliningradzkim nie potraktowano jako dowód na agresywną politykę Rosji. W komentarzu korespondent poinformował, że instalacje w Polsce i Rumunii mogą służyć do zaatakowania Moskwy i Soczi, a umieszczone w bliskiej odległości S400 mogą te instalacje łatwo zniszczyć. Dodał, że to najwyraźniej sygnał dla prezydenta Trumpa – by się zastanowił, czy warto wydawać krocie na coś, co można tak łatwo zniszczyć.
- Szczegóły
- Kategoria: Geopolityka
Polacy z uwagą śledzą doniesienia na temat formułowania rządu przez Prezydenta – elekta USA, Donalda Trumpa. Ogłoszone kandydatury potwierdzają, że Trump zamierza prowadzić politykę taką, jaką zapowiedział w kampanii wyborczej. Dotyczy to także polityki międzynarodowej – choć tu dużą niespodzianką może być nominacja na sekretarza stanu (odpowiednik ministra spraw zagranicznych) Mitta Romneya. Donald Trump spotkał się z tym politykiem w ostatni weekend. Jednak po rozmowie poinformowano jedynie, że dotyczyła ona geopolityki i obie strony są bardzo zadowolone z jej przebiegu. Zaskoczeniem jest nie tylko to, że Romney ostro krytykował wcześniej Trumpa, ale także to, że jest postrzegany jako krytyk Rosji Putina. Były ambasador Polski w USA wyznał nawet, że w razie tej nominacji, Polacy powinni w podzięce pielgrzymować do Częstochowy. Grozi nam bowiem ciągle, że Polska stanie się kartą w grze między Rosją a USA.
Innego zdania jest Jacek Bartosiak - który uważa, że wynik wyborów nie będzie miał znaczącego wpływu na geopolitykę prowadzoną przez USA. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zarysował on swoje postrzeganie sytuacji geopolitycznej następująco:
Amerykanie nie są już tak wszechpotężni jak w ostatnich 25 latach ani też, co oczywiste, nie dysponują niekończącymi się zasobami, zwłaszcza w porównaniu z łącznymi zasobami Chin i Rosji. Dlatego mogą mieć pokusę prowadzenia coraz bardziej elastycznej polityki wobec procesów zachodzących w Eurazji. [...]
Jeśli Chinom uda się odwrócić znaczenie „lądu" i „morza" [projektem „Nowy Jedwabny Szlak”], to wywrócony zostanie także niekorzystny dla nas dualizm gospodarczy, oczywiście kosztem zachodnich społeczeństw. Powstałaby wtedy zupełnie nowa architektura gospodarcza świata. Problem tylko w tym, że nie wiadomo, czy po drodze nie byłoby wojny. […]
W naszej sytuacji do dalszego rozwoju po strasznym XX wieku bezwzględnie potrzebujemy pokoju, ale jednocześnie dobrze by było, gdybyśmy znaleźli się w końcu w centrum systemu światowego handlu, a nie na jego peryferiach czy półperyferiach, gdzie jedynym naszym atutem jest tańsza siła robocza. […]
Powinniśmy z Chinami robić interesy, przyciągać do siebie chiński biznes, oczywiście na mądrych i korzystnych dla nas zasadach. Ale powinniśmy zarazem pamiętać, że jeszcze przez długie dziesięciolecia oddziaływanie kapitałowe Pekinu nie będzie miało większego znaczenia dla bezpieczeństwa Polski. […]
Chiny są supermocarstwem gospodarczym i moglibyśmy dzięki nim spróbować odwrócić pewne niekorzystne relacje, jakie mamy choćby z Niemcami, którzy cały czas dbają o to, by mieć nad nami przewagę organizacyjno-kapitałową. […]
Druga strona tego medalu jest taka, że im będziemy ważniejsi dla Amerykanów, tym większe będzie niebezpieczeństwo, że staniemy się ofiarą coraz większego napięcia między USA a Rosją. W tym zakresie nie ma prostych i łatwych decyzji.
Wystarczy jednak przyjąć, że Putin to samo zło, a każdy kto myśli inaczej to ruski szpion, aby wszystko stało się proste i łatwe. Przestaje mieć znaczenie problem dominacji Niemiec, straty gospodarcze związane z sankcjami, niebezpieczeństwo uwikłania Polski w wojnę z Rosją, korzyści z Nowego Jedwabnego Szlaku, czy odradzanie się faszyzmu na Ukrainie. Ważne jest tylko to, abyśmy wytropili wszystkich szpionów i nie ulegli ruskiej propagandzie. Takie postawienie sprawy w ostatnim programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” doprowadziło dziennikarza do prostego wniosku – że sam jest „pożytecznym idiotą”, który ulega ruskiej propagandzie – wierząc, że Bandera to zbrodniarz i zaglądając na stronę internetową zmianynaziemi.pl.
