Za sprawą pomysłu Ryszarda Kalisza rozgorzała dyskusja o dochodzie minimalnym. Pomysł na pewno wart rozważenia, ale nie w kontekście obecnego systemu finansowego. Póki między wytwórcami dóbr, a beneficjentami systemu będą banki, to nie ma prawa się zbilansować.

Dyskusja o dochodzi minimalnym rozbija się o pytanie: skąd wziąć pieniądze, by dać je potrzebującym?

Jeśli je zastąpić pytaniem: 'skąd wziąć dobra, których oni potrzebują?', to stajemy przed rozwiązywalnym problemem technicznym (wszak mamy olbrzymią nadprodukcję).

 

O dziwo w polskiej prasie można jednak natrafić na sensowne refleksje dotyczące protestów związkowych. Magazyn „Forbes” na przykład zwraca uwagę na to, że pierwszy od wielu lat spadek konsumpcji wiąże się z dużo wolniejszym od wzrostu PKB wzrostem wynagrodzeń. Ceny rosną, dochodzą coraz to nowe obciążenia (vide ustawa o gospodarowaniu odpadami), a dochód rozporządzalny w rodzinach maleje.

 

 

W USA powstał wielki internetowy market, w którym można kupować wyłącznie za walutę kryptograficzną (www.bitcoinshop.us). 

Zamiast anachronicznego „małpa z brzytwą”, można by obecnie używać określenia „małpa z Excelem”. Takie określenie może obrazować nie tylko pojedyncze przypadki, ale wręcz całą formację umysłową (jak by to śmiesznie nie brzmiało) III RP.

Oto redaktorzy „opiniotwórczej gazety” rozpaczają z powodu kosmicznych kosztów realizacji postulatów związkowych. „Samo obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn tylko w latach 2014–2020 kosztowałoby – zgodnie z szacunkami w uzasadnieniu do ustawy emerytalnej – 48,1 mld zł. Do roku 2060 byłby to już 1 bilion 437 mld zł”.

 

Można by dodać, że do 2100 roku byłoby to już kilkadziesiąt bilionów – a więc kwota niewyobrażalnie duża. A do roku 3000? Aż strach pomyśleć!

Twórcy portalu „Trybuny Ludu” nie widzą niczego dziwnego w stawianiu takich pytań. Oczywiście nie chodzi o prawa własności, tylko o propagandę antyzwiązkową. Bo „im więcej dziś związkowcy wygrają, tym więcej straci Polska”. Polska nie jest związkowców, więc ich wygrana nie jest wygraną Polski. Proste. Czyja zatem ma być ta niby-Polska (bo do tej prawdziwej, to nikt praw własności nie ma). A choćby PTE. Przecież red. Jabłoński nie rozpacza, że te 20mld, które „straciliśmy na kretyńską „reformę” emerytur, to nasza szkoda.

 

Gdyby jeszcze redaktorzy TL trzymali się konwencji i zamiast o radykałach pisali o ekstremie, a zamiast o „egoistycznych, pozbawionych wiedzy i wyobraźni związkowcach” po prostu o warchołach.....