I co teraz będzie z Panem Janem? Jak sobie poradzi ze swymi poglądami grożącymi schizofrenią? Nadal będzie twierdził, że „warto rozmawiać”, czy też doda do tytułu audycji: „ale nie ze szpionami”, po czym złoży dymisję?
Problem nie dotyczy jednego dziennikarza. Niestety tak samo ukształtowana jest umysłowość ludzi, którzy są odpowiedzialni za kształt polskiej polityki zagranicznej – także w sferze intelektualnej. Nawet w teoryjce Bartosiaka nie ma mowy o nowej sytuacji geopolitycznej wynikającej z rezygnacji z ekspansywnej polityki polegającej na bogaceniu się silniejszych kosztem słabszych. Tymczasem wygrana Trumpa to także wyraz tęsknoty za światem w którym szuka się strategii w której wszyscy wygrywają (wi-win), a nie „nowej gry” ze z góry rozdanymi rolami (USA – główny rozgrywający, Polska pionek, Chiny – przeciwnik, Rosja – wróg).
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Pisarz Adam Zagajewski, wyjaśnia niemieckim czytelnikom, że "Polska jest krajem bardzo katolickim". "Jednak dla naszych najważniejszych intelektualistów - z nielicznymi wyjątkami - katolicyzm jest czymś obcym. Większość z nich przeciwna jest też obecnemu rządowi".
Zamiast „najważniejszych intelektualistów” wystarczy wpisać „elity” i mamy trafną diagnozę jednego z głównych pól konfliktu. Drugi ważny obszar także jest w tekście zarysowany – i jak poprzednio nie do końca trafnie. Niemcy piszą, że pod rządami Donalda Tuska Polska "upajała się modernizacją i zapomniała przy tym o zwykłych ludziach". A przecież nie chodzi tylko o „zapomnienie” - bo nie wszyscy „zwykli ludzie” chcieli w ciszy znosić upokorzenia. Chodzi o pogardę, której symbolem są określenia typu „moherowe berety” lub „bydło” - użyte przez Tuska.
PiS doszedł do władzy dzięki poparciu narodu, który chciał odzyskać swą godność i swoją tożsamość.
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
My, Polacy, stajemy przed Tobą wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi, by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
To fragment „Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana” wygłoszonego wczoraj w krakowskich Łagiewnikach. Dziś ma on zostać powtórzony we wszystkich kościołach całej Polski.
W czasie intronizacyjnej Mszy świętej homilię wygłosił biskup Andrzej Czaja. Mówił o tym, że to nie może być tylko deklaracja. Że musimy podjąć indywidualny wysiłek przemiany. A przede wszystkim – dążyć do narodowego pojednania. „Tak dłużej być nie może” - wołał.
Czy religia ma dziś taką siłę jednoczenia, jak w przyszłości? Lech Makowiecki na łamach 'wPolityce' pisze: „zastanawiam się, czy w 1.050-letniej historii państwa polskiego była jakaś inna, skuteczniejsza od Wiary idea jednocząca Naród do wspólnych działań w obronie naszego tu trwania. I nic takiego nie potrafię wskazać…”. Jednak link do tekstu zawiera tytuł „Intronizacja Chrystusa na Króla Polski – kij w lewackie mrowisko”. Tekst jest najwyraźniej reakcją na „liczne złośliwe wpisy na wszelkich forach informujących o jubileuszowym akcie przyjęcia Jezusa za Króla i Pana Polski”. Wśród tych wpisów nie brak głosów, że Polski należy się wstydzić z powodu takiego zacofania. Do ataku na Kościół wykorzystywana jest barwna postać księdza Natanka i jego konflikt z Kurią Krakowską. Intronizacja Chrystusa – która była jednym z głównych wątków działalności kontrowersyjnego księdza – nie spowodowała zakończenia sporu w duchu Chrystusa. Być może jednak z czasem on straci na znaczeniu wobec wielkiego dzieła jakie się dokonało. Podobnie jak dziś już nikt nie wspomina o podziale na „kościół toruński” i „kościół łagiewnicki”. Jednak naiwnością byłoby oczekiwać, że wrogowie Kościoła i Polski zachowają przynajmniej taką wstrzemięźliwość, jaką zachowywali partyjni przywódcy PRL’u po roku 1966. Każdy kto pamięta lata Gierka musi być zszokowany porównaniem swobody z jaką działał w Polsce Kościół Katolicki wówczas – z siłą ataków medialnych obecnie.
Wzywanie do pojednania może mieć sens jedynie jako program przyjęcia katolickiej etyki – zwłaszcza w życiu społecznym. Czyli – de facto – przyjęcie społecznego nauczania Kościoła. Uznanie, że w roku 1991 zrobiliśmy błąd odrzucając to nauczanie – głoszone wprost do nas przez Papieża Jana Pawła II. Natomiast ataki ze strony wrogów Kościoła i Polski po prostu należy ignorować i robić swoje. Rozsądni ludzie dostrzegą jałowość tych ataków